Chapter 24

259 32 24
                                    

[2/5]

Włożyłam słuchawki do uszu i zarzuciwszy torbę na ramię ruszyłam do wyjścia. Czułam się bardzo niezręcznie w towarzystwie Leo, dlatego nieudolnie próbowałam go unikać. Oczywiście, jak to ja z moim szczęściem, musiałam siedzieć z nim praktycznie na każdej lekcji. Przez cały czas siedzieliśmy w ciszy, od czasu do czasu rzucaliśmy sobie ukradkowe spojrzenia, wydaje mi się nawet, że Leo jest na mnie obrażony. No, ale przepraszam, jeżeli myśli, że po dwóch dniach znajomości padnę mu w ramiona i będę robić wszystko co sobie zażyczy, to się niestety grubo myli. Nagle poczułam jak ktoś zasłania mi oczy. Wyjęłam słuchawki z uszu.

-Zgadnij kto to?- powiedział Charlie piskliwym głosem.

-Hmmm, no nie wiem- zaśmiała się.- Może Charls?

-Kurde, skąd wiedziałaś?- zapytał zasmucony i odsłonił mi oczy.

-Co tu robisz?- zapytałam.

-Czekam na Leo. Jak pierwszy dzień w szkole?

-Mogło być lepiej- powiedziałam zrezygnowana.- Nie było najgorzej, po prostu... Nie ważne- przerwałam widząc Devriesa, który zaczął iść w naszą stronę.

-Ej, o co chodzi?- zapytał chłopak i powędrował swoim spojrzeniem za mną.- Co on znów zrobił?

- Cześć- Leo przywitał się z Charlsem, a mi posłał tylko wściekłe spojrzenie.- Idziemy?

-Masz mi powiedzieć co zrobiłeś- powiedział blondyn i posłał przyjacielowi mordercze spojrzenie.

-Ja? Nic.

-To naprawdę nic takiego- dodałam.

-O Kornelia, jesteś tu?- zapytał Leo, a jego głos był przesiąknięty ironią.

Posłałam chłopakowi pytające spojrzenie. On jest takim kretynem, czy tylko udaje? Widząc ten perfidny uśmieszek na jego ustach zrobiło mi się niedobrze. Naprawdę, ten typ wkurwia mnie jak nikt.

-Dupek- powiedziałam i odwróciłam się napięcie.

Na dzisiaj mam dość jego towarzystwa. Ruszyłam powolnym krokiem w stronę domu. Przynajmniej tak mi się wydaje. Cholera, chyba powinnam bardziej ogarnąć miejsce gdzie mieszkam.

-Poczekaj- usłyszałam głos Charliego za swoimi plecami.

Stanęłam zrezygnowana i odwróciłam się do chłopaka.

-Czego chcesz? Nie masz przypadkiem gdzieś iść z Leo?

-Jebać go, ty jesteś ważniejsza.

Stanęłam jak wryta. Posłałam mu pytające spojrzenie, a on tylko się zaśmiał.

-Czemu tak mówisz? Leo to twój przyjaciel.

-Po prostu powiedz mi co zrobił.

Potakująco kiwnęłam głową. Ruszyłam razem z Charlsem w stronę jakiegoś parku. Usiedliśmy, a ja opowiedziałam mu wszystko, nie pomijając żadnego szczegółu.

- I czemu go nie pocałowałaś?- zapytał blondyn.

-Bo znamy się dwa dni. Nie jestem dziwką żeby rzucać się na każdego nowo poznanego faceta- powiedziałam oburzona wstając z ławki.

-Nie o to mi chodziło...

-Dobra, nie ważne, nie wiem jak jest tu was w Anglii, ale u nas w Polsce dziewczyny się szanują.

-Wiesz, że nie tak to miało zabrzmieć...

-Ale zabrzmiało!- krzyknęłam zdenerwowana.- Możemy już wracać?

Chłopak potakująco kiwnął głową. Całą drogę szliśmy w krępującej ciszy, aż nagle usłyszałam muzykę. Nie wiem jak to opisać, taką jakby cukierkową melodię, która wydobywała się z głośników.

-Co to? Słyszysz tą muzykę?- zapytałam i złapałam Charlsa za rękę uniemożliwiając mu jakikolwiek krok.

-Tak, to lody.

-Co?

-No, takie auto z lodami.

Podskoczyłam do góry i zaczęłam piszczeć z podekscytowania.

-Pierdolisz?

-Nie- odpowiedział rozbawiony chłopak.

-Musimy tam iść- krzyknęłam i pociągnęłam blondyna za rękę.

Zaczęłam się kierować w stronę skąd dochodziła muzyka, a Charlie podążał za mną, przez cały czas się śmiejąc. Wreszcie zauważyłam pudrowo-różowe auto, wokół którego stała gromadka dzieci.

-Poczekaj tu- powiedział Charls.

Chwilę później wrócił z dwoma czekoladowymi lodami i wielkim uśmiechem na twarzy.

-Lubisz czekoladowe, prawda?- zapytał.

-Pewka- odpowiedziałam i zabrałam od chłopaka rożka.- Dziękuję.

Drogę do domu przeszliśmy śmiejąc się i żartując. Mieliśmy takie samo dziwne poczucie humoru i naprawdę dobrze nam się ze sobą rozmawiało. No, i oboje byliśmy chyba trochę za bardzo szczerzy.

-Czekaj- powiedział Charlie.- Pobrudziłaś się tu.

Kciukiem zaczął wycierając mój policzek, a ja spojrzałam na niego lekko zarumieniona.

-Dziękuję za dzisiaj- powiedziałam i posłałam chłopakowi uśmiech.

-Nie masz za co- odpowiedział, a ja weszłam do swojego domu.

***

Kolejny rozdział do maratonu. Komentujcie  i votujcie. POKAŻCIE SWOJĄ MOC! XD

7 gwiazdek i 5 komentarzy=kolejny rozdział

Słowa: 634

Love will connect us || BAMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz