~o~
Sen nie chciał odejść. Otulał ją szczelnie, gęstniał, by wciągnąć ją w odmęt błogiej ciszy, to znowu blaknął pozwalając rzeczywistości przebijać się przez pryzmat sennych wizji i marzeń. Leżała w cieple, otulona w zapach, który przynosił ze sobą poczucie bezpieczeństwa. Gdzieś obok wyławiała powolny rytm wybijany nieustannie. Dopiero po, jak jej się wydawało wieczności, obudziła się na tyle, by świat zewnętrzny do niej dotarł. Spała owinięta miękkim kocem, z głową złożoną na nagiej piersi Zevrana. Równomierny rytm jego serca i zapach skóry przesiąknięty korzennymi przyprawami i słońcem kołysał ją do snu. Gdzieś wewnątrz niej ciche echo niepokoju, jakby zapomniała o czymś ważnym. Odrzuciła to, wiedząc, że świat wedrze się w jej marzenia wystarczająco szybko, zburzy poczucie harmonii, jakie odczuwała spoczywając w ramionach elfa.
Jej dłoń przesunęła się powoli po opalonej piersi, opuszkami palców ledwo musnęła mięśnie brzucha w powolnej wędrówce ku dołowi.
- Hmmm... - jego głos zawibrował tuż koło ucha kobiety, budząc w niej przyjemne drżenie. – Śpij, Eris – usłyszała go. – Potrzebujesz odpoczynku, śpij...
Uśmiechnęła się w myślach, wtulając się bardziej w ciepłe ciało. Jej ręka podążała do celu i gdy wreszcie spoczęła w wyznaczonym miejscu, kobieta uśmiechnęła się przez sen. Oczywiście spał nago, cudownie było budzić się w łóżku z nagim Zevem...
Jej dłoń wykonała powoli kilka kolistych ruchów pieszcząc delikatną skórę, w nagrodę usłyszała krótkie westchnienie, a potem dłoń Zevrana, delikatnie acz stanowczo zatrzymała jej niecierpliwe palce.
- Nie myśl, że jestem przeciwny – wymruczał. – Ale to nie jest najlepszy moment.
Jakby za dotknięciem magicznej różdżki nagle sen opadł z niej przywracając wspomnienia ostatnich wydarzeń, tak gwałtownie, że gdyby nie ramię elfa, który trzyma ją w objęciach, zapewne wyskoczyłaby z łóżka.
- Zev? Fergus...?
- Nadal jest w śpiączce.
Zaczerpnęła głęboki wdech, zacisnęła mocno oczy, by nie pozwolić palącym łzom wymknąć się spod powiek.
Dopiero po chwili okiełznała falę przerażenia i gniewu.
- Gdzie jesteśmy? – zapytała, siląc się na spokój.
- Jesteśmy w pokoju obok. Zasnęłaś na fotelu, Wynne nalegała, żeby cię stamtąd zabrać.
- Stara sekutnica, pewnie sama nałożyła na mnie zaklęcie snu – w jej głosie nie znać było gniewu.
- Kuląc się w fotelu i tak nie byłaś w stanie nic zmienić, Fergus będzie potrzebował cię silnej, gdy się obudzi.
Erendis westchnęła ciężko. Fergus potrzebował jej już teraz. Niezależnie od wydarzeń, jakie miały miejsce wczoraj, Zjazd Możnych nadal trwał. W tym kłębowisku węży nieobecni się nie liczyli. Vonn już wypadł. Fergus leżał w śpiączce. To od niej zależało, czy Couslandowie stracą na tej sytuacji, czy umocnią się. Była jedyną, która mogła reprezentować Wysokoże. Musiała trzymać rękę na pulsie.
- Która jest godzina? – Przekręciła się na drugi bok, ukrywając twarz w poduszkach.
- Dopiero świta.
- Będziesz przy mnie dzisiaj?
- Zawsze.
...
Jej pojawienie się w sali obrad spowodowało poruszenie. Ci blisko związani z Couslandami jak i inni pragnący wkupić się w łaski magnatów Wysokoża, pośpieszyli z zapytaniami o zdrowie teyrna i ze „szczerą" troską względem jej osoby. Przyjmowała to z uprzejmą obojętnością, starając się nie dać po sobie poznać, jak potwornie jest zmęczona i osłabiona.
CZYTASZ
Długo i szczęśliwie (Dragon Age)
Fanfic(Część 1 uniwersum Eris&Zev) Co powinien zrobić skrytobójca, gdy w końcu pojmie, że przed uczuciem nie da się uciec? Co zrobi kobieta, która nie potrafi zaufać? Co ma zrobić syn zdrajcy by to o czym marzył nie wymknęło mu się z ręki? Trzy lata po za...