Mrok, strach i gniew

113 10 9
                                    


- Will, stań na czatach, jeśli te paskudy po drugiej stronie wykombinują coś, chcę o tym wiedzieć.

- Beth zajmij się nią - Erendis wskazała na skuloną postać wciśniętą w róg pomiędzy rozpadającymi się krasnoludzkimi budowlami. Dziewczyna była w szoku, teraz gdy nie musiała się już bronić, gdy znikło bezpośrednie zagrożenie popadła w otępienie. Czarodziejka podeszła do niej przemawiając łagodnie jak do zranionego zwierzęcia.

- Już w porządku, wszystko będzie dobrze - uśmiechnęła się łagodnie spoglądając w durze, czarne oczy nieznajomej. Uklękła przy niej na wyciągnięcie ręki.

- Ja jestem Bethany, jestem Szarą Strażniczką, A ty jak masz na imię?

Dziewczyna przez moment wpatrywała się w spokojną twarz czarodziejki.

- Tara - jej cichy głos drżał.

- Taro, jestem też uzdrowicielką, jeśli jesteś ranna, wyczerpana, mogę ci pomóc jeśli się na to zgodzisz...

- Oghren? - Erendis rozwinęła przed sobą mapę - jak myślisz, gdzie jesteśmy?

Krasnolud zerkną na zżółkły pergamin, podrapał się po rudej brodzie i wskazał palcem.

-Jo, będzie gdzieś tutaj, komendantko.

- Wygląda na to, że będziemy musieli zapuścić się głębiej niż myślałam. Najbliższe wyjście jest jakieś sześć dni drogi stąd, zakładając, że nie zabłądzimy - zwinęła mapę po czym rozejrzała się po pobojowisku. - Powinniśmy wyjść gdzieś w okolicach Nieprzebytego Lasu.

...

Zev obszedł pobojowisko. W jednym końcu placu, na czymś co musiało służyć pomiotom za legowisko znalazł kilka fiolek z zakrzepłymi płynami, zioła i małą książkę oprawioną w skórę. Erendis zajrzała mu przez ramię. Elf przejrzał pożółknięte strony, wypełnione mało czytelnymi runicznymi znakami.

- To jakaś krasnoludzka książka?

Elf podał jej przedmiot.

- Najwyraźniej.

- Zaraz, zaraz... - przekartkowała kilka stron, skupiając wzrok na rysunkach - to nie możliwe...

- Co takiego.

- Oghren? Żuć na to okiem?

Krasnolud odłożył swój zakrwawiony topór i podszedł do komendantki.

- Możesz to przeczytać?

- Hmmm... zobaczmy... wiesz nie jestem dobry w tych sprawach.... To symbole orzamarskie, ale nie wiem co te słowa znaczą, to leżało tutaj?

- Pewnie jakiś pomiot prowadził dziennik - zażartował Zevran. Jego uśmiech zgasł na ustach, gdy dostrzegł zmarszczone czoło Erendis.

- Zaraz... ty chyba nie myślisz, że to... pomioci dziennik?

Strażniczka nic nie odparła, schowała książkę do torby i rozejrzała się po zostawionych w legowisku przedmiotach.

- Komendantko! - Will nadbiegł zza rogu - wydaje mi się, że pomioty planują przedostać się do nas. Przynoszą liny i haki

- Zbierajmy się. Beth, czy ona może iść? - Erendis spojrzała na siedzącą w kącie dziewczynę.

Z jej oczu znikła już desperacja ale nadal wydawała się nieobecna.

- Nic jej nie jest.

- Idziemy korytarzem na prawo. Oghren jeśli masz w zapasie trochę tego prochu krasnoludów, było by miło gdybyś wysadził w powietrze tunel jak tylko nim przejdziemy.

Długo i szczęśliwie (Dragon Age)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz