Muffin: ej Shawn
Muffin: przepraszam
Muffin: jeśli czujesz się obrażony czy coś
Westchnęłam głośno i odłożyłam telefon na stolik. Przeskakiwałam po kanałach, wiedząc że to jedne z najgorszych świąt w moim życiu. Rodzice ulotnili się dwie godziny temu, a Nadia nocowała u swojego chłopaka. Podciągnęłam koc wyżej i sprawdziłam godzinę.
20:05
Świetnie, to znaczyło, że mogłam iść spać.
Kiedy zaczęłam się zagrzebywać pod kocem i wyłączyłam telewizor, odezwał się dzwonek przy drzwiach wejściowych.
- Co do cholery...
Wsunęłam kapcie na stopy i poczłapałam w stronę drzwi. Uchyliłam je, nawet nie sprawdzając wcześniej kto przed nimi stał.
- Hej Muffinko.
Wytrzeszczyłam oczy i zamrugałam kilkakrotnie.
- Shawn... co ty...
Uśmiechnął się ciepło i przytulił mnie do siebie, podnosząc mnie w górę. Zamknęłam oczy i oplotłam rękami jego szyję. Wzięłam głęboki wdech i... cholera, pachniał cudownie.
- Mogę wejść? - zapytał, kiedy już postawił mnie na ziemi.
- Um, jasne.
Otworzyłam szerzej drzwi i zaprosiłam go ręką do środka. Dopiero teraz zauważyłam, że miał ze sobą plecak.
- Czy wyjaśnisz mi to... to wszystko?
Wzruszył ramionami i zawiesił swoją kurtkę na wieszaku.
- Niespodzianka - wykrzyknął, wyrzucając ręce w górę. Spojrzałam na niego jak na wariata, a on znów przytulił mnie do siebie.
- Mendes, ty chory pojebie.
Zaśmiał się głośno. I tak, to był najcudowniejszy śmiech na całym, pieprzonym świecie.
- Nie cieszysz się?
- Po prostu nie mogę uwierzyć, że naprawdę tu jesteś.
Shawn odrzucił plecak na bok i wskoczył na kanapę, chwytając pilot do ręki.
- Czy ty się dobrze czujesz?
- Co?
Usiadłam obok niego, jednak zachowując pewien dystans.
- No okej, czuj się jak u siebie, czy coś.
Shawn uniósł brwi i wziął głęboki wdech.
- Mam coś dla ciebie.
Wciągnął swój plecak na kolana i chwilę w nim grzebał, po czym wyciągnął jakąś kopertę.
- Otwórz.
Powstrzymałam się od wypytywania go o cokolwiek i zrobiłam to, czego chciał.
- Co to jest?
Mendes nie odrywał ode mnie wzroku, chcąc zarejestrować moją reakcję.
- Bilet.
- Widzę, że bilet, ale czy to możliwe...
- Tak, to bilet na mój koncert w Krakowie.
Zasłoniłam buzię dłonią, będąc w ciężkim szoku. Nie dość, że mój idol siedział sobie na kanapie w moim salonie, ze mną, to jeszcze dostałam najlepszy bilet na jego koncert?
Uszczypnęłam się w ramię, jednak nic się nie stało. To wszystko działo się naprawdę.
Przytuliłam się kolejny raz do uśmiechniętego Shawna, a on przyciągnął mnie jeszcze bliżej siebie. Poczułam słoną ciecz, spływającą po moich policzkach do ust.
To nie był piękny sen. To była piękna rzeczywistość.
××××××××××××××
Dla zapominalskich 'pochylona czcionka' to rozmowa w języku angielskim
CZYTASZ
Hej Muffinko! 》S.M.
FanfictionNapisała do innej osoby zupełnym przypadkiem, ale dziwnym trafem znajomość się rozwinęła. Czy internetowe relacje przenoszą się do świata rzeczywistego? ~ czyli kolejna porcja wiadomości między idolem i nieświadomym fanem Przepiękna okładka wykonana...