36. Pozostaje mi mieć nadzieję.

1.6K 130 12
                                    

Biegnę do taty w wielkim pośpiechu.

- Tato! Tato! - krzyczę rozemocjonowana - Harda na horyzoncie!

W moich oczach zbierają się łzy, których wcale nie kontroluję. Nie chcę płakać, nie mam pojęcia dlaczego to się dzieje, ale czasem po prostu tak mam i nic na to nie poradzę.

- Myślisz, że to jakiś podstęp? - pyta rzeczowo, dużo bardziej ode mnie opanowany. 

- Nie mam pojęcia, przybiegłam gdy tylko go zobaczyłam - kręcę głową roztargniona. Jak mogłam się nie przyjrzeć?

- Tym razem się skup i biegnij do kapitana - rozkaz od ojca jest tak krótki i rzeczowy, że czuję się dużo lepiej.

Podskakuję w miejscu i lecę po lunetę. 

Gdy przez nią patrzę staram się zwrócić uwagę na jak najwięcej szczegółów statku.

Zauważam wiele rzeczy. Zmienili maszty Hardej oraz wzmocnili jej boki, tak że wygląda teraz dużo bardziej drapieżnie. Ale to nadal jest ten sam statek, jestem tego pewna.

Moje przypuszczenia potwierdza znajoma, ciemna czupryna, którą zauważam tuż przy sterze. 

I już wiem co robić.

- Kapitanie! - krzyczę, biegając po pokładzie - Kapitanie Niedzielski!

- Co się stało? - pyta mężczyzna marszcząc brwi.

- Na południowy wschód od nas płynie znajomy statek. I tak płyniemy w tamtą stronę. Czy mogłabym wyjaśnić coś sobie z jego załogą? Spróbujemy ich dogonić? - proszę go, składając ręce jak do modlitwy.

 Kapitan patrzy we wskazanym przeze mnie kierunku spod lekko przymkniętych powiek, po czym spogląda na mnie zaskoczony.

- Ależ czy to nie jest Harda? Ten wasz statek ukradziony przez bandę piratów? 

Krzywię się. Spodziewałam się, że się domyśli.

- Przysięgam, że podpłynięcie do nich będzie bezpieczne - błagam go - proszę, nigdy sobie tego nie wybaczę, jeśli teraz się z nim nie spotkam - łapię go za rękę, mając nadzieję, że okaże litość.

On jednak jedynie unosi lewą brew do góry.

- Z nim? - pyta - przed chwilą jeszcze twierdziłaś, że z załogą - dopiero teraz uświadamiam sobie swój błąd.

Kręcę głową.

- On jest jej kapitanem. Mam z nim porachunki, ale nie groźne.

- Niegroźne porachunki z kapitanem piratów? - zadaje mi pytanie, a ja nie potrafię inaczej na nie odpowiedzieć, niż:

- Z ukochanym.

Mężczyzna patrzy przez chwilę przenikliwie na moją twarz, krzywi się. 

- Niech więc tak będzie. Lecz mimo wszystko trzeba przygotować się do ewentualnej walki.

***

Moje ciało zakrywają spodnie, koszula, płaszcz oraz marynarskie buty. Twarz zasłonięta jest chustą oraz kapeluszem z okrągłym rondlem. 

Kocham Darka, ale jestem też na niego zła i pragnę rewanżu.

Nie mogę tak po prostu odpuścić mu tego, że mnie tam zostawił. Nieważne jakie miał przyczyny. Wybaczyłam mu już, lecz równocześnie wiem, że nie mogę zostawić tego tematu, bo pomyślałby, że nic mnie to nie ruszyło, a wcale ale to wcale tak nie było.

Poza tym, trochę się boję. Boję się jak cholera.

A co jeśli on wcale nie chciał się że mną spotkać, jeśli w nadziei na odnalezienie w nim miłości, niepoprawnie odczytałam jego intencje i teraz tylko się ośmieszę?

Bo to co zrobił w Szwecji... Owszem mógł to zrobić, ponieważ mnie kocha. Ale mogło być to również przesłanie "nie mam ochoty więcej cię widzieć, odczep się z mojego życia". Tylko po co by wtedy gadał o naszym wspólnym przyszłym życiu? Po co mówiłby, że suknię którą mi kupił przeznaczymy na nasz ślub? To nie miałoby sensu.

Teraz pozostaje mi już tylko nadzieja, że się nie mylę.

Piratka  ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz