Tyler
Dzwonek na przerwę rozbrzmiał w klasie, sprawiając, że Tyler, Josh i pozostali uczniowie zerwali się ze swoich miejsc. Tyler nie śpieszył się, wiedząc, że to pora na lunch, więc spakował swoje rzeczy i poczekał na Josha, który w ciszy wyszedł z nim z klasy od historii, aby udać się do dużego pomieszczenia, które okazało się być jadalnią.
Z obiadem na talerzach podeszli do stolika, który znajdował się w samym kącie sali.
- Siedzimy zazwyczaj tutaj. - odezwał się Tyler, przerywając w końcu ciszę. - Nikt nie zwraca tutaj swojej uwagi, więc jesteśmy bezpieczni od jakichkolwiek wścibskich spojrzeń. - dodał, siadając na jednym z krzeseł, tuż obok Josha.
- Ktoś do nas dołączy? - zapytał nerwowo Josh, spoglądając na Tylera, który już zabrał się za jedzenie.
- Moi przyjaciele i mój... - urwał, w ostatnim momencie gryząc się w język.
Josh wydawał się być nie zainteresowany tym, co dalej chciał powiedzieć Tyler, na co chłopak odetchnął z ulgą i zaczął rozglądać się po głośnym, tłocznym pomieszczeniu w poszukiwaniu tych charakterystycznych trzech osób, które miały do nich dołączyć. Kiedy nie zauważył nikogo znajomego, Tyler wpatrzył się w swój obiad i uniósł powoli widelec, próbując zmusić się do przełknięcia przynajmniej połowy dania.
Drgnął, kiedy usłyszał nieprzyjemny dźwięk odsuwanego krzesła, ale zaraz się uśmiechnął, widząc znajomą twarz.
- Cześć. - powiedział Mark, po czym spojrzał na Josha, który jedynie odstawił widelec i odchrząknął, wyraźnie zdenerwowany.
- To jest Josh. - Tyler wskazał gestem głowy chłopaka siedzącego obok niego. - Josh, to Mark, mój przyjaciel. - dodał, uśmiechając się lekko.
Wrócił do jedzenia swojego posiłku dopiero wtedy, kiedy upewnił się, że Mark zagadał Josha. Ulżyło mu, że znaleźli ze sobą wspólny język, ale wciąż zastanawiał się, gdzie podział się Brendon, który zazwyczaj dołączał do nich podczas lunchu.
- Gdzie Brendon? - zapytał, na co Josh i Mark od razu umilkli.
- Na ostatniej przerwie widziałem go z jakąś dziewczyną. - odpowiedział Mark, a Tyler kiwnął jedynie głową, doskonale wiedząc gdzie go szukać.
Odsunął nagle krzesło na którym siedział i wyszedł ze stołówki, omijając dużym łukiem stoliki, tak, aby nikt nie zwrócił na niego uwagi. Wyszedł na pusty, cichy korytarz z którego dobiegały stłumione odgłosy z jadalni. Wyciągnął telefon i wysłał wiadomość pod numer Brendona, aby usłyszeć znajomy dźwięk dobiegający ze schowka który znajdował się nieopodal.
- Brendon? - zapytał Tyler, pukając przy tym w drzwi od schowka.
- To coś ważnego? Jestem... zajęty. - odpowiedział Brendon.
- Wyjdź, musisz kogoś poznać. - odpowiedział brunet.
- Czy to dziewczyna? - zapytał Brendon, na co Tyler uśmiechnął się lekko.
- Nie.
- Chłopak też może być... - urwał nagle, a Tyler usłyszał z drugiej strony dźwięk uderzenia w twarz. - To bolało! - krzyknął Brendon.
- Jesteś chujem. - tym razem odezwał się kobiecy głos.
- No co? - zapytał Brendon. - Przecież mówiłem ci, że nie angażuje się w związki. - dodał, kiedy nieznajoma Tylerowi blondynka wyszła ze schowka, przy okazji wskazując Brendonowi środkowy palec.