Chapter 3

574 27 1
                                    


Zarezerwowałam apartament od 15 do 22 marca dla siebie i Klaudii. Koncert był w Warszawie, a my musiałyśmy się gdzieś zatrzymać. Napisałam do ojca z prośbą o pieniądze, a on jako "przykładny tatuś" przelał mi na konto tysiaka bez żadnego ,"ale". Nawet go nie interesowało po co mi tyle kasy. Żenada. Poszłam sprawdzić pocztę i o mało nie posikałam się ze szczęścia kiedy zobaczyłam kopertę zaadresowaną do mnie. Były w niej dwa bilety na koncert najcudowniejszego zespołu. Postanowiłam nic nie mówić Klaudii. Chciałam zrobić jej niespodziankę, chciałam spędzić z nią ostatni tydzień jak najlepiej.

- Dobra apartament załatwiony, bilety są- zaczęłam wyliczać na palcach.- Jeszcze stolik na kolację.

Moja najlepsza przyjaciółka musi mieć najlepszą imprezę urodzinową. Niestety, najwcześniejsza rezerwacja jaką znalazłam we wszystkich warszawskich, ekskluzywnych restauracjach była na przyszły rok, a ja nie mam, aż tyle czasu. Będziemy musiały zadowolić się jakimś Mc lub KFC. Spojrzałam na zegarek była 7:49. O 8:00 zaczynałam lekcje. Postanowiłam się już zbierać, bo jeszcze umówiłam się z Klaudią na fajkę. Chyba właśnie przechodzę okres buntu. Wzięłam ze sobą małą torebeczkę, w której schowane były perfumy. Bardzo jej się podobały, a ja postanowiłam, że jak szaleć to na całego. Około 7:55 spotkałam się z czarnowłosą w umówionym miejscu.

Wyglądała jak wrak człowiek. Miała okropne śnice pod oczami, które wybijały się na tle jej bladej skóry. Ledwie stała na nogach. Włosy miała nieogarnięte. Podeszłam do niej i szturchnęłam ją lekko za ramie. Jestem pewna, że jeszcze chwila, a zasnęła by na stojąco.

-Cześć- wydukała.

-Boże drogi, co ci jest?- zapytałam zaniepokojona.

-Druga nocka pod rząd- odpowiedziała.

-Nie wiem czy to jest dobry moment- powiedziałam.- Wszystkiego najlepszego.

-Dziękuję- odpowiedziała dziewczyna, a na jej usta wkradł się mały uśmiech, kochałam kiedy się uśmiechała.- Dobrze, że mam ciebie. – Dziewczyna przytuliła się do mnie.

Szybko zapaliłyśmy i poszłyśmy dopiero na drugą lekcje.

***

Do domu wróciłam od razu po szkole. Odrobiłam lekcje i posłusznie zjadłam obiad. Chwilę porozmawiałam z mamą. Około 21:00 wyszłam z domu spotkać się z gościem, który miał podrobić dowód mi i Klaudii. Wszystko poszło sprawnie. Ja miałam swoje dowody, a on kasę. Wzięłam szybki prysznic i położyłam się spać.

***

W szkole byłam chwilę przed 8:00. Postanowiłam znaleźć kumpelę, ale nigdzie jej nie było. Przyszła dopiero na trzecią lekcję. Była nie wyspana, ale wyglądała o wiele lepiej niż wczoraj.

-Wybacz- powiedziała siadając koło mnie .- Musiałam się przespać, bo inaczej bym umarła.

-Jasne, nie ma sprawy- zerknęłam na koleżankę.- Nowa szminka?

-Mojej starej. Moja mi się skończyła, a muszę zbierać na bilet- odpowiedziała rozpakowując książki.

-Który dzisiaj mamy?- zapytałam.

-14 marca, a co?- odpowiedziała.

-Nie myślisz, że już trochę za późno na kupno biletu.

-Miałam nadzieję, że tego nie powiesz- dziewczyna posmutniała.

Resztę dnia spędziłyśmy na nudnych lekcjach.

***

Siemka! 😊

Mamy kolejny rozdział. Bardzo krótki, no ale cóż...

Słowa:465

Love will connect us || BAMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz