38.

2.1K 98 5
                                    

Nastąpił ten dzień. Dzień wyjazdu Shawna.

Nie wiedziałam, że tak bardzo przyzwyczaję się do jego obecności. Zapomniałam, że nie zostawał on w Polsce na zawsze.

Byłam zmęczona, ponieważ całą noc zastanawiałam się co mogłabym mu powiedzieć. Nie wymyśliłam nic dobrego, a na dodatek nie spałam.

Przeżuwałam kolejny kęs kanapki, kiedy dostałam wiadomość.

GuitarBoy: będę za 10 minut

Postanowiłam dokończyć śniadanie później i poszłam po najpotrzebniejsze rzeczy. Telefon, portfel, moja godność.

Gdzieś ją zgubiłam.

Usłyszałam klakson i za oknem dostrzegłam samochód. Odetchnęłam głęboko i zbiegłam na dół.

- Mamo, jadę z Shawnem na lotnisko!

Moja rodzicielka wyłoniła się ze swojej sypialni.

- Już wyjeżdża? Taki miły chłopak...

- Wolałabym, żeby został. Naprawdę.

Pokiwała smutno głową i pozwoliła mi wyjść.

Usiadłam z tyłu, rzucając krótkie 'hej' do Shawna i George'a - kierowcy i przyjaciela Mendesa. George rozmawiał z Shawnem przez całą drogę, a ja spoglądałam przez okno, powstrzymując się od płaczu.

Czekając na samolot mieliśmy okazję być sami. Bałam się odezwać. Nie chciałam powiedzieć czegoś głupiego przy pożegnaniu. W końcu podniosłam wzrok, a Shawn się odezwał.

- Przepraszam. Naprawdę nie wiem dlaczego to zrobiłem. Nie chcę niszczyć naszej przyjaźni.

Pocałuj go, póki możesz.

- Nie przepraszaj. Co było to było, przynajmniej mamy co wspominać.

Uśmiechnął się i przeczesał palcami moje włosy.

- Jak ja przeżyję bez twojego sarkazmu?

- Pewnie nie przeżyjesz.

Gdybym go teraz pocałowała, być może by nam się udało.

- Zabawne. Zostało jakieś dziesięć minut, a ja nawet nie wiem jak się pożegnać.

Przysunęłam się bliżej niego i oparłam głowę o jego ramię.

- Rzeczywiście, niezwykle zabawne Mendes.

Wystarczyło stanąć na palcach i złączyć nasze usta.

- Stara, pyskata Misia.

- Tylko nie stara, okej?

Shawn się zaśmiał i ten śmiech był piękny. Jak większość rzeczy związana z jego osobą.

- Shawn, wchodzimy.

Łzy napłynęły mi do oczu, ale starałam się je odpędzić. Nie chciałam pokazywać mu, że jestem słaba.

- No to... Do zobaczenia. Mam nadzieję, że niedługo - odezwał się cicho Shawn.

- Jasne.

Jasne? Nagroda za pożegnanie roku wędruje do...

Shawn spojrzał na mnie i po chwili przyciągnął mnie do siebie, zamykając w szczelnym uścisku. Od jego osoby biło przyjemne ciepło. Marzyłam o tym, by spędzić resztę życia w jego objęciach.

Minęło kilka sekund, może godzin i Shawn się odsunął. W środku krzyczałam głośno 'NIE', jednak na zewnątrz zdobyłam się jedynie na słaby uśmiech.

- Do zobaczenia, Muffinko.

Jego piękne oczy spojrzały na mnie po raz ostatni. Później wszystko działo się bardzo szybko. Zniknął mi z oczu, zanim zdążyłam coś odpowiedzieć.

Stałam w bezruchu przez długi czas. Nie umiałam powiedzieć jak długo.

Dlaczego nie pocałowałam go na pożegnanie?

Hej Muffinko! 》S.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz