14. Wojna wodna

2.4K 179 7
                                    

- Trzymaj - mówi Dark, podając mi długi czarny płaszcz z kapturem.

Nie wyciągam po niego ręki.

- Po co? - pytam z wyrzutem.
Nie lubię nosić takich rzeczy, nic w nich nie widzę i czuję się jak zabójca.

- No dobra - kapitan z rozmysłem odsuwa ode mnie narzutę - jeżeli wolisz zostać zauważona z bandą rzezimieszków, proszę bardzo.

Na dowód swoich słów, odchodzi parę kroków, a ja głupia, daję się złapać na haczyk i biegnę za nim.

- Oddawaj mi to - mówię, wyrywając płaszcz z jego rąk.
Narzucam go sobie na plecy i wiążę mocno.

Dark przydziela kilku mężczyzn do pilnowania mnie, kilku bierze ze sobą, a jeszcze kilku rusza po załatwienie własnych sprawunków.

Wraz z Rudolfem, Huggym i jeszcze dwoma piratami, chodzimy od sklepiku do sklepiku szukając dobrego jedzenia i przy okazji ucząc Rudolfa jak rozpoznać na przykład, kiedy mięso jest dobre, a kiedy nieświerze bądź żylaste, kiedy warzywa są zgnite w środku oraz jak konserwować jedzenie, aby się nie zepsuło.

Po wszystkim, wracamy na okręt i wnosimy na pokład wielkie bale pełne wody.

Gdy pozostali przychodzą, pokazuję im jak mają prać i dwunastka piratów jak jeden mąż zabiera się za robotę.

Zostaję tylko ja i Dark.

- A ty, pierzesz swoje rzeczy? - pytam zaczepnie, gdyż zdaję sobie sprawę, że to co noszę jest czyściutkie - gdzie się nauczyłeś?

- Tak zarabiałem na życie jak miałem 7 lat. Prałem ludziom ubrania. Zostało mi - rumieni się. Wy to rozumiecie? Dobrze zbudowany, silny, o twardych rysach twarzy i ciężkiej przeszłości pirat rumieni się, wstydzi się tego że pierze ubrania.

A to heca...

- Ja jak miałam 3 lata zostałam wysłana, aby zastępować nieobecność wnuczki w domu jakiś staruszków z arystokracji. Miałam umilać im czas i zajmować wolne chwile.

- Twoi rodzice cię puszczali?

Kiwam głową.
- Miałam 3 lata, z własnej woli bym nie poszła, oni mnie tam codziennie ZOSTAWIALI na jakiś czas. Nie lubiłam tego, ale już wtedy miałam w sobie wystarczająco rozumu, żeby nie narzekać. Nie pamiętam z tamtych czasów nic oprócz nieprzyjemnego uczucia na widok ich dworku.

- A twojego ojca nie obchodziło to, że ci to nie odpowiadało? - pyta zdziwiony.

- Praca jak praca - wzruszam ramionami - to co robimy w życiu nie zawsze nam się podoba, tak jak ty zapewne nie chciałeś być praczem. A tato zbierał na statek, o którym marzył już od wielu lat. Gdy był już tak blisko kupna, nie pozwoliłby sobie na jakiegolwiek ustępstwo tego typu. Dlatego też jestem tak związana z Hardą. Zbierałam na nią przez połowę dzieciństwa, a drugą połowę na niej pływałam. Ma dla mnie po prostu wartość sentymentalną.

- Wiesz, że teraz już nic nie zależy ode mnie, prawda? - pyta Dark.

Owszem zdaję sobie z tego sprawę. Uczciwi piraci dzielą łupy po równo.

Niechętnie kiwam głową.
- Przytulisz na pocieszenie? - pytam.

Mężczyzna patrzy na mnie nierozgarnięty, ale po chwili dostrzegam w tym spojrzeniu poczucie winy. W dodatku w niekontrolowanym odruchu ogląda się w kierunku miasta.

Po chwili jednak sztywno mnie obejmuje.

Coś nabroił, czuję to.

Ale postanawiam zostawić to na razie w spokoju.

Biorę szklankę do ręki, zanurzam ją w bali i oblewam nią Darka. Dzieje się to tak szybko, że ten stoi jak słup, zaskoczony moim odważnym ruchem.

Po chwili jednak sam również bierze szklankę i znienacka wlewa mi wodę za koszulę na plecach.

Zimno mi zimno mi ZIMNO!

Wkładam rękę w wodę i rospryskuję ją w jego stronę.

Przez przypadek chlapię też Huggiego, który stoi najbliżej Darka.

Chłopak uśmiecha się szeroko i pryska wodą, ochlapując co najmniej trzy osoby obok mnie.

I tak rozpętała się wojna.

Piratka  ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz