Rozdział 44

634 30 34
                                    

To nie clickbait, to nie żart! To rozdział!

Wiem, że pewnie nikt z was nie spodziewał się kiedykolwiek ujrzeć kontynuacji tej historii. Szczerze mówiąc, ja też nie. W pewnym momencie coś po prostu się we mnie wypaliło i zaniechałam pisania jej. Jednak odkąd wróciłam na Wattpada minęły już ponad dwa lata i chyba pora dać temu opowiadaniu oraz wam zakończenie, na które czekaliście. Mam nadzieję, że ktoś jeszcze tu jest. Wciąż widzę powiadomienia o gwiazdkach i komentarzach, dlatego mam nadzieję, że wrócicie wraz ze mną do tej niezwykłej historii. Na razie nie wiem, ile rozdziałów zostało nam do końca, muszę poukładać sobie fabułę w głowie. Tym razem postaram się jednak dotrwać do epilogu.

Byłoby super, gdybyście przeczytali całość od nowa i przypomnieli sobie, co właściwie się tu działo, ale jeśli nie macie na to czasu lub ochoty, oto streszczenie, co działo się w ostatnich rozdziałach. Nie czytajcie, jeśli planujecie wrócić się do początku.

SPOILERY

Podczas ferii zimowych Harry i Draco zostali w Hogwarcie. Po serii artykułów w Proroku Codziennym i kolejnych informacjach o ataków Śmierciożerców na mugolskie rodziny z małym dzieckiem, chłopcy dostrzegli w tym schemat i zwrócili się ze swoimi podejrzeniami do profesor McGonagall. Po rozmowie z nią oraz portretem Albusa Dumbledore'a Harry postanowił dołączyć wreszcie do Zakonu Feniksa, co Draco przyjął z niewielkim entuzjazmem. Dołączył jednak wraz z nim, by móc mieć go na oku. Po wizycie w siedzibie Zakonu doszło do kłótni. Draco martwił się o bezpieczeństwo Harry'ego, dobrze już znając jego kompleks bohatera i potrzebę ratowania wszystkich kosztem własnego życia i zdrowia. Wynikła z tego kłótnia, podczas której Harry przyznał, iż wie, że to Draco jest Wybawicielem, który w prologu obronił go przed Voldemortem i zakończył drugą wojnę czarodziejów. Padło wiele przykrych słów, po których Draco zabrał miotłę i wyszedł z dormitorium. Harry dowiedział się od Hagrida, że rok wcześniej podczas świąt Narcyza Malfoy została ugodzona zaklęciem Crucio z ręki własnego męża. Draco był przy tym obecny, ale nie udało mu się uchronić matki przed postradaniem zmysłów. Jedyne, co mógł zrobić to donieść na Lucjusza, w wyniku czego jego ojciec otrzymał pocałunek Dementora. Dręczony poczuciem winy Harry postanowił odszukać Draco, ale w Malfoy Manor zastał jedynie Śmierciożerów. W wyniku pogoni i złapania go za szaty spanikował i przeniósł się do Ministerstwa, lądując wraz ze Śmierciożercą w Fontannie Magicznego Braterstwa, o czym później rozpisywała się Rita na łamach Proroka. Draco okazał się być bezpieczny w kwaterze głównej Zakonu, ale wciąż był bardzo zły na Harry'ego. Dał mu do zrozumienia, że potrzebuje czasu, więc Harry odpuścił starania. W tym czasie do Hogwartu wrócił Nill Hawthorne, który już wcześniej z jakiegoś powodu kręcił się wokół Malfoya. Sally, nasza mała shiperka, powiedziała Harry'emu, że powinien przestać tracić czas, jeśli nie chce, żeby między nimi pojawił się ktoś inny. Niestety było już za późno, bo Nill najwyraźniej planował pocałować Draco w Sylwetra o północy. Harry poszedł za nimi na błonia i w ostatnim momencie wciągnął Draco pod pelerynę niewidkę, co istotnie, skończyło się pocałunkiem w momencie wybicia północy. Sprawy między chłopakami uległy polepszeniu, ale ktoś zaczął czyhać na Harry'ego. Najpierw ugodził go Confundusem, a w poprzednim rozdziale zaatakował go nocą w lochach i rzucił na niego Obliviate. Harry zapomniał niewiele, ale nie wie, co właściwie mu się stało i że poprzedniej nocy stracił pelerynę niewidkę.

Zapraszam na kontynuację!

Ten rozdział dedykuję kira_nightwing - bez ciebie nie dałabym rady tu wrócić. Dziękuję.



Pokochać drania || DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz