Kota niespokojnie krążył po pokładzie Wyzwolonego, rozmyślając nad problemową sytuacją. Niewielki oddział rebeliantów został schwytany na Nar Shadaa, podczas spotkania z jednym z informatorów. Imperium musiało mieć szczegółowe informacje od jakiegoś donosiciela, bo ludzie Sojuszu nie mieli żadnych szans, aby się z tego wymigać. Złapano ich na gorącym uczynku.
Stary Jedi zaczynał wierzyć, że ten księżyc jest przeklęty, tyle złych rzeczy się tam stało. Nie było jednak czasu na rozmyślanie nad stratami, bo należało zdecydować, co dalej. Nie mogli zostawić rebeliantów w rękach Imperium. Groziło to zbyt dużym ryzykiem wydania przyszłych planów Sojuszu, a także jego głównych przywódców i baz. Oczywiście, Rebelia miała coś, za co można by wymienić delikwentów, ale zbyt wielu buntowników poświęciło swoje życie w walce, by to zdobyć. Darth Vader był mimo wszystko zbyt cenny. I zbyt niebezpieczny, by go wypuścić na wolność. Pomimo wcześniejszych planów przewiezienia Sitha do ukrytej bazy, przywódcy Rebelii za namową Koty zdecydowali się przetrzymywać Vadera na statku. W razie wykrycia Wyzwolonego i zestrzelenia go, Sith zginie razem z nimi. Przynajmniej tyle pozostanie z ich ofiary.
Od jakiegoś czasu Kota odczuwał chęć wyjaśnienia kilku spraw z Mrocznym Lordem. Moc burzyła się w starym Jedi, a wizja, którą miał ostatniej nocy, była co najmniej niepokojąca. Ciemna Strona przystąpiła do kontrataku, tego był pewien, ale nie podobał mu się sposób, w jaki zamierzała to zrobić.
Jakby się głębiej nad tym zastanowić - pomyślał Kota - wszystko, do czego pcha Ciemna Strona, jest nieludzkie i okrutne.
Jedi przypomniał sobie swoje starcie nad Nar Shadaa i to, co zrobił mu Starkiller. Chociaż się do tego nie przyznawał, to ubolewał nad swoim kalectwem. Poprzez Moc wyczuwał emocje wszystkich otaczających go istot, ale czasami brakowało mu takiego zwykłego spojrzenia w czyjąś twarz. Ostatnią, którą widział, była twarz Starkillera wykrzywiona gniewem i determinacją. Po tym spotkaniu był pewien, że Sithowie wygrają, mając do dyspozycji więcej takich pachołków zaprawionych w Ciemnej Stronie, a jednak ten sam człowiek, który zabił dwójkę Jedni ocalałych z rozkazu 66, oślepił go i zabił dziesiątki, jeśli nie setki rebeliantów i szturmowców, stał się twórcą ich Sojuszu. Przez Moc wyczuwał, że teraz krąży wokół niego aura Ciemnej Strony. Coś było wyraźnie nie w porządku.
- Generale Kota - usłyszał za sobą głos jednego z członków załogi Wyzwolonego. Jedi rozpoznał młodego pilota. Nie pamiętał jego imienia, ale wiedział, że jest bardzo zaangażowany w sprawy Rebelii, do której dołączył po aresztowaniu rodziców i skazaniu ich na śmierć przez Imperium. Jedi nie popierali zemsty, ale tym razem Kota musiał przyznać, że Rebelia najprawdopodobniej wcale by się nie narodziła, gdyby nie chęć odpłacenia się za wszystkie krzywdy. Większość buntowników szukała po prostu takiej zwyczajnej zemsty.
- Tak? - zapytał Jedi, odwracając się w stronę pilota. Chociaż go nie widział, potrafił określić jego pozycję poprzez Moc.
- Dostaliśmy zaszyfrowaną wiadomość z Cienia Łotra - odpowiedział chłopak. - Jest oznaczona, aby pan ją odczytał.
Kota skinął w zamyśleniu głową. Może zdoła w końcu ściągnąć Strakillera i Juno na pokład Wyzwolonego i wspólnymi siłami wymyślą, jak wyciągnąć z Vadera sekrety Imperium.
Młody rebeliant wręczył staremu Jedi datapad z zgraną wiadomością. Kota podziękował skinieniem głowy, po czym poszedł do swojej kajuty. Starkiller nie bez powodu wysyłał wiadomość do niego - musiał mieć jakiś powód, by zataić jej treść. Zastanawiając się nad tym, co zaraz może usłyszeć, Jedi wysunął datapad do komunikatora i otworzył nagranie. Nie miał pojęcia, czy była to tylko wiadomość tekstowa czy także holograficzna, ale nie miało to dla niej większego znaczenia. Najważniejsze była jej treść.
- Generale Kota? - usłyszał głos Starkillera. Wiadomość była jednak pełna trzasków, które utrudniały zrozumienie słów przyjaciela. - ...problemy z... łącz...ścią. Cały... s...tek nam padł... Wróci...śmy do ustawień pod...wowych i prosim... o ...ody dos...pu. Straci... je wszystkie. - Chwila przerwy. Nagle w tle dało się słyszeć podniesione głosy, jednak przez trzaski trudno było wywnioskować do kogo należały i co mówiły. Chociaż Kota starał się ze wszystkich sił, udało mu się tylko ustalić, że jeden z nich należał do kobiety, może do Juno, ale tego nie mógł stwierdzić z całą pewnością. Po chwili padły strzały z blastera i rozległ się charakterystyczny dźwięk wysuwanego ostrza świetlnego, potem krótkie odgłosy zderzenia się wiązki z blastera z mieczem należącym najprawdopodobniej do Starkillera. Kolejne okrzyki, kolejne trzaski... i nagranie urwało się.
Kota stał przez chwilę w ciszy, analizując to, co właśnie usłyszał. Odtworzył wiadomość jeszcze raz, próbując skupić się na szczegółach, jednak nic to nie dało. Nie dowiedział się niczego więcej.
Słuchając, niczego się nie dowiem - doszedł do wniosku stary Jedi. - Jeśli nagranie jest hologramem, może obraz będzie wskazówką. Tylko komu powinienem to pokazać?
Po krótkim namyśle zdecydował się wysłać nagranie do Baila Organy. Senator Organa wiedział o wszystkich wydarzeniach zwiazanych z historią Starkillera, pomijając oczywiście fakt, że ten był klonem, i był jednym z twórców Rebelii, dlatego zasługiwał na zaufanie. Poza tym był wieloletnim przyjacielem Koty.
Gdy dostał potwierdzenie, że zaszyfrowana wiadomość została wysłana, Jedi odłożył komunikator i zaczął medytować. Musiał nawiązać kontakt ze Starkillerem, ale nie mógł ryzykować, że zdradzi pozycję statku. Mimo wszystko Rebelia była sprawą pierwszorzędną, nieważne, jak bardzo byłby związany z przyjacielem.
- Nie ma emocji, jest spokój - szepnął do siebie, przypominając sobie nauki ze Świątyni Jedi. Kota chciał po prostu odegnać od siebie mroczne myśli, jakie kłębiły się w jego głowie.
Pół godziny później komunikator zapiszczał, co oznaczało odebranie wiadomości. Jedi wstał i odebrał połączenie na zaszyfrowanym kanale.
- Co się dzieje, Kota? - zapytał zdenerwowany senator Organa.
- Sam chciałbym to wiedzieć - przyznał Jedi. - Dlatego wysłałem do ciebie tą wiadomość. Czy był obraz?
Senator milczał przez chwilę, aż w końcu odpowiedział:
- Dlatego to do mnie wysłałeś... Potrzebowałeś oczu - to nie było pytanie, raczej stwierdzenie. W głosie Organy nie było słychać złości; wydawało się nawet, że mężczyzna rozumie postępowanie przyjaciela.
- Był więc obraz?
- Przerywany i z zakłóceniami, ale był - przyznał polityk z Alderana.
- Zauważyłeś coś dziwnego?
- Wyglądało na zwykłe wołanie o pomoc...
- I to właśnie mnie zastanawia. Przypomnij sobie, czego dokonał Starkiller - przerwał coraz bardziej niespokojny Jedi.
- Nie musisz mi tego mówić. Wystarczy mi wspomnienie, jak mnie uwolnił z Felucii - przyznał Organa. - Na nagraniu Starkiller był ubrany w kaptur zasłaniający większą część twarzy. Poza tym cały czas ściskał miecz.
- A strzały? - dopytywał Jedi, chcąc jak najdokładniej odtworzyć w myślach obraz wiadomości. - Z której strony padły?
- Zza jego pleców - odpowiedział senator. - Zostały też w tamtą stronę odbite.
- To wszystko? - zapytał Kota, czując, że wciąż brakuje mu pewnego oczywistego kawałka układanki.
- Tak - usłyszał po chwili. Jedi uśmiechnął się mimowolnie. Był pewny, że Bail Organa automatycznie pokiwał głową, dopiero po chwili przypominając sobie, że Kota jest ślepy. - Wybacz mi, ale więcej nie mogę ci pomóc.
- I tak pomogłeś mi bardzo dużo - zapewnił Kota, chociaż jego umysł wciąż intensywnie próbował zrozumieć zagadkowe wołanie o pomoc Cienia Łotra. - Nie będę ci zabierał więcej czasu. Słyszałem, że za kilka minut masz spotkanie w senacie, więc lepiej się przygotuj.
- Mam nadzieję, że uda nam się ograniczyć działalność Imperatora... - powiedział polityk, rozłączając się.
Kota znów pogrążył się w Mocy, próbując połączyć wszystko to, co właśnie usłyszał z przeczuciami i wizjami Mocy. W końcu doszedł do wniosku, że jedyną osobą, która będzie w stanie odpowiedzieć na część jego pytań, jest Darth Vader.
Przyszedł więc czas na rozmowę z Mrocznym Lordem.
Nie wysłał jednak kodów, o które prosił Starkiller.
I zrobił to świadomie, wiedziony przeczuciami.
CZYTASZ
Star Wars: Moc Wyzwolona III
FanfictionDawno, dawno temu w odległej galaktyce... Minęło sześć miesięcy odkąd Starkiller powrócił, a mroczny Darth Vader został pojmany przez rebeliantów. Wydawać by się mogło, że teraz nastaną czasy pokoju, a rebelia pod wodzą Jedi Rhama Koty obali Imperat...