35.

2.2K 107 17
                                        

Ignorowałam wiadomości od Shawna przez dwa tygodnie. Gdy wróciłam ze szkoły w piątek i jak zwykle rzuciłam się na łóżko, by zanurzyć się w świecie seriali, mój telefon znów zawibrował, jednak nie była to kolejna wiadomość od Shawna.

Nadchodzące wydarzenie:
Shawn Mendes w Krakowie. Sobota, godzina 19.

Rozpłakałam się. To była oznaka słabości, byłam tego w pełni świadoma, ale taka właśnie byłam. Słaba.

Przez jedną, durną sprzeczkę przestałam utrzymywać kontakt z Shawnem. Z chłopakiem, który podtrzymywał mnie na duchu. Z chłopakiem, który wdał się w bójkę z mojego powodu. Z chłopakiem, którego uśmiech rozjaśniał mój dzień.

Dlaczego nie mogłam po prostu odpuścić? Nie zrobił nic złego, był zdenerwowany i pod wpływem emocji powiedział coś, czego mówić nie powinien. Każdemu się zdarza.

Jednak Michalina Kowal zawsze musi wszystko zepsuć. Dlaczego? Bo oczekiwała ideału, który tak naprawdę nie istnieje.

Długo się nad tym zastanawiałam, ale w końcu postanowiłam pójść na koncert. Chciałam spróbować, przeprosić Shawna i wrócić do naszej sarkastycznej relacji.

Ostatnia wiadomość od Shawna:

GuitarBoy: jesteś taka irytująca i dumna

Zdążyłam już zauważyć.

Przez pół nocy rozważałam wszystkie za i przeciw pójściu na koncert, aż w końcu zasnęłam.

Sobota mijała mi bardzo szybko. Nim się obejrzałam miałam trzy godziny do koncertu, a musiałam się przygotować i dojechać. Udało mi się namówić tatę, by podrzucił mnie na miejsce. Stałam przed Tauron Areną, trzęsąc się i szukając swojego biletu. Byłam przerażona, gdy prowadzono mnie za kulisy, bo przecież tam pierwotnie miałam się spotkać z Shawnem przed koncertem. Powiedziałam ochronie, że muszę siku i uciekłam do toalety. Spędziłam tam dobre 20 minut i wymknęłam się cicho, żeby pobiec prosto na halę. Nie chciałam być sama na sam z Shawnem. Nie byłam na to gotowa.

Skierowałam się pod samą scenę, jednak stanęłam trochę z boku, żeby nie być centralnie na wprost piosenkarza. Może lepiej byłoby, gdyby mnie nie zauważył.

Co chwilę trącały mnie jakieś nastolatki, kilka nawet wymamrotało do siebie pod nosami "Michalina Kowal". Skąd mnie znały? Czy mój wizerunek był już rozpowszechniony?

W akcie desperacji zadzwoniłam do mamy.

- Halo?

- Mamo, możesz po mnie przyjechać?

Usłyszałam cichy śmiech w słuchawce. Przestąpiłam z nogi na nogę.

- Kochanie, jeszcze nawet się nie zaczęło. Nie bądź tchórzem.

- Nie jestem. Po prostu źle się czuję i...

- Wybacz Misiu, ale nie przyjadę po ciebie dopóki nie skończycie z tym wariactwem.

Po tych słowach rozłączyła się, a ja wiedziałam, że jak zwykle ma rację.

Rozległy się piski, a na ekranie pojawiła się dziesiątka. Ciarki przeszły mi po plecach, zamknęłam mocno oczy i słuchałam odliczanie fanów.

Później nastąpił tak ogromny wrzask, że musiałam zobaczyć co się dzieje. I oto rozległy się pierwsze dźwięki TNHMB, a widownia oszalała.

Shawn wbiegł z uśmiechem na scenę i złapał za mikrofon. Gdy usłyszałam jego głos, moje serce przyspieszyło, a oczy zaszły mi łzami. Tyle lat czekałam na jego koncert w Polsce. Nie mogłam uwierzyć, że to się działo naprawdę.

Przestałam się martwić. Dałam się porwać podekscytowanemu tłumowi i przeżywałam wszystko podwójnie. Niesamowite jak szybko jedna piosenka potrafi uczynić cię najszczęśliwszą osobą na świecie, by chwilę później wywołać u ciebie głęboką depresję. Tak działała na mnie twórczość Shawna.

- To już ostatni utwór na dziś, dedykowany specjalnie wam - polskim fanom. KOCHAM WAS!

Kiedy odezwał się po polsku brzmiał tak cholernie uroczo, że ledwo co utrzymałam się na nogach. Wlepiłam oczy w postać Shawna i starałam się nie rozpłakać.

I właśnie wtedy nasze spojrzenia się skrzyżowały.

Nie mogłam oderwać od niego wzroku, co z resztą było odwzajemnione. Nie zaczął śpiewać, wciąż się we mnie wpatrywał, a ja poczułam się niezręcznie, gdyż coraz więcej osób odwracało się w moją stronę. Shawn drgnął, wziął mikrofon w dłoń i zaczął iść w moją stronę. Przerażenie to zbyt delikatne określenie tego, co czułam.

- Nie będę cię okłamywał...

Wszystko działo się tak szybko. Shawn stanął przede mną, nie przerywając śpiewania. Był na wyciągnięcie ręki, ale nie byłam w stanie niczym poruszyć. Jego dłoń przy refrenie lekko musnęła mój policzek, a tłum zapiszczał.

Gdy skończył TYB i zaczęły się oklaski, krzyki i wrzawa, rozłożył ręce, a ja bez wahania rzuciłam się mu w ramiona. Przyciągnął mnie do siebie, a widownia nie przestawała piszczeć.

- To jest strasznie niezręczne - krzyknęłam mu do ucha, próbując przebić się przez hałas.

- Spotkajmy się za kulisami.

Shawn odsunął się, a ja kiwnęłam głową. Pobiegł z powrotem na scenę i z uśmiechem pożegnał wszystkich, znów wykrzykując "kocham was!". Chwilę później zniknął ze sceny, a ja przepychałam się przez tłum, by dostać się za kulisy.

Nie byłam pewna czy mogłam wejść, więc stałam jak głupia i czekałam w przejściu. W końcu wyłonił się Shawn, rozglądając się na boki. Kiedy mnie zauważył uśmiechnął się lekko i podszedł bliżej.

- Co się właściwie stało?

- Ty mi powiedz - wymamrotałam niepewnie, a Shawn się zaśmiał.

- Nie wierzę, że ty jesteś zmieszana. To niepodobne do ciebie, naprawdę.

Zakołysałam się na palcach i spuściłam wzrok na swoje dłonie. Musiałam to z siebie wydusić. Nie mogłam wszystkiego zaprzepaścić.

- Shawn, przepraszam. Wiem, że potrafię być irytująca.

Ujął mnie delikatnie za podbródek i zmusił do spojrzenia w jego twarz.

- Zacznijmy od tego, że to ja jestem dupkiem i tobie należą się przeprosiny. Ale fakt, drażnisz mnie okropnie.

Uśmiechnął się i znów przytulił do siebie.

- Zapomnijmy o tym, proszę. Wiesz, że jesteś dla mnie ważna.

- Ty dla mnie też, ale to głównie dlatego, że gustuję w znanych ludziach.

Shawn odsunął mnie od siebie lekko, przytrzymując mnie dłońmi za ramiona.

- Widzę, że twój sarkazm ma się dobrze.

- Powiedzmy, że wraca do formy.

Shawn jedynie pokręcił głową, objął mnie ramieniem i razem ruszyliśmy w stronę wyjścia.

Hej Muffinko! 》S.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz