Guitar

211 30 7
                                    

Chapter 38

(możecie włączyć muzyczkę dla nastroju)

Założyłam bomberkę i włożyłam słuchawki do uszu. Muszę odpocząć od tego wszystkiego i po prostu się zrelaksować. Wyszłam z domu, uprzednio go zmykając. Szłam przed siebie, po drodze napotkałam jakiś park i usiadłam na jednej z ławek. Zamknęłam oczy, wsłuchując się w muzykę, która wydobywała się ze słuchawek.

Co ja mam o tym wszystkim myśleć?

Zachowanie Leo wobec mnie jest naprawdę dziwne. Będę musiała z nim poważnie porozmawiać i tego najbardziej się obawiam. To co mogę od niego usłyszeć, może zniszczyć naszą przyjaźń. Naprawdę nie wiem co o tym wszystkim sądzić. Wykańcza mnie to.

Tak samo jak ta cała sytuacja z Klaudią, coś się dzieje, a ja za wszelką cenę muszę się dowiedzieć co. Mam nadzieję, że Ania na coś wpadnie. Ja naprawdę chcę jej pomóc, w końcu jest moją przyjaciółką. Kocham ją całym sercem, poza tym muszę się jej odwdzięczyć za tą całą akcję z narkotykami. To ona pomogła mi z tego wyjść.

Poczułam jak wiatr rozwiewa moje włosy, a ja wzdrygnęłam się lekko. Nie dość, że jest dzisiaj zadziwiająco zimno, to jeszcze zaczął padać deszcz. Super. Z racji tego, że nie chcę być cała mokra postanowiłam się już zbierać. Przez całą drogę myślałam o tym, co tak właściwie mam powiedzieć Leo. Szłam zamyślona, kopiąc jakiś kamień, aż wreszcie dotarłam pod dom Leondre. Westchnęłam głośno i podeszłam do drzwi. Teraz albo nigdy. Zapukałam delikatnie, a niemal od razu otworzyła mi Tilly.

-O, Kornelia, przyszłaś do Leo?

-Tak właściwie ja chyba sobie pójdę.

-Okej, widzę, że coś się stało- załapała mnie za rękę i wciągnęła do środka.- Ja muszę wyjść, ale jak wrócę masz mi wszystko powiedzieć.

-Leo jest w domu?

-Tak, siedzi u siebie na górze. Dobra, ja lecę- powiedziała i pocałowała mnie w policzek.- Pa.

-Pa.

Powoli ruszyłam na górę. Nie byłam na to gotowa, ale skoro zaszłam już tutaj. Drzwi do pokoju były otwarte, więc weszłam do środka. Chłopak siedział na środku łóżka, wszędzie porozrzucane były kartki papieru. W rekach trzymał gitarę, jego palce delikatnie muskały struny i w całym pomieszczeniu było słychać pierwsze dźwięki spokojnej melodii. Wczuł się, to było widać. Tylko on i jego muzyka. Czułam się ja nieproszony gość, ale z drugiej strony nie mogłam oderwać od niego wzroku. Grzywka opadała mu na twarz, przysłaniając i tak już przymknięte oczy. Usta miał lekko rozchylone. Poruszał głową w rytm muzyki, a pod nosem podśpiewywał tylko sobie znaną piosenkę. Od niego wręcz biło pasją. Uśmiechnęłam się lekko. Spełnia się w tym co robił, a mnie naprawdę to cieszyło. Dobrze, że może robić to co kocha i do tego ma wsparcie w najbliższych, to chyba najważniejsze. Po dłuższej chwili odłożył gitarę i westchnął z rezygnacją. Złapał się za głowę i rekami przeczesał włosy. Ułożył sobie kartkę na nodze, zaczął wybijać rytm na kolanie i po chwili, jak natchniony, zaczął gryzmolić po skrawku papieru. Zerwał się z łóżka, mrucząc coś pod nosem. Wolną ręką wypstrykiwał rytm i chodząc w kółko głęboko się nad czymś zastanawiał. Stanął centralnie naprzeciw mnie i uniósł wzrok.

-Kornelia?- zapytał zaskoczony.- Długo już tu stoisz?

-Ja...- urwałam zawstydzona.- Ja chyba już pójdę, nie powinnam była...

-Jest, okej- powiedział z uśmiechem i złapał mnie za rękę.- Chodź.

Pociągnął mnie w stronę łóżka, a ja usiadłam na miękkim materacu.

Love will connect us || BAMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz