14;

329 29 18
                                    

Jenna

   Jenna obudziła się jak zwykle zdecydowanie zbyt wcześnie. Ostre, wczesne promienie słońca przebijające się przez dziurawą, brudną firankę padały prosto na jej twarz sprawiając, że dziewczyna skrzywiła się, przecierając pięściami oczy. Dzisiaj był dość specjalny dla niej dzień, ponieważ po raz pierwszy od dłuższego czasu postanowiła wybrać się w końcu do szkoły. Zazwyczaj ten czas, który miała spędzić w szkole, spędzała ze swoimi zdecydowanie zbyt starszymi znajomymi w tutejszym parku czy na ulicy, zabijając nudę papierosami i długimi rozmowami o tym jak ich życie obecnie wygląda do dupy.
Dziewczyna podniosła się z łóżka i omiotła zaspanym spojrzeniem jej mały pokój. Znajdowało się tam jedynie jednoosobowe łóżko, które skrzypiało za każdym razem, kiedy wykonała jakoś ruch, ogromna, stara, drewniana szafa w której znajdowało się zaledwie kilka ubrań, biurko oraz zwykle, plastikowe krzesło, natomiast ściany pomalowane były na wyblakły już dawno żółty, który złuszczał się płatami że ścian. Zdecydowanie nie był to najładniejszy pokój, lecz Jennie to wystarczało. Było to o wiele lepsze niż te obskurne motele w których mieszkała z rodzicami kilka lat temu.
Kiedy dziewczyna się przebrała, wyszła powoli ze swojego pokoju na mały, krótki korytarz, który prowadził do równie małego salonu w którym zazwyczaj rano znajdowała swoich rodziców. Również tym razem zauważyła ich leżących nieprzytomnie na kanapie, a wokół nich walały się puszki po piwach. Nie było to dla niej niczym zaskakującym - taki widok był dla niej codziennością i mimo tego, że była do niego przyzwyczajona - i tak dalej bolało.
Kiedyś jej rodzice byli kimś. Byli najlepszymi prawnikami w stanie. Obydwoje posiadali kancelarie adwokacka o najwyższym procencie wygranych spraw, a z ich usług korzystali nawet najbardziej wpływowi i ważni politycy. Dorobili się przez to sporego majątku - posiadali kilka domów oraz samochodów, a co rok jeździli na luksusowe wakacje razem ze swoją córką. Jenna była wtedy bardzo młoda i nie pamiętała wiele z tych dobrych dla jej rodziny czasów, lecz doskonale udało jej się zapamiętać to, jak kariera jej rodziców zaczęła niebezpiecznie się staczać. Obydwoje trafili na złych ludzi z którymi zadarli, wygrywając przeciwko nim sprawę w sądzie. Przegrani okazali się być bardzo wpływowymi ludźmi w świecie przestępców, którzy rodziców Jenny w nielegalny przekręt, którego nawet oni nie potrafili odkręcić. Stracili przez to swoją pracę, reputację i cały majątek. Obydwoje nie potrafili poradzić sobie z tą sytuacją, przez co wpadli w alkoholizm, a kiedy skończyły się pieniądze to zaczęli handlować narkotykami.
Właśnie w taki sposób szanowana i bogata rodzina stoczyła się na samo dno, a ci, którzy byli ich przyjaciółmi, jedynie patrzyli na to wszystko z dezaprobatą, nie próbując nawet pomóc.
Zawsze kiedy widziała ich w takim stanie, podchodziła do nich i sprawdzała puls oraz oddech. Tym razem również tak zrobiła, nasłuchując ich płytkiego oddechu przesiąkniętego alkoholem. Jenna skrzywiła się i odsunęła się od nich cicho.
Nie chciała się do tego przyznawać, ale czasami wolałaby, gdyby nie wyczuła u nich pulsu czy oddechu. Myślała, że ich śmierć w końcu mogłaby przynieść coś dobrego, bo gdyby nie żyli, nie wchodziliby razem w coraz to gorsze bagno. Z drugiej jednak strony to oznaczałoby dla Jenny dom dziecka, gdzie nie chciała trafić. Wolałaby już mieszkać sama bądź na ulicy niż tam. 
Czując nagły skurcz w żołądku, dziewczyna podeszła do lodówki, lecz kiedy ją otworzyła, zauważyła jedynie kilka puszek piwa i przeterminowane mleko. Zamknęła lodówkę, a jej dłoń zanurkowała we wszystkich możliwych kieszeniach jej ubrań mając nadzieję, że znajdzie coś, za co mogłaby kupić sobie coś do jedzenia. Odetchnęła z ulgą, kiedy z kieszeni wyłowiła kilka centów. Nie było ich wiele, lecz Jenna była ostatnią osobą, która marudziłaby w tej sytuacji.

Jenna i jej rodzice mieszkali w najbiedniejszej i co za tym idzie najgorszej ulicy w całym Columbus. Oznaczało to, że wyjście z mieszkania zawsze liczyło się ze sporym ryzykiem. Nieważne czy była to siódma rano, południe czy pierwsza w nocy - zawsze było prawdopodobieństwo jakiejś napaści. Dziewczyna ku jej szczęściu nigdy czegoś takiego nie doświadczyła, lecz po takich ulicach krążyli również mężczyźni, którzy namawiali młode dziewczyny do prostytucji. Jenna miała kilka razy z nimi kontakt, lecz za każdym razem udało jej się jakoś uciec. 
Nawet teraz, kiedy na ulicach nie było prawie nikogo, dziewczyna miała się na baczności. Kiedy dotarła do parku w którym spędzała większość dnia, w jej głowie zaczęły pojawiać się wątpliwości. Miała ochotę zaszyć się gdzieś na jednej z ławek i czekać na kogoś znajomego, lecz nie mogła. Nie chciała, aby szkoła odkryła w jakiej sytuacji się obecnie znajduje. 

𝐕𝐎𝐋𝐓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz