Kiss me

345 37 33
                                    

[1/5]

Chapter 23

-Wstawaj- krzyknęła moja mama, a ja wystraszona wyskoczyłam z łóżka.

-Co jest? Pali się czy co kurwa?

-Ej, ej, ej, uważaj na słowa.

-Przepraszam- powiedziałam i przetarłam zaspane oczy.

-Dzisiaj idziesz do szkoły.

-Dzisiaj?

-Tak dzisiaj, szykuj się, zawiozę cię.

-Ale po co? Zadzwonię do Klaudii i pójdziemy...- przerwałam i spuściłam wzrok na podłogę. No tak, Klaudii tu nie ma.- Trudno, zaraz będę gotowa.

Złapałam za kosmetyczkę i ruszyłam do łazienki. Wzięłam prysznic, po czym umyłam zęby i zrobiłam sobie delikatny makijaż. Owinięta ręcznikiem ruszyłam do swojej szafy. Złożyłam kabaretki, czarne jeansy z dziurami, bordowy crop top i jasną jeansową katanę. Włosy związałam w kucyka i złapałam za torebkę, która leżała w kącie pokoju. Wrzuciłam do niej najpotrzebniejsze rzeczy i ze sztucznym uśmiechem na ustach zeszłam do kuchni. Złapałam za jabłko i usiadłam na blacie przyglądając się mamie, która robiła herbatę. Ugryzłam owoc i pogrążona we własnych myślach wpatrywałam się w parę unoszącą się nad kubkiem.

-Halo- powiedziała moja mama pstrykając mi przed oczami.- Ty mnie słuchasz?

-Przepraszam, zamyśliłam się. Co mówiłaś?- zapytałam biorąc od kobiety szklane naczynie.

-Muszę pojechać zatankować auto, zaraz wrócę, a ty w tym czasie się ogarnij.

-Okej- powiedziałam i upiłam łyk z kubka.

Moja rodzicielka wyszła z domu, a ja zostałam sama z moim jabłkiem i herbatą. Westchnęłam zrezygnowana i popijając herbatę patrzyłam na nadgryziony owoc. Ciekawe jak to teraz będzie, nowa szkoła, nowi ludzie. Ciekaw czy mnie polubią, pomimo mojej inności. Nie jestem jakaś najgorsza z angielskiego, praktycznie na każde wakacje przyjeżdżałam do mojej babci, która mieszka w Leeds i to dzięki niej tak dobrze i szybko opanowałam ten język, jednak nadal mam pewne trudności. Czasami przez ten akcent nie do końca rozumiem co ktoś do mnie mówi i te wszystkie czasy. Gramatyka jest zjebana. Dokończyłam moje „śniadanie" i wróciłam do mojego pokoju. Znów umyłam zęby, wychodząc z pokoju złapałam za torbę i zeszłam na dół. Moja mama akurat zaparkował na podjeździe, ja to mam wyczucie. Wyszłam z domu wcześniej zamykając go. Pęk kluczy wrzuciłam do torby i weszłam do auta usadawiając się na miejscu pasażera.

-Nie wiem czy powinnaś tak świecić przy wszystkich gołym brzuchem- powiedziała kobieta spoglądając z dezaprobatą na mój dzisiejszy outfit.

-O co ci teraz chodzi?- zapytałam odwracając się w jej stronę.

-Nic, wiesz, to twój pierwszy dzień w szkole, chcę po porostu żebyś zrobiła dobre wrażenie.

-Boże, mi nie zależy na robieniu dobrego wrażenia, będę tam tylko miesiąc, ci ludzi nawet nie będą wiedzieli jak mam na imię, po za tym na pewno nie zrobię dobrego wrażenia spóźniając się pierwszego dnia do szkoły- powiedziałam pokazując na zegar.- Możemy już jechać?

Przewróciłam oczami i odwróciłam się do szyby, żeby pooglądać widoki. Droga do tego cudownego miejsca była dosyć prosta.

-Odebrać cię?- zapytała mama kiedy wchodziłam z auta.

-Nie dzięki, poradzę sobie- odpowiedziałam i zamknęłam drzwi.

Wzięłam głęboki wdech i weszłam do budynku. Był to nie duży kwadratowy budynek, cały oszklony. Wszystkie ściany, tak samo jak szafki były białe. Z bijącym sercem przepychałam się przez tłum, co chwilę spotykałam się z jakimś zdziwionym spojrzeniem. Wszyscy ubrani tu byli w jakieś mundurki. Dziewczyny w białe koszule z niebieskim krawatem, niebieski spódniczki i czarne buty. Chłopcy wyglądali bardzo podobnie, tylko, że zamiast spódnic mieli spodnie, nie nosili krawatów tylko niebieskie sweterki, które wyglądały jak wydziergane przez babcię na drutach. Dzięki Bogu, że będę tu tylko parę miesięcy. Nagle wpadłam na kogoś wysokiego, odbijając się od twardej, męskiej klatki z trudnością próbowałam utrzymać równowagę. Kiedy już mi się to udało spojrzałam na osobę, na którą wpadła.

Love will connect us || BAMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz