Chapter 18

305 20 6
                                    


Trzy godziny później stałam już z mamą i czterema walizkami przed lotniskiem, czekając na taksówkę, która za chwilę miała przyjechać. Kiedy auto przyjechało, taksówkarz wpakował nasze walizki do bagażnik, co swoją droga było nie lada wyczynem i nie wiem jakim cudem mu się to udało.

-Dokąd panie zawieść?

-Chwileczkę- odpowiedziała moja rodzicielka i wyjęła z kieszeni żółtą karteczkę.- Tu ma pan adres.

To właśnie po niej miałam ten nawyk zapisywania wszystkich adresów. No, ale przynajmniej miałam pewność, że się nie pomylę. Z moją pamięcią różnie bywa. No, a właśnie jeżeli o pamięci mowa... Totalnie zapomniałam, że miałam zadzwonić do Klaudii od razu po wyjściu z samolotu. Wyciągnęłam telefon z kieszeni.

Klaudia <3

Ja: Doleciałam. Właśnie siedzę w taksówce i jadę do domu. Zadzwoń do mnie na skypie jak będziesz miała czas

Klaudia: Po lekcjach idę z Alą i Kubą do Ani i wtedy zadzwonimy

Ja: Oki💕 Pozdrów wszystkich

Klaudia: Tęsknimy 😞

Ja: Wiem😪 ja też

Zablokowałam telefon i włożyłam go z powrotem do kieszeni moich boyfriendów. Właśnie wjechaliśmy na ulicę zapełnioną drogimi, ogromnymi domami i moje wrażenie było nie małe jak zatrzymaliśmy się pod jednym z takich budynków.

-To tutaj- powiedział taksówkarz.

Z rozdziawioną buzią wyszłam z auta i tylko przypatrywałam się miejscu, w którym teraz miałam mieszkać. Dziwnie będzie mi się przyzwyczaić ze zwykłego, skromnego, trzypokojowego mieszkania do mieszkania w pałacu. Swoją drogą mój stary musiała sporo zarabiać skoro było go stać na takie rzeczy. Do tego ponoć kupił sobie nowe auto, no i jeszcze opłacanie tego mieszkania w Polsce. Nie wiem, on prowadzi interesy czy wynajmuje dziwki dzianym typom? Zresztą, nie ważne. Gówno mnie obchodzi co on robi, tak jak jego gówno obchodzę ja i mama.

-Pomóż nam z tymi walizkami do cholery, a nie stoisz jak ten słup- powiedziała ostrym tonem moja mama, co od razu wyrwało mnie z transu.

-Tak, już idę.

Pomogłam powyciągać wszystkie bagaże, po czym zaciągnęłam je do środka domu. Mama została żeby zapłacić mężczyźnie.

-Ożesz kurwa- powiedziałam od razu po wejściu do środka.

Może teraz tak w skrócie opisze wam mój nowy dom. Jest to trzypiętrowa, biała willa. Trzy schodki prowadzą do podwójnych, białych drzwi, wokół których są złote zdobienia. Tuż nad głównym wejściem znajduje się duży balkon. Cała posiadłość jak i teren wokół ogrodzony jest niewysokim, czarnym płotem.

Po przejściu przez frontowe drzwi wchodzi się do niewielkiego przedpokoju. Naprzeciwko mamy schody prowadzące na piętro wyżej. Na lewo kuchnie połączoną z jadalnią, a na prawo salon (wielkości mojego poprzedniego mieszkania), z którego tylnymi drzwiami można wyjść na taras. Na lewo od schodów znajduje się jedna z łazienek. Rozmiarem nie przerastała tej w Polsce, ale była o wiele lepiej zrobiona. W kącie stała kabina prysznicowa, a po drugiej stronie toaleta i umywalka, nad którą zawisło ogromne lustro. Po prawej stronie od schodów rozciąga się długi korytarz, na końcu którego znajduje się pokój moich rodziców. Czarna wykładzina, białe ściany i lampki zmieniające kolory tworzyły cudowny klimat. Na środku stało dwuosobowe łóżko, po obu ich stronach stały małe szafki nocne z lampką. Po lewej stronie znajdowały się drzwi do łazienki, w której było trochę z ciemno jak na mój gust. Prawą ścianę pokoju zastępowała ogromna biała szafa. Pod schodami znajdował się składzik na miotły i inne tego typu pierdoły. Weszłam na piętro, gdzie znajdowało się po parze drzwi na obie strony korytarza. Korytarz zakończony był oszkloną ścianą i małym balkonikiem, gdzie na upartego wejdą dwie osoby. Weszłam do pierwszych drzwi na lewo gdzie znajdowała się łazienka (zdjęcie w mediach).

Love will connect us || BAMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz