Świąteczny dodatek

593 25 5
                                    

Wesołych Świąt, słońca!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

- I nie pokazuj mi się na oczy, Mendes! - krzyknęłam, po czym wypchnęłam Shawna z jego mieszkania i zamknęłam mu drzwi przed nosem. Szybko przekręciłam klucz w drzwiach, zamykając się od środka. Z ust Shawna padło kilka przekleństw, ale wreszcie usłyszałam jego oddalające się kroki. Wzięłam głęboki wdech i szybko przetarłam oczy, by pozbyć się łez, które zebrały się w kącikach moich oczu.

Przeszłam do salonu, gdzie czekała na mnie w połowie udekorowana choinka. Chwyciłam pilot od telewizora i ustawiłam głośność na maksymalną, by mieszkanie wypełniło się świąteczną muzyką. Wzięłam do ręki swój telefon, by wysłać jedną wiadomość. Kiedy już nieco się uspokoiłam, wróciłam do zawieszania światełek na choince.

Przez głośną muzykę nie słyszałam, że mój telefon dzwonił kilka razy. Zorientowałam się po dziesięciu minutach, kiedy przypadkowo spojrzałam na jego wyświetlacz. Podniosłam telefon i przeciągnęłam zieloną słuchawkę.

- Halo?

- STOJĘ OD DZIESIĘCIU MINUT POD DRZWIAMI, WIĘC ŁASKAWIE RUSZ TU SWÓJ TYŁEK, BABO!

- Jezu, po co te nerwy? Już idę.

Rozłączyłam się, schowałam telefon do kieszeni i podeszłam do drzwi. Gdy tylko przekręciłam klucz w zamku, Camila wpadła do środka.

- Czy ty próbujesz mnie zabić?! - zapytała, przytulając mnie do siebie. - Przyjechałam najszybciej jak mogłam. Co się właściwie stało?

- Boję się, że się nie wyrobię ze wszystkim. Nie zdążyłam rozwiesić wszystkich ozdób i zapakować prezentów, a goście niedługo przyjadą!

Camila spojrzała na mnie jak na wariatkę.

- Wiem, że masz fioła na punkcie Świąt, więc przełożę mój wykład na temat PRAWDZIWYCH SYTUACJI KRYZYSOWYCH na kiedy indziej - oznajmiła, zawieszając swój płaszcz na wieszaku przy drzwiach. - Gdzie jest Shawn?

- Kazałam mu się wynosić - stwierdziłam, wzruszając ramionami. Camila uniosła brwi, zaskoczona.

- Ponieważ...?

- Powiedział, że mam się uspokoić, bo to TYLKO ŚWIĘTA i że jak zwykle przesadzam.

Camila skrzywiła się nieznacznie i objęła mnie ramieniem. Wiedziałam, że dobrze zrobiłam, pisząc do niej. Obca osoba uznałaby mnie za wariatkę, którą prawdopodobnie byłam, ale Camila znała mnie zbyt dobrze, by być zaskoczoną moim usprawiedliwieniem.

Ona wiedziała, że ze Świąt się przy mnie nie żartuje.

- A myślałam, że jednak czegoś się nauczył przez te wszystkie lata... No nic, skarbie, zajmijmy się dekorowaniem.

Razem z Camilą udało nam się rozwiesić dekoracje, zapakować prezenty i przygotować stół na Wigilię. Całe szczęście, że nasi rodzice zaoferowali przygotowanie jedzenia, bo wiedziałam, że ze świątecznym gotowaniem bym sobie nie poradziła.

O godzinie dziewiętnastej usłyszałyśmy pukanie do drzwi. Okazało się, że jako pierwsi przyjechali rodzice Camili, razem z jej siostrą, Sofią. Wszyscy przywitali się ze mną ciepło, ale zanim udało mi się zaprowadzić ich do salonu, przyjechali również moi rodzice - na szczęście bez Nadii.

- Cześć, Misiu. - Mama ucałowała mnie w policzek i weszła do środka. Zaraz za nią wszedł tata. - Mam nadzieję, że nie jesteśmy ostatni?

- Nie, dopiero co przyjechała rodzina Camili - odparłam, zabierając ich kurtki. - Zapraszam do środka.

Hej Muffinko! 》S.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz