Chapter 37

180 21 15
                                    

[Popatrzcie co nagryzmoliłam pod rozdziałem, bo ważne]


Te dwa tygodnie minęły naprawdę szybko. Z Kubą wieczorami wychodziłam na spacery, a za dnia spotykaliśmy się z Tilly i całą trójką chodziliśmy po londyńskich uliczkach. Pokazywała nam najładniejsze miejsca i najlepsze kawiarnie. Z Charliem i Leo niestety się nie widziałam, bo jeździli do studia i spędzali tam większość dnia. 

-To co?- zapytała moja mama, która nie dawno wróciła do domu.

Przez cały czas była na jakimś wyjeździe.

-On musi jechać?- zapytałam.

Naprawdę było mi smutno. Nie chciałam żeby Kuba jechał, był dla mnie przede wszystkim przyjacielem i czułam, że będzie mi go cholernie brakować.

-Niestety- odpowiedziała i złapała za torebkę.- No, zbierajcie się.

Złożyłam delikatnego całusa na czole mojego chłopaka, a on uśmiechnął się lekko.

-Wiesz, że jeszcze tu przyjadę i na święta i na twoje urodziny, może na jakiś weekend.

-Dobra, dobra, ja przyjadę, a ty się ucz.

Zaczęliśmy się ubierać i już po chwili staliśmy gotowi pod drzwiami. Wyszliśmy z domu zakluczając go i wpakowaliśmy walizkę do auta, po czym sami weszliśmy do środka.

-Wszystko masz?- zapytała moja mama spoglądając na Kubę.- Jak coś znajdziemy to wyślemy pocztą.

-Wszystko mam... Raczej.

-W porządku. Niestety ja muszę jechać do biura, więc tylko odwiozę was na lotnisko. Kornelia wrócisz sama?

-Tak. Dam sobie radę- odparłam i przewróciłam oczami.

Zaczyna się jej chodzenie do biura. Zupełnie jak z ojcem. Po jakiś czterdziestu minutach byliśmy już na lotnisku razem z Kubą. Oczywiście bez korków się nie obyło, dlatego dojazd trwał tak długo. Usiedliśmy i czekaliśmy na odprawę. Wtuliłam się w chłopaka i westchnęłam głośno.

-I teraz mnie zostawiasz?- zapytałam i uśmiechnęłam się smutno.

-Będziesz pod dobrą opieką. Masz Charliego i Leo- w jego głosie było słychać nutkę ironii.- Poza tym będę pisać i dzwonić. Przyjadę do ciebie jak najszybciej się da. Kocham cię.

-Wiem- odparłam.

Nigdy nie potrafiłam mu odpowiedzieć tym samym. Kocham cię, po prostu nie mogłam.

-I co?- prychnął.- Tylko tyle?

-Ja...

Z głośników wydobył się głos informujący nas o odprawie. Kuba czym prędzej popędził oddać swoją walizkę, a ja w ostatniej chwili złapałam go za rękę.

-Nie chcę się teraz z tobą kłócić- powiedziałam i spojrzałam chłopakowi głęboko w oczy.

Złączyłam nasze usta, a Kuba przyciągnął mnie bliżej siebie. Ręka zjechała mu na mój pośladek. Nich się chłop cieszy, bo ostatni raz pozwalam mu na coś takiego. Niech sobie nie myśli, że jego dziewczyna to może sobie macać gdzie chce i kiedy chce. Taka łatwa nie jestem.

-Następny razem ci nie odpuszczę- powiedział z uśmiechem na ustach.- I dokończymy to co nam przerwano.

Zachichotałam i uderzyłam chłopaka delikatnie w ramię.

-Zboczeniec- powiedziałam i pocałowałam go w policzek.

-Mam prośbę.

-Hmmm?

Love will connect us || BAMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz