★7★

1.6K 77 16
                                    

PuthyDancer: dzień dobry, Misiu

Muffin: whoa, chyba pierwszy raz rozpocząłeś rozmowę w tak cywilizowany sposób

PuthyDancer: zmieniam się na lepsze

PuthyDancer: dla ciebie

Muffin: ok, skończ kłamać tak perfidnie

PuthyDancer: dobra w takim razie

PuthyDancer: otwórz mi drzwi

Muffin: co?

PuthyDancer: no stoję pod twoim domem

Muffin: i nie pomyślałeś, żeby użyć dzwonka?

PuthyDancer: zejdź, zanim się rozmyślę

Muffin: luzuj gacie, już idę

Zamknęłam swój laptop i odłożyłam go na biurko. Zbiegłam na dół po schodach i uchyliłam lekko drzwi wejściowe.

- Hasło?

Charlie spojrzał w moją stronę, unosząc brwi.

- Mam słodycze.

Uśmiechnęłam się szeroko i otworzyłam drzwi na oścież.

- Zapraszam serdecznie!

Kiedy Charlie wszedł do środka, od razu rzuciłam się mu na szyję, prawie zwalając go z nóg. Przytulił mnie ze śmiechem, starając się złapać równowagę.

- Nie spodziewałem się, że tak się ucieszysz na mój widok - przyznał Charlie, gdy już siedzieliśmy w moim pokoju na górze.

- Tak, tak... Słuchaj, gdzie masz te słodycze?

Charlie pogrzebał w swojej torbie, by po chwili wyciągnąć całą siatkę z łakociami. Był to wręcz niebiański widok.

- Ach, czyli o to chodzi. Po prostu mnie wykorzystałaś.

Charlie pokiwał w zamyśleniu głową, podczas gdy ja zdążyłam już skonsumować żelki, które przywiózł.

- Nie bierz tego do siebie. Niewielu osobom udało się osiągnąć wyższy poziom od jedzenia na mojej drabinie priorytetów.

- Myślę, że tylko jednej osobie.

Przerwałam na chwilę jedzenie, by spojrzeć na Charliego. Zrobił się poważny, a ja już wiedziałam o kim mówił.

- To już przeszłość - powiedziałam stanowczo, jednak te słowa go nie przekonały.

- Czyżby?

- Tak. Już prawie rok nie mamy ze sobą kontaktu. Co prawda to wszystko moja wina, bo kazałam mu dać mi spokój, ale mógł mnie przecież nie słuchać!

- Misiu, czy ty siebie słyszysz? - zapytał Charlie, kręcąc lekko głową. - Chciałaś, żeby zniknął z twojego życia. Zrobił to.

- Wiem - mruknęłam cicho. - Ale nie miałam tego na myśli...

Zapanowała cisza. Bałam się spojrzeć na Charliego. Wiedziałam, że miał rację, ale nie mogłam cofnąć czasu, a już na pewno nie mogłam napisać do Shawna.

Byłam zbyt dumna.

- To wszystko przeszłość - odezwałam się nagle, nabierając pewności siebie. - Już zapomniałam o całej tej sytuacji. Nowy rozdział w życiu i tego typu pierdoły.

Charlie przewrócił oczami, ale się nie odezwał. Przez resztę dnia oglądaliśmy filmy, wieczorem zabrałam go na spacer po Krakowie, a kiedy zrobiło się ciemno i zimno, Charlie zamówił sobie taksówkę pod mój dom, by mnie odprowadzić i dotrzeć do swojego hotelu.

Gdy zostałam sama ze swoimi myślami, poczułam się naprawdę głupio. Przez tak długi czas nie wspominałam nawet jego imienia, co było cholernie trudne. Stawał się coraz sławniejszy, w radiu co chwilę słyszałam jego piosenki, których teksty znałam już na pamięć. Unikanie go było praktycznie niemożliwe.

Minęło kilka dni, które spędziłam w towarzystwie Charliego i nadszedł dzień wyjazdu. Pakowałam swoją walizkę, rozrzucając zawartość szafy po pokoju, a Charlie siedział sobie spokojnie na łóżku, przypatrując się moim chaotycznym ruchom.

- Naprawdę te wszystkie rzeczy są ci potrzebne? - zapytał, kiedy próbowałam zamknąć walizkę. Westchnęłam głośno i machnęłam na niego ręką.

- Wstawaj grubasie i mi pomóż.

Charlie jęknął, ale posłusznie podniósł się z łóżka i pomógł mi domknąć walizkę. Cierpliwie czekał, aż obeszłam pokój trzy razy, by mieć pewność, że spakowałam wszystko. Kiedy zeszliśmy na dół musiał powtórzyć kilka razy moim rodzicom jak będzie wyglądała trasa i czy będę bezpieczna.

- Tak, mamy ochroniarzy, którzy...

- Myślę, że już wystarczy - przerwałam Charliemu, podeszłam do rodziców i uściskałam ich mocno.

- Uważaj na siebie, Misiu - odezwała się mama, kiedy już wypuściła mnie ze swoich objęć.

- Uważaj na chłopców. - Tata zmierzył mnie poważnym wzrokiem, jednak nie mogłam powstrzymać śmiechu.

- Kocham was - rzuciłam, tuż przed wyjściem z domu. Nawet nie przeszło mi przez głowę, żeby pożegnać się z Nadią. Nie rozmawiałyśmy na co dzień i wolałam, żeby tak pozostało.

Chwilę później już jechaliśmy w miejsce zbiórki całej ekipy. Byłam jednocześnie podekscytowana i zestresowana. Nigdy nie zastanawiałam się nad tym, jak to jest pojechać w trasę z artystą.

- Gdzie będę spała? - zapytałam cicho Charliego, który uśmiechnął się szeroko.

- Ze mną, oczywiście.

Charlie popatrzył na mnie, po czym wybuchnął śmiechem.

- Twoja mina była bezcenna, Misiu. Daj spokój, będziesz miała swoje własne łóżko w moim busie, a w hotelach załatwię ci własny pokój.

Skinęłam głową z lekkim uśmiechem, wciąż czując dziwny ucisk w brzuchu. W końcu dojechaliśmy na miejsce, gdzie stały trzy duże busy i mnóstwo ludzi.

- Zaczekaj, muszę się ze wszystkimi przywitać - rzucił do mnie Charlie, po czym zostawił mnie samą pośród tych wszystkich nieznajomych. Stałam w miejscu, wypatrując postaci Charliego gdzieś w tłumie, jednak nie byłam w stanie go odszukać.

- ODJAZD ZA DWIE MINUTY! - krzyknął jakiś ochroniarz, na co zrobiło mi się niedobrze. Ktoś porwał moją walizkę i wrzucił do bagażnika jednego z busów. Czekałam na Charliego, jednak się nie pojawił.

- MINUTA!

Spanikowana podbiegłam do drugiego busa i spojrzałam błagalnie na kierowcę.

Na jego widok od razu mi ulżyło.

Za kierownicą siedział uśmiechnięty George. Machnął do mnie ręką, bym wsiadła do środka, co posłusznie zrobiłam.

- George, nawet nie wiesz jak się cieszę na twój widok.

- Wzajemnie, skarbie - odparł, odpalając silnik i ruszając z miejsca postoju. - Myślałem, że będziesz w busie z Charliem.

- Też tak myślałam - burknęłam.

- Rozgość się, jesteśmy prawie sami. - George wskazał palcem tyły, więc posłusznie weszłam głębiej do busa, kierując się w stronę kanapy, którą zauważyłam.

- Prawie?

George nie zdążył mi odpowiedzieć, ponieważ jedne z drzwi, prawdopodobnie prowadzące do małej łazienki, się otworzyły i przede mną pojawił się wysoki szatyn.

Nie potrafiłam się odezwać.

To naprawdę był on.

Hej Muffinko! 》S.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz