Olśnienie

126 7 2
                                    


Gdy wyciągnął ją zza koszuli, taką zmaltretowaną i lekko przywiędłą, z tymi wszystkimi kolcami i pachnącą tak słodko... powiedział, że mu ją przypominam. Spytałam, czy też jestem taka przywiędnięta... ach nie – on mówi, i widzę jak się czerwieni po czubki uszu. – Jestem równie piękna, co kłująca. To najsłodsza rzecz jaką usłyszałam od... sama nie wiem, jak dawna. Jestem mu wdzięczna, za każdym razem, gdy pilnuje moich pleców podczas walki, za to, że gdy zaczynam śnić o arcydemonie, budzi mnie i uspokaja. Szanuję go za tą jego prostolinijność, szczerość i wielkoduszność, której nie boi się pokazywać na każdym kroku. Morrigan twierdzi, że jest głupcem, mnie on bardziej przypomina niewinność dziecka...

...

Nim weszliśmy do wioski, Alistair odciągnął mnie na bok oświadczając, że praktycznie jest następcą tronu. Biedaczysko, wydawał się taki przerażony. Teraz rozumiem, dlaczego tak skwapliwie oddał mi dowodzenie, tak go wychowano. Trzymać się w cieniu, w przeświadczeniu, że jest wstydliwą tajemnicą. Jeśli spotkam tę wstrętną Izoldę, powiem jej parę słów na temat zamykania dzieci w psiarni... I pomimo wszystko on jej nie nienawidzi, wręcz przeciwnie – usprawiedliwia ją, o Eamonie mówi równie dobrze. Gdzie on się uchował z tym swoim szlachetnym sercem?...

...

Oddałam mu medalion, który, jak się okazało, był własnością jego matki. Widziałam coś takiego w jego oczach... ciężko mi to nawet opisać. Jego dobroć, cierpliwość... jest czasem tak nieporadny i niezdarny... rozbraja mnie tym swoim urokiem szczeniaczka...

Gdy Zevran oderwał się następnym razem od lektury, w jego pokoju zalegał już mrok. Powoli podniósł się z łóżka i zapalił świece na stoliku obok. Jego ręce znów powędrowały do dziennika. Przebrnął już przez zapiski dotyczące masakry w Redcliffe. Czytał, jak przebijali się przez zamek wypełniony chodzącymi zmarłymi, jak skierowali się do Wieży Maginów i musieli odbić ją z rąk plugawców. O wszystkim tym wiedział, ale czytać to, widzieć jej oczami... To było coś innego. Kolejne strony, na których było więcej i więcej Alistaira. Z koleżeństwa wynikającego z wspólnych celów, poprzez przyjaźń do czegoś, czego Erendis nie nazywała, ale jemu podejrzanie mocno przypominało to pewne słowo na M. Elf kilkakrotnie miał ochotę cisnąć dziennikiem o ścianę i nie wracać już do niego więcej.

– Myśl o tym, że mogłabym go stracić, gdy zaklęcie Uldreda uderzyło w niego z pełnym impetem – pisała – widząc, jak leży bez ruchu w kałuży krwi... tak, jak widziałam ojca... Wtedy pojęłam, że on jest moją jedyną rodziną, jaka mi pozostała, nie mogłam go stracić.

Miał już dość. Po co dała mu ten dziennik? By bez słów potwierdzić to, o czym i tak był już przekonany...? A potem pisała o pierwszej podróży do Denerim i elf był niemal wstrząśnięty czytając o sobie samym, z jaką łatwością go przejrzała.

Jest przystojny, nie da się temu zaprzeczyć. Wysoki, szczupły, opalona skóra i blond włosy. Ze złotymi ognikami w bursztynowych oczach, rozniecającymi się, gdy budzi się w nim ciekawość. Jego ruchy są pełne gracji, styl walki imponujący. Stąd może się brać jego arogancja i duma, ale ja mam wrażenie, że to maska, która skrywa poranioną duszę. Jest w nim czasem coś takiego... Widzę to w jego wzroku, gdy patrzy na mnie i Alistaira... Jakby gorycz i tęsknotę... jakby stracił coś cennego. Przy wszystkich jest zawsze wesoły i żartobliwy. Są jednak takie chwile, późno nocą, gdy siedzi sam na warcie i patrzy w niebo. Wtedy jego czarujący uśmiech więdnie, a oczy patrzą gdzieś w dal...

To prawda, że przez pierwsze tygodnie ich podróży, więcej niż kiedykolwiek myślał o swoim dotychczasowym życiu, był wreszcie wolny, a jednak zmagał się z cieniami przeszłości, z cieniem jedynej kobiety, która dla niego coś znaczyła. Otrząsnął się z tego dopiero, gdy dotarli do świątyni Andrasty, tam, w ostatecznej próbie, przed bramą stanął przed nim duch Rinny prosząc, by nie zamykał serca przed uczuciami, by odrzucił strach i ból.

Długo i szczęśliwie (Dragon Age)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz