- Misia.
Czyjś głos przebijał się przez moją głowę.
- Misiu, czas wstać.
Nie chciałam go do siebie dopuścić.
- Naprawdę, muszę się pakować. Nie chcę cię z siebie zrzucać. Masz dość siniaków dzięki mnie.
Jęknęłam i przerzuciłam nogę przez brzuch natręta.
- Michalina.
- Jeszcze pięć minut.
Czyjeś dłonie znalazły się na mojej talii i przerzuciły mnie na drugą stronę łóżka.
- Jesteś niemożliwa.
Uchyliłam jedno oko, ale kiedy napotkałam wzrok Shawna szybko je zamknęłam.
Usłyszałam jego westchnięcie i szuranie butów gdzieś niedaleko. Odgłos otwieranych i zamykanych szafek nie pozwalał mi ponownie zasnąć.
Zamrugałam kilkakrotnie i podniosłam się do siedzenia. Shawn spojrzał na mnie, by po chwili wyciągnąć telefon i zrobić mi zdjęcie. Nie zdążyłam nawet zareagować.
- Oszalałeś?
- Będę miał pamiątkę - oznajmił ze złośliwym uśmiechem. Przetarłam oczy i pokręciłam głową.
- Gnojek.
Siedziałam przez chwilę w milczeniu i patrzyłam na Shawna, pakującego walizkę. I wtedy doznałam olśnienia.
- Shawn! Ty nie wyjeżdżasz, prawda?
Odwrócił się powoli w moją stronę, jednak nie musiał nic mówić. Jego mina wyrażała więcej niż tysiąc słów, prawie jak Raffaello.
- Nie! To za szybko...
- Misiu - przerwał mi, zanim zaczęłam na dobre tracić zmysły. - Mam koncerty w wielu miastach w Europie. Nie mogę zostać tu i nic nie robić.
Przełknęłam głośno ślinę i lekko kiwnęłam głową.
Nie zastanawiałam się nad tym, że Shawn będzie musiał wrócić. Cały czas myślałam tylko o tym, jakie szczęście mnie spotyka, gdy jest tak blisko. Wydawało się, że te kilka tygodni upłynęło zdecydowanie za szybko.
Sprawnie wykonałam skróconą toaletę poranną i przebrałam się w swoje spodnie i koszulkę Shawna. Pomyślałam, że dobrym pomysłem będzie zostawienie jej dla siebie i przeproszenie Shawna dopiero po fakcie, kiedy zapomnę oddać mu jego własność.
Zjedliśmy późne śniadanie w hotelu, dużo rozmawiając. Shawn opowiedział mi o kolejnych koncertach i niesamowitych fanach, których spotykał w krajach rzadziej odwiedzanych. Mówił to ze szczerym uśmiechem na twarzy, zawzięcie gestykulując. To był piękny widok.
- Jutro mam samolot. Wydaje mi się, że koło dziesiątej rano.
Przez chwilę nie mogłam się odezwać. Kiedy będzie następna okazja, by porozmawiać z nim twarzą w twarz? Kiedy będę mogła zobaczyć jego uśmiech, dotknąć jego włosów, przytulić go? Czy kiedykolwiek będzie tak blisko, jak był teraz?
- O czym myślisz? - zapytał nagle, a ja odchrząknęłam.
- O tym jak beznadziejny jesteś, zostawiając mnie na pastwę losu.
Shawn przewrócił oczami i wstał od stołu, co po chwili również zrobiłam. Skierowaliśmy się do wyjścia z hotelu, by przespacerować się ostatni raz przed jego wyjazdem. Chciałam poprosić go o spędzenie ze mną całego dnia, ale nie mogłam tego od niego wymagać. Już i tak męczył się w moim towarzystwie przez długi czas.
Z drugiej strony to była ostatnia szansa. Już następnego dnia miał zniknąć.
- Słuchaj, Shawn...
Zatrzymałam się, a chłopak odwrócił się w moją stronę i zmarszczył brwi.
- Tak?
- Pomyślałam, że może... Ugh, nieważne.
Zbliżył się o krok i uśmiechnął szeroko.
- Co chciałabyś dzisiaj robić?
Odwzajemniłam uśmiech i pociągnęłam go w stronę przystanku tramwajowego. Szybko znaleźliśmy się na rynku. Nie przewidziałam tylko faktu, że Shawn jest sławny.
Minęło pół godziny zanim udało nam się odgonić fanów i zejść w podziemia klubu. Shawn musiał zapłacić ochroniarzowi za wejście. Kiedy już znaleźliśmy się w środku, Shawn nachylił się do mnie, bym mogła go usłyszeć przez muzykę.
- To jest to miejsce, w którym spędzamy nasz ostatni dzień?
Kiwnęłam głową, a Shawn pokręcił głową z niedowierzaniem. Pociągnęłam go na parkiet, który był już zapełniony innymi ludźmi, co było trochę dziwne zważając na godzinę.
Jakoś mnie to nie interesowało.
Daliśmy się ponieść muzyce. Nie musiało minąć dużo czasu, by Shawn przysunął mnie bliżej i umieścił dłonie na mojej talii. Zarzuciłam ręce na jego szyję i czułam się wyjątkowo komfortowo.
Jeśli ktokolwiek zastanawiał się czy Shawn umie tańczyć, mogę go zapewnić, że jest genialny.
Jego bliskość przyspieszyła bicie mojego serca. Bałam się, że zrobię coś głupiego, więc starałam się skupić na muzyce i nie odzywać. Czułam jego wzrok na sobie, jednak ja zainteresowałam się wzorami na jego koszuli.
- Będę tęsknił. Mam nadzieję, że uda ci się mnie odwiedzić niedługo.
- Też mam taką nadzieję, uwierz.
Zaczynałam wariować. Czułam to. Nie powinnam być tak blisko niego. Dlaczego on tak na mnie działał?
- Shawn, ja...
Urwałam, kiedy nasze spojrzenia się spotkały. Jego oczy były tak piękne. Nie mogłam wykrztusić z siebie słowa.
Shawn zaczął zmniejszać dzieląca nas odległość. Nie wiedziałam co się dzieje, dopóki nie poczułam jego ust na swoich.
To było niemal jak sen.
Oczywiście, odwzajemniłam pocałunek. I to bardzo szybko. Wplotłam palce w jego włosy i poruszałam rytmiczne ustami.
To była jedna z najpiękniejszych chwil w moim życiu. Pocałunek był przepełniony pasją, uczuciem.
Był pełnią szczęścia.
Kiedy oderwaliśmy się od siebie, bałam się spojrzeć na niego. Dopiero po chwili dotarło do mnie, co się wydarzyło.
- O mój...
- Przepraszam, Misiu. Nie wiem co we mnie wstąpiło...
- Po prostu... wracajmy - wybełkotałam, a Shawn skinął głową.
W drodze do mojego domu nie odzywaliśmy się do siebie. Pierwszy raz szliśmy w niekomfortowej ciszy. Bałam się, że ten pocałunek zaważył na losie naszej znajomości. To nie mogło się tak skończyć.
- Chciałbyś wejść do...
- Przepraszam, ale jestem umówiony z menadżerem - przerwał mi, zanim zdążyłam zaprosić go do środka. - Przyjadę jutro po ciebie i jeśli chcesz, pojedziemy razem na lotnisko.
Kiwnęłam głową, a Shawn uśmiechnął się i pomachał.
Stałam jak głupia przed moim domem i nie wiedziałam co zrobić.
Wszystko zepsułam.

CZYTASZ
Hej Muffinko! 》S.M.
FanfictionNapisała do innej osoby zupełnym przypadkiem, ale dziwnym trafem znajomość się rozwinęła. Czy internetowe relacje przenoszą się do świata rzeczywistego? ~ czyli kolejna porcja wiadomości między idolem i nieświadomym fanem Przepiękna okładka wykonana...