Pod Wielką Salą było tego ranka niesamowicie tłoczno i głośno. W progu wybuchło ogromne zamieszanie. Uczniowie wszystkich klas zgromadzili się obok wielkich klepsydr z punktami domów, szepcząc między sobą gorączkowo. Od stołów słychać było hukanie zirytowanych sów, które przyniosły pocztę, a na które praktycznie nikt nie zwrócił uwagi. Draco, który przyszedł na śniadanie przed dwudziestoma minutami, zupełnie nie wiedział, co się nagle stało, ale nie byłby sobą, gdyby prędko się tego nie dowiedział.
— Kończ szybko tę kanapkę, Potter, i idziemy — mruknął, przebierając palcami o stół i wyciągając szyję ponad głowy innych Ślizgonów, żeby dowiedzieć się, co się dzieje w Sali Wejściowej.
Harry był właśnie w trakcie picia herbaty. Za kanapkę nie zdążył się jeszcze nawet zabrać. Wywrócił więc oczami i sięgnął po jedzenie.
— Nawet jeśli tam pójdziemy, to i tak się nie przepchasz. Dowiemy się wszystkiego później — odparł. Plotki w Hogwarcie roznosiły się niesamowicie szybko, pewnym było więc, że jeszcze przed drugim śniadaniem to zamieszanie przestanie być dla nich tajemnicą. — Boże, to Errol! — dodał, bo jego uwagę przyciągnął jakiś szybko pikujący ku ziemi punkt.
I faktycznie, w stronę stołu Slytherinu, a dokładniej mówiąc prosto na Malfoya, leciał stary puchacz Weasleyów. Co dziwne nie skręcił on w stronę Rona, jak można się było spodziewać, gdyż Harry dobrze znał już jego manewry, ale wleciał prosto w Dracona, który wcześniej wcale go nie zauważył, bo wciąż był zajęty mrużeniem oczu w kierunku wyjścia z sali.
— Co za głupie ptaszysko! — zaczął wyzywać, gdy tylko do niego dotarło, co się właściwie stało.
— Uspokój się — odparł z rozbawieniem Harry, już odwiązując od wystawionej w jego stronę nóżki list, który o dziwo był zaadresowany do niego.
Czego Weasleyowie mogli od niego chcieć? Może w jakiś sposób dowiedzieli się o jego przygodzie w Zakazanym Lesie i pani Weasley zamierzała udzielić mu reprymendy? Odruchowo zerknął przez ramię, na stół Ravenclawu, ale Hermiona spokojnie popijała kawę, gawędząc przy tym z Luną Lovegood. Nie wyglądała, jakby wygadała się pani Weasley; nie zerkała w stronę Harry'ego, a gdy ich spojrzenia przypadkiem się spotkały, jej uśmiech nie był nerwowy.
— Ten ptak ma chyba z tysiąc lat — warknął z obrzydzeniem Malfoy, mierząc się z sową spojrzeniami. — Ała, dziabnął mnie!
— Dobra sowa — mruknął Harry, drżącymi dłońmi rozwijając pergamin.
Drogi Harry!
Napisałbym do Rona, ale pewnie byłoby mu głupio ci to powiedzieć, więc jako głowa rodziny wziąłem ten ciężar na siebie. Wszystkim nam jest niezmiernie przykro (Molly kazała mi podkreślić, że jej najbardziej), ale niestety nie możemy gościć cię w tym roku na wigilii w Norze. To nasze pierwsze święta bez Freda i wszyscy próbujemy jakoś trzymać się razem. Z tego powodu Percy zaprosił nas do siebie i Penelopy. Ich mieszkanie niestety nie jest zbyt duże i ledwo się tam pomieścimy, bo przybędą też Bill i Fleur, a Charlie wciąż próbuje wziąć sobie urlop (smoków niestety trzeba pilnować też w święta, sam rozumiesz). Mam wielką nadzieję, że nie będziesz chował urazy. Bardzo chcielibyśmy, żebyś odwiedził nas we wakacje! Nie musisz odpisywać teraz, ale proszę, zastanów się nad tym.
Artur Weasley
PS Molly załączyła trochę karmelowej babki własnej roboty. Nie wierzyła, że Errol da radę ją donieść, ale ja mimo wszystko uważam, że to mądry ptak. Byłbyś tak miły, żeby rozwiać jej wątpliwości w swoim liście? Będę wdzięczny!
CZYTASZ
Pokochać drania || Drarry
FanficOstatni pył opadł, przykrywając ciała poległych, a ich krew na zawsze zakrzepła. Wrogowie zostali pokonani i pojmani. Wojna się skończyła. Wydawać by się mogło, że Harry Potter wreszcie śpi spokojnie. On jednak jeszcze nie zakończył walki. Walki z...