27.

2.8K 123 56
                                    

Muffin: ej Shawn

Muffin: przepraszam

Muffin: jeśli czujesz się obrażony czy coś

Westchnęłam głośno i odłożyłam telefon na stolik. Przeskakiwałam po kanałach, wiedząc że to jedne z najgorszych świąt w moim życiu. Rodzice ulotnili się dwie godziny temu, a Nadia nocowała u swojego chłopaka. Podciągnęłam koc wyżej i sprawdziłam godzinę.

20:05

Świetnie, to znaczyło, że mogłam iść spać.

Kiedy zaczęłam się zagrzebywać pod kocem i wyłączyłam telewizor, odezwał się dzwonek przy drzwiach wejściowych.

- Co do cholery...

Wsunęłam kapcie na stopy i poczłapałam w stronę drzwi. Uchyliłam je, nawet nie sprawdzając wcześniej kto przed nimi stał.

- Hej Muffinko.

Wytrzeszczyłam oczy i zamrugałam kilkakrotnie.

- Shawn... co ty...

Uśmiechnął się ciepło i przytulił mnie do siebie, podnosząc mnie w górę. Zamknęłam oczy i oplotłam rękami jego szyję. Wzięłam głęboki wdech i... cholera, pachniał cudownie.

- Mogę wejść? - zapytał, kiedy już postawił mnie na ziemi.

- Um, jasne.

Otworzyłam szerzej drzwi i zaprosiłam go ręką do środka. Dopiero teraz zauważyłam, że miał ze sobą plecak.

- Czy wyjaśnisz mi to... to wszystko?

Wzruszył ramionami i zawiesił swoją kurtkę na wieszaku.

- Niespodzianka - wykrzyknął, wyrzucając ręce w górę. Spojrzałam na niego jak na wariata, a on znów przytulił mnie do siebie.

- Mendes, ty chory pojebie.

Zaśmiał się głośno. I tak, to był najcudowniejszy śmiech na całym, pieprzonym świecie.

- Nie cieszysz się?

- Po prostu nie mogę uwierzyć, że naprawdę tu jesteś.

Shawn odrzucił plecak na bok i wskoczył na kanapę, chwytając pilot do ręki.

- Czy ty się dobrze czujesz?

- Co?

Usiadłam obok niego, jednak zachowując pewien dystans.

- No okej, czuj się jak u siebie, czy coś.

Shawn uniósł brwi i wziął głęboki wdech.

- Mam coś dla ciebie.

Wciągnął swój plecak na kolana i chwilę w nim grzebał, po czym wyciągnął jakąś kopertę.

- Otwórz.

Powstrzymałam się od wypytywania go o cokolwiek i zrobiłam to, czego chciał.

- Co to jest?

Mendes nie odrywał ode mnie wzroku, chcąc zarejestrować moją reakcję.

- Bilet.

- Widzę, że bilet, ale czy to możliwe...

- Tak, to bilet na mój koncert w Krakowie.

Zasłoniłam buzię dłonią, będąc w ciężkim szoku. Nie dość, że mój idol siedział sobie na kanapie w moim salonie, ze mną, to jeszcze dostałam najlepszy bilet na jego koncert?

Uszczypnęłam się w ramię, jednak nic się nie stało. To wszystko działo się naprawdę.

Przytuliłam się kolejny raz do uśmiechniętego Shawna, a on przyciągnął mnie jeszcze bliżej siebie. Poczułam słoną ciecz, spływającą po moich policzkach do ust.

To nie był piękny sen. To była piękna rzeczywistość.

××××××××××××××

Dla zapominalskich 'pochylona czcionka' to rozmowa w języku angielskim

Hej Muffinko! 》S.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz