Chapter 9

469 30 2
                                    


-To co dzisiaj robimy?- zapytałam przyjaciółki siadając koło niej z tacą pełną jedzenia.

Dziewczyna zaczęła się zastanawiać i zrobiła przy tym śmieszną minę. Wybuchłam głośnym śmiechem.

-Co cię tak bawi?- zapytała zdezorientowana.-Mów, też się pośmieję.

-Nie, nie nic- mówiłam próbując opanować śmiech.

Klaudia ugryzła kanapkę którą trzymała w ręce i odwróciła się do mnie plecami udając obrażoną.

-Nie chcesz powiedzieć to nie-westchnęła teatralnie i machnęła obojętnie ramionami.- Ale jeżeli śmiejesz się ze mnie, to znajdę sobie inną przyjaciółkę.

Dziewczyna ponownie ugryzła kanapkę i zrobiła tą samą skupioną minę, a ja wybuchłam niekontrolowanym śmiechem. Śmiałam się tak głośno, że wszyscy ludzie się na mnie patrzyli. Leo i Charlie, którzy siedzieli przy stoliku po drugiej stronie pomieszczenia ledwo powstrzymywali się przed zaśmianiem. Klaudia próbował mnie jakoś uspokoić.

-Boże, jakie to było zabawne- powiedziałam opanowując się już trochę.

Kiedy spojrzałam na minę Klaudii znów zaczęłam się śmiać, nie wiem, ale dzisiaj wszystko mnie bawiło.

-Laska, ogarnij się- zaczęła dziewczyna.- Ludzie się na ciebie patrzą, Leo z Charlim się śmieją- zgięłam się w pół, próbując jakoś stłumić mój śmiech, którego nie mogłam opanować. Nic nie działało, a efekty były całkiem odwrotne. Zaczęłam się jeszcze głośniej chichrać.

-Klaudia- powiedziałam między śmiechami.- Chyba się posikam.

-O nie, tego już za wiele- powiedziała poważnie dziewczyna, złapała mnie pod ramię i zakryła mi usta dłoniom, tłumiąc w ten sposób mój śmiech. Na za wiele to się nie zdało, bo wybuchłam jeszcze głośniejszym śmiechem. Wszystkie oczy były skierowane na nas. Przyjaciółka zostawiła moje usta w spokoju i przeleciała wzrokiem po stołówce, jeżeli tak to można nazwać. Bardziej przypominało mi to wystrój ekskluzywnej restauracji niż stołówki, ale nie ważne. –Jak się nie zamkniesz, to przysięgam, ośmieszę cię przy wszystkich tych ludziach- szepnęła mi złowrogo do ucha, odpowiedziałam jej kolejną salwą śmiechu. Dziewczyny chyba niezadowoliła moja odpowiedź.- Sama chciałaś- odpowiedziała z cwaniackim uśmiechem na twarzy.- Przepraszam państwa bardzo serdecznie, ale koleżanka ma zaburzenia. Proszę się nie martwić, to nie zagraża niczyjemu życiu ani zdrowiu- powiedziała tonem niewiniątka, chciałam coś powiedzieć, ale mój śmiech skutecznie mi to uniemożliwił.- Przepraszam za problem i życzę smacznego- dodała i siłą wyciągnęła mnie z miejsca gdzie jadłyśmy posiłek. Brutalnie wepchnęła mnie do windy, a mnie to wszystko bawiło-Normalna jesteś?- zapytała oburzona.- To nie jest śmieszne.

-Ja wiem- odpowiedziałam.-Ale po prostu nie mogę się opanować.

Znów zaniosłam się śmiechem.

-No, nie. Nie wytrzymam z tą kobietą- odparła dziewczyna.

Weszłyśmy do pokoju, a ja rzuciłam się na łóżko i zaczęłam się śmiać w poduszkę. Wszystko mnie już od tego śmiechu bolało. Uspokoiłam się trochę i postanowiłam się zdrzemnąć.

***

-Nie wierzę- usłyszałam nad sobą dobrze mi już znany dziewczęcy głos.-Nasz śmieszek wreszcie się obudził.

-Ile spałam?- zapytałam zaspanym głosem i przetarłam zamknięte oczy.

-No, prawie cztery godziny. A ja w tym czasie wymyśliłam co możemy zrobić.

Love will connect us || BAMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz