Chapter 36

208 20 14
                                    



Przetarłam ręką zaspane oczy i z wielką niechęcią zwlokłam się z łóżka. Czuję, że ten dzień będzie należał do jednych z gorszych. Definitywnie. Urządziłam wczoraj Kubie niezłą awanturę i nie zdziwię się jak nie będzie ze mną rozmawiał, do tego Leo. Odniosłam wrażenie jakby się na mnie obraziła. No, może nie od razu obraził, ale czuje jakbym czymś go uraziła. Tylko czym? Jeszcze to wyznanie, że zakochał się w nieodpowiedniej osobie. Kogo miał na myśli? Zmęczona moim przemyśleniami powłóczyłam nogami do łazienki. Weszłam pod prysznic i zaczęłam się myć.

Nie powinnam była wczoraj tak najeżdżać na Kubę, on był tylko zazdrosny. To chyba normalne jak jest moim chłopakiem, ale on też przegiął. Nikt, powtarzam nikt nie ma prawa wybierać za mnie MOICH znajomych. Mimo wszystko byłam jednak dla niego zbyt ostra. Nie powinnam tak zareagować. To chyba nasza pierwsza tak poważna kłótnia. W końcu wywaliłam go na kanapę, jak w starym dobrym małżeństwie.

Uśmiechnęłam się delikatnie i owinęłam ręcznikiem. Umyłam zęby, a potem zmyłam resztki makijażu z mojej twarzy. Cały czas czuję się jakoś dziwnie. Jakby zazdrosna. I te słowa Leo: "Bo ja się chyba zakochałem", nie powiem, trochę mnie to zabolało. Tak jakbym chciała być ma miejscu tej dziewczyny. Gwałtownie pokręciłam głową.

DOŚĆ. Nawet tak nie myśl.

Westchnęłam zrezygnowana i skierowałam się do pokoju. Ubrałam pierwsze lepsze rzeczy, które wyjęłam z szafy, a później usiadałam przy mojej toaletce. Zrobiłam sobie delikatny makijaż, tylko puder i rzęsy. Nie chciało mi się dzisiaj niczego robić, nawet malować, a to po prostu uwielbiam. Po cichu zeszłam do kuchni niby było już po 9:00, ale mamy wakacje i Kuba mógł jeszcze spać. Pomyliłam się jednak, bo chłopak siedział już gotowy i oglądał Malanowskiego. Tak, mamy polską telewizję. Spojrzał w moją stronę i westchnął zrezygnowany.

-Kornelia...

-Daj spokój- przerwałam mu i zajęłam miejsce obok.- To ja powinnam cię przeprosić. Byłam dla ciebie ze ostra. Wiem, że jesteś zazdrosny, ale... Wtedy poczułam jakbyś mi nie wierzył, nie ufał.

-Przepraszam. Nie powinienem ci mówić z kim masz się przyjaźnić, a z kim nie. Zżarła mnie po prostu szczeniacka zazdrość- ułożył rękę na moim policzku.- Kocham cię, ufam ci jak nikomu innemu, wierzę tylko tobie i zawsze będę wierny tylko tobie.

Złączył nasze usta w delikatnym pocałunku. Wplątałam ręce w jego gęste, kasztanowe włosy. Całował dobrze, chociaż Leo robił to lepiej. Charlie też. Jego ręce dokładnie sprawdzały każdy centymetr mojego ciała. Złapał za końce mojej bluzki i podwinął ją do góry odsłaniając tym samym mój szczupły brzuch. Zrzucił ze mnie nie potrzebną warstwę materiału. Położył mnie delikatnie na kanapie. Jego usta znalazły się na mojej szyi, a ręce zwinnie dobierały się do mojego stanika. Drgnęłam lekko na myśl o tym co ma się stać. To będzie mój pierwszy raz i chcę żeby był on z odpowiednią osobą. Kuba na pewno do takich nienależny.

Co ja mam mu teraz niby powiedzieć. Sorki, ale nie chcę się z tobą bzykać? Nie jesteś dla mnie odpowiednią osobą i wiesz... Tak naprawdę to cię nie kocham, po prostu próbuję zrozumieć co tak naprawdę czuję. Ty się akurat napatoczyłeś więc padło na ciebie. Wiem, załamałam twoje serduszko, zraniłam cię, ale ty też zrobiłeś mi to nie raz.

-Kuba- szepnęłam na co chłopak wbił się w moje usta.

Nawet nie chciał mnie posłuchać. Zrzucił z siebie swoją koszulę i spojrzał w moją stronę z chytrym uśmieszkiem. Jak widać nie mam innego wyjścia. Złączyłam nasze wargi i przejechałam opuszkami placów po jego torsie, na co chłopak zamruczał zadowolony. Nagle usłyszałam trzask drzwi i po pokoju rozniósł się dobrze znany nam obu głos.

Love will connect us || BAMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz