Chapter 6

565 28 3
                                    



-Idziemy na miasto!- krzyknęła podekscytowana przyjaciółka.

-Tak, ja i reszta hotelu już o tym wiemy- odpowiedziałam rozbawiona.

Założyłyśmy wysokie szpilki i zaczęłyśmy zakładać nasze kurtki. Rozpakowanie się i ogarnięcie zajęło nam około dwie godziny, więc postanowiłyśmy resztę dnia wykorzystać jak najlepiej. Nie byłyśmy jakoś zmęczone po podróży, wręcz przeciwnie, tryskałyśmy energią. Odłączyłyśmy nasze telefony od ładowarek. Wrzuciłam go do torebki w raz z portfelem i dokumentami.

-Jestem gotowa, a ty?- zapytała dziewczyna.

-Ja też, to co? Wychodzimy.

Dziewczyna tylko pisnęła, a ja wzięłam to za odpowiedź twierdzącą i skierowałyśmy się w centrum miasta. Była dopiero 18:54. Weszłyśmy do jakiejś galerii gdzie zjadłyśmy kolację, a później resztę wieczoru i nocy spędziłyśmy na imprezowaniu w różnych klubach.

***

Nad ranem obudziłam się z ogromnym bólem głowy, spowodowany był on ilością alkoholu, którą wczoraj wypiłam. Pierwszy raz się tak upiłam, jak przez mgłę pamiętałam jak wróciłam do hotelu około 3:00, ale byłam sama. Wyskoczyłam z łóżka przerażona. Gdzie mogłam zostawić Klaudię? Dziewczyna na szczęście spała grzecznie koło mnie.

-Wstawaj- powiedziałam do dziewczyny, serce waliło mi jak młotem.

-Jeszcze chwilę- przyjaciółka zakryła głowę kołdrą.- Poza tym musisz tak krzyczeć?

Złapałam przyjaciółkę za nadgarstek i zrzuciłam z łóżka.

-Wstawaj.

-Boże drogi, zostaw mnie.

-Kurwa mać- krzyknęłam zdenerwowana czego od razu pożałowałam, głowa zaczęła mnie jeszcze bardziej boleć.- Wstawaj- dodałam już spokojniej.

-Nienawidzę cię- powiedziała dziewczyna i zwlokła się z łóżka.

Wybrałyśmy sobie ubrania i poszłyśmy do toalety. Kiedy ja myłam zęby i załatwiałam swoje potrzeby Klaudia brała prysznic. Później się zmieniłyśmy. Po około półgodziny pobycie w ubikacji poszłyśmy wysuszyć włosy. Szybko zrobiłyśmy sobie makijaż i ogarnęłyśmy nasze fryzury. Spojrzałam na zegarek.

-Dobra jesteśmy idealnie, 10 minut temu zaczęło się śniadanie.

-Genialnie, umieram z głodu- odparła dziewczyna.

-To co, idziemy?

Weszłyśmy do windy i zjechałyśmy na sam dół gdzie podawany był posiłek. Wzięłyśmy wybrane przez nas jedzenie i poszłyśmy szukać wolnego stolika.

-O Boże- powiedziała dziewczyna i klepnęła mnie mocno w rękę.

Kubek kawy, który trzymała w dłoni zachwiał się niebezpiecznie, prawie oblewając nas wrzątkiem.

-Dość często to dzisiaj powtarzasz- odpowiedziałam złośliwie.-Uważaj co robisz sieroto, oblałabyś nas kawą.

-Matko, spójrz kto siedzi przy tym stoliku- kumpela wskazała miejsce palcem .

Z ciekawości spojrzałam w tamto miejsce, ale zobaczyłam tylko pusty stolik.

-Chyba jeszcze do końca nie wytrzeźwiałaś- odpowiedziałam i ruszyłam przed siebie.

-Nie ten idiotko. Ten bardziej na lewo.

Ponownie spojrzałam we wskazane miejsce, z rezygnacja wymalowaną na twarzy. Jednak to co zobaczyłam kompletnie mnie zaskoczyło. Z moich ust wyrwał się cichy piska.

Love will connect us || BAMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz