38. Będziesz miał ze mną czyściec

1.9K 126 19
                                    

Postanowiliśmy z tatą, że najlepiej będzie jeśli przeniosę się na statek narzeczonego do czasu, gdy przybijemy do brzegu Polski i weźmiemy ślub, więc w tej chwili leżę w koi Darka, w jego kajucie, delektując się chwilą oczekiwania na jego przybycie.

Nie było mi łatwo rozstać się z "Hardą" - statkiem na którym spędziłam połowę mojego dzieciństwa - ale przez ostatnie miesiące zdążyłam już pogodzić się z faktem, że już nigdy nie wejdę na jej pokład. Teraz, przebywanie tutaj jest niczym niebo.

Dark zajął kajutę kapitana - tą, należącą niegdyś do mojego ojca. Nie mam nic przeciwko - jest równie mała jak mój tato skromny, ale mimo wszystko wystarczająca dla dwóch osób. Poza tym, mój ukochany obiecał oddać mu z powrotem statek po ślubie, o ile ten obieca, że przyjmie na jego pokład wszystkich członków dawnej pirackiej załogi, którzy zapragną się zmienić.

Oczywiście, mój tato zgodził się na te warunki, a ja widziałam, jak w jego oczach czai się szczęście. Dał nam swoje błogosławieństwo, nie racząc jednak darować sobie ukąśliwego stwierdzenia, jakoby Dark i tak wziął mnie od niego i bez jego zgody. Musiałam przyznać mu rację, gdyż i ja sama zapewne uciekłabym do ukochanego, gdyby ojciec był przeciwny temu związkowi. Cenię rodzinę, ale pragnę też założyć własną. I to tylko z mężczyzną, którego kocham.

- Miesiące czekałem, aby zobaczyć cię znowu w swym łożu - głos Darka przerywa moje rozmyślania. Odwracam głowę, aby spojrzeć na drzwi w których stoi.

- Miesiące czekałam, aby się w nim znaleźć - odpowiadam z uśmiechem. Podnoszę zapraszająco rąbek kołdry - Nie położysz się obok narzeczonej?

Nie trzeba mu większej zachęty. Jednym szybkim ruchem zrzuca z siebie koszule, po czym ściąga ciężkie, marynarskie buty i odrzuca je na bok. Podchodzi do koi i wsuwa się do niej obok mnie, oplatając mnie silnymi ramionami.

- Tak bardzo za tobą tęskniłem - mówi cicho, patrząc mi w oczy - tak dawno cię nie widziałem... Płynąłem do Polski z nadzieją, że tam jesteś. Zamierzałem przeszukać każde miasto, wieś i zamek, jeśli dzięki temu miałbym cię znaleźć.

- Dość wygodny był więc dla ciebie fakt, że to ja cię znalazłam i to jeszcze na wodzie - uśmiecham się.

- Owszem - odwzajemnia się grymasem pełnym miłości i rozbawienia - a ty dałaś tam niezłe przedstawienie.

- No cóż, nie byłabym sobą bez efektywnego wejścia - śmieję się.

Ku mojemu zdziwieniu, mężczyzna nic na to nie odpowiada, lecz wtula się we mnie mocno, w ciszy. Przez dłuższy czas nic nie robi i nie mówi, tylko mnie przytula.

- Zrobiłaś ze mnie takiego mięczaka... przez cały ten czas o niczym tak bardzo nie marzyłem jak o twoim uścisku. O wielu uściskach. O tym jak bardzo chciałbym cię przytulić...

- To słodkie - przerywam mu, ale on i tak kontynuuje.

-... poczuć twoje miękkie, kształtne ciało przyciskające się mocno do mojego...

Krzywię się.

- To już brzmi bardziej jak ty - komentuję, ale znów nie zwraca na to uwagi.

-... czuć jak twoja mokra kobiecość otwiera przede mną swe wrota, a ja zanurzam w niej swój miecz i razem...

Tym razem to już za wiele. Zatykam mu usta dłonią, czując jak moje policzki zmieniają swój kolor na krwistą czerwień.

- Dark! - wołam na niego z wyrzutem, na co on jedynie całuje moją dłoń na swoich wargach, po czym przykłada ją do łoża po prawej stronie mojej głowy. Z drugą czyni to samo, lecz kładzie ją z lewej, odwracając mnie tym samym na plecy.

- No co? - pyta, umieszczają pocałunek na moim policzku - czemu pragniesz bym przestał, kiedy ja wielbię ziemię po której stąpasz - całuje mnie niżej - powietrze, którym oddychasz - umieszcza swoje wargi jeszcze niżej, pocałunkami torując sobie drogę do mojej szyi oraz duszy, jęczę z rozkoszy i jedyne czego teraz pragnę to to, aby kontynuował - chcę być z tobą do końca mego życia, a jeśli Bóg istnieje, to nawet dłużej. Chcę, abyś była moim światem i ja chcę być twoim. Byłem zazdrosny... tak strasznie zazdrosny, gdy widzieliśmy się ostatnim razem. Chciałem być z tobą, chciałem uczynić cię swoją kochanką, miłością swego życia, a ty miałaś tyle kandydatów do swojej ręki, a później byłaś tak szczęśliwa ze spotkania z ojcem. Nie chciałem cię tego pozbawiać. Myślałem wcześniej, że będziemy szczęśliwi pływając i plądrując do końca naszych dni, w gronie naszych przyjaciół, lecz wtedy zrozumiałem, że się myliłem.

- Ale ja chciałam z tobą być! - zaprzeczam - wszystko, byśmy byli razem... zrobiłabym wszystko, ale...

- Ciii... - przerywa mi miękko - dobrze, że wtedy cię opuściłem. Tęskniłem cholernie, ale dobrze, że to zrobiłem. I dobrze, że ty za mną nie goniłaś - chcę zaprzeczyć, powiedzieć, że to nie moja wina, że zostałam uprowadzona, ale znów mnie ucisza - Dzięki temu zrozumiałem, że nie jesteś taką osobą. Mogłabyś żyć ze mną i może przez jakiś czas byłbyś szczęśliwa, ale euforia naszej miłości by się skończyła, a ty poczułabyś wyrzuty sumienia i byłabyś nieszczęśliwa niosąc na sobie taki bagaż doświadczeń. I zrozumiałem również, że ja też nie chcę tak żyć. Chcę ślubować ci miłość, wierność, mieć gromadkę dzieci i dom z ogródkiem na którym nikt nic by nie uprawiał, bo mówiłaś kiedyś, że nie znosisz ogrodnictwa - śmieje się - Postanowiłem się zmienić, a zmiana ta potrzebowała czasu, a teraz leżę tu, na tobie i uroczyście przysięgam ci, że będziemy mieć dom,  dzieci i ten cholerny pusty ogródek, a ja będę uczciwie zarabiał na życie. Poza tym, mam jeszcze małą fortunę z pieniędzy, które zarobiłem jako pirat, więc mogę dać ci wszystko czego zapragniesz. I będziemy szczęśliwi. Do końca życia. Bo cię kocham.

Moje oczy już w trakcie jego mowy zaszły łzami, ale w tej chwili zaczynam już szlochać spazmatycznie.

Nie jest to tak romantyczne jak jego deklaracje, ale to ja. A ja tak już mam, że potrafię zepsuć każdy romantyczny moment.

Dwoma rękami łapię jego twarz.

- Kocham cię - całuję go mocno - kocham cię, kocham cię, kocham cię - kontynuuję swoje pocałunki.

Gdy przestaję, mężczyzna patrzy na mnie dłuższą chwilę.

- Wiesz co? Jesteś słodka i dobra jak niebo, a gorąca jak piekło - mówi z figlarnym uśmiechem.

Przygryzam wargę, spoglądając w jego oczy.

- Będziesz miał ze mną czyściec - żartuję.

- To dobrze - odpowiada prostolinijnie - bo tego akurat potrzebuję.


Hej!

Dawno mnie nie było, ale w końcu zebrałam się w sobie i to już ostatni rozdział mojej książki. Nie wiem jeszcze czy napiszę epilog, może napiszę, a może nie. Jeśli spadnie na mnie natchnienie, to napiszę nawet kilka. Ale chcę wam w tej chwili podziękować za to, że dotarliście ze mną aż tutaj, wspieraliście mnie na duchu i doprowadzaliście do wielu uśmiechów i miłych chwil.

Kocham was ~ StysiaN

Piratka  ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz