27;

121 14 3
                                    

Josh

   Obudził się po trzeciej nad ranem. Otworzył oczy i przetarł je czując kogoś wtulonego do niego od tyłu. Nie za bardzo zdawał jeszcze sobie sprawę z tego gdzie jest, pokój w ciemności wydawał się być podobny do swojego więc myślał, że jest u siebie, a z tyłu śpi Debby. Dopiero kiedy odwrócił się na drugi bok zdał sobie sprawę, że nie jest to jego dziewczyna, lecz Tyler. Josh przełknął ciężko ślinę wpatrując się w śpiącego chłopaka, przypominając sobie przy okazji zdarzenia z wczorajszej nocy.
Był przerażony tym co zrobił. Chciał wyskoczyć z tego łóżka jak najszybciej, ale nie chciał budzić śpiącego chłopaka. To by jedynie pogorszyło sytuację. 
Spali w ubraniu, więc nie musiał martwić się znajdowaniem ubrań w kompletnej ciemności. Naciągnął na siebie zsunięte do kolan bieliznę i spodnie, po czym jak najciszej mógł wstał z łóżka i wyszedł z pokoju. Równie cicho przemknął przez korytarz i schody, aż dotarł do drzwi wyjściowych które na jego szczęście nie były zamknięte. Po chwili znalazł się w swoim domu i równie cicho wszedł na drugie piętro, kierując się prosto w stronę łazienki.
Gdy lodowata woda uderzyła w ciało Josha to poczuł się nieco lepiej, lecz wciąż nie mógł odegnać od siebie powracających scen z kilku wcześniejszych godzin. 
Gdyby mógł cofnąć czas to zrobiłby to bez zastanowienia.
A co z Debby? Lubił ją, bardzo ją lubił, a myśl, że może się o tym dowiedzieć była dla niego przerażająca. Nie mógł stracić ją po raz drugi, pewnie tym razem na zawsze. Zaczął myśleć o tym, że jeżeli sytuacja się pogorszy to wrobi w to Tylera. Powie, że to on zaciągnął go do łóżka gdy był pijany i może niektórzy mu uwierzą, ale od razu poczuł się głupio. Mimo wszystko nie mógł mu tego zrobić, a to były poważne oskarżenia. 
W końcu zakręcił wodę i położył się do łóżka mając nadzieję, że jutrzejszy dzień w szkole nie będzie aż tak zły.

~~~

   Okazało się, że zmrużenie oka po czymś takim było dla Josha czymś niemożliwym, przez co nie zasnął przez resztę nocy. Gdy nadeszła siódma rano, Josh postawił sobie na cel całkowite unikanie Tylera. Wiedział, że na dłuższą metę to mu nie pomoże ale czuł, że dzisiaj nie jest gotowy na konfrontację z nim. Czuł, że gdy będzie miał trochę więcej czasu to może uda mu się lepiej ubrać w słowa to co czuje. Nie było mu to jednak dane, bo Tyler wyraźnie chciał z nim porozmawiać. Sam brunet najwyraźniej również był zbyt zażenowany aby podejść do Josha, więc wysyłał do niego wiadomości, które Josh po prostu ignorował. Mimo wszystko je odczytywał. 

Minęły kolejne trzy dni w których Josh skupiał się na unikaniu Tylera jak ognia i udawaniu, że nic się nie dzieje. Debby też zachowywała się normalnie, mimo wszystko Josh był spięty w jej towarzystwie, przygotowując się w każdym momencie na wybuch zrozumiałej złości i jego próbę usprawiedliwiania się. Nic takiego na szczęście Josha się nie wydarzyło, więc wyglądało to dla Josha na to, że Tyler postanowił nikomu się tym nie chwalić.

Dopiero czwartego dnia Tyler nie wytrzymał i po raz pierwszy odezwał się do Josha na lekcji, proponując mu spotkanie w toalecie na najbliższej przerwie. Josh zgodził się, zdając sobie sprawę, że przecież nie może cały czas przed nim uciekać.
Gdy nadeszła przerwa, obydwoje ruszyli w stronę trzeciego piętra, oddaleni od siebie tak, by nie wzbudzać podejrzeń. Gdy Tyler dotarł na umówione miejsce, Josh już tam był, oparty o jedną z umywalek. Spoglądał w dół.

— Hej. — zaczął cicho Tyler sprawiając, że Josh mimowolnie podniósł głowę. 

— Hej. — odpowiedział równie cicho Josh.

— Rozumiem, że chcesz mnie unikać, ale nie możesz tego robić w nieskończoność. Codziennie ludzie pytają mnie co z nami nie tak, muszę kłamać, że pokłóciliśmy się. — powiedział Tyler.

— Wiem. — Josh westchnął, przygryzając dolną wargę przez stres. 

— Josh, ja... — Tyler zaczął, lecz umilkł na chwilę, jakby szukał odpowiednich słów lub wahał się, czy na pewno powinien wypowiedzieć to na głos. — Myślę o tamtej nocy, dość często. A ty?

Josh uniósł wzrok tylko po to, by spojrzeć przez małe okno ukazujący pusty, ośnieżony plac przed szkołą. 

— Ja też. — przyznał Josh, krzywiąc się na swoje słowa.

— Naprawdę? — zapytał, na co Josh przytaknął cicho. — Podobało mi się to i chyba... ty podobasz się mi.

Josh zamrugał kilka razy, wciąż spoglądając w okno. 
Nie wiedział co powiedzieć. Szukał jakiś słów by na to zareagować, lecz wyglądało na to, że był zbyt zaskoczony by cokolwiek w tej chwili powiedzieć. Spojrzał na Tylera w poszukiwaniu cienia żartu na jego twarzy, lecz chłopak wyglądał na całkowicie poważnego. 

— Josh, powiesz coś? Proszę? — zapytał brunet, niepewnie podchodząc w stronę Josha.

— Tyler, ja mam dziewczynę. — wyszeptał niebieskowłosy, kręcąc przy tym głową.

— Którą zdradziłeś ze mną. — odparł cicho.

— Nie zdradziłem jej! — Josh krzyknął, przez co Tyler odsunął się od niego na kilka kroków. — Byłem pijany, nie wiedziałem co robię. — odwrócił się plecami do chłopaka, chwytając mocno za boki umywalki. — Kocham ją, a ty jesteś tylko przyjacielem. — dodał po chwili ciszy, czując, jak powoli się uspokaja. — Zapomnij o tym, dobrze?

— Dlaczego?

— Bo to nigdy nie wyjdzie. Nie czuję do ciebie nic, Tyler. — stwierdził Josh, odnajdując jego spojrzenie w odbiciu lustra. — Lubię cię, ale jako przyjaciela i nie chcę tego zniszczyć. Zapomnij o tym co się stało tamtej nocy, proszę. 

Josh widział, jak Tyler się waha. Odbicie lustrzane pokazywało jak Tyler chce podejść do Josha, lecz w ostatniej sekundzie zmienia zdanie. 

— Dobrze.

— Wróćmy do tego jak było. Tylko przyjaciele. Nic więcej. — Josh odwrócił się w stronę Tylera, na co chłopak kiwnął głową. — Jutro o szóstej u mnie. Musimy napisać tą cholerną piosenkę.

𝐕𝐎𝐋𝐓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz