Godziny zmieniały się w dnie, a dnie w tygodnie gdy nie było go już na tym świecie. Minął tydzień od jego pogrzebu, lecz on wciąż nie jest w stanie pozbierać się po tym, co się stało. Nie wierzył w to. Nie pogodził się z faktem, że odszedł jego najlepszy przyjaciel. To tak, jakby stracił cząstkę samego siebie. Jakby ktoś przebił się pięścią do jego wnętrza i przeciął jego serce na pół. Może to wszystko inaczej by go dotknęło kiedy ta śmierć zaistniała w jakiś innych okolicznościach.
Jedyne co robił przez wszystkie te dni to leżenie w łóżku i rozmyślanie nad tym wszystkim.
Ona już dawno przeniosła się na kanapę.
Denerwuje ja to, że jest w takim stanie.
Ale ona nie rozumie.