Zgodnie z planem, Dark kazał zmienić żagle w związku z czym wyglądamy całkiem niewinnie. Uznaliśmy, że tak będzie najlepiej. Ja - dama w opresji, porwana i przywiązana do masztu przez bandę grubiańskich żeglarzy.
Logika mojego plany polega na tym, że z tego co mi wiadomo statek do którego zmierzamy jest całkiem bogaty, co oznacza, że należy do szlachciców, a ci zawsze lubią, gdy uratowanie jakiejś panienki przyniesie im chwałę. Ale nie można zakładać, że są głupi. Nie zaatakują piratów ot tak dla jednej dziewczyny. Ale niewielki statek żeglujących durni? Czemu nie!?
No więc, gdy wołam o ratunek, czterech mężczyzn przedostaje się na nasz pokład za pomocą lin i zmierzają do mnie szybkim krokiem.
- Nic pani nie jest? - pyta jeden z nich, wysoki brunet, po łacinie.
Moi kompani spokojnie czekają w ukryciu.
Wymuszam łzy z oczu ckliwym wspomnieniem dziadka.- Oh! - rzucam z udawanym przejęciem - jak ja się cieszę, że panów widzę! Tak strasznie bałam się, że zrobią mi krzywdę zanim ktokolwiek mnie znajdzie... - patrzę w ziemię, jakby zasmucona tą całą sytuacją - czy mogliby mnie panowie rozwiązać? - proszę, robiąc śliczne oczy.
- Już dobrze - uspokaja mnie kolejny z nich, bogato ubrany rudzielec - zabierzemy panią z dala od tych ludzi.
Wszyscy czterej podchodzą do mnie szybkim krokiem, po czym rozwiązują okalające mnie więzy.
W sumie - boli mnie to, że nimi tak manipuluję. Są dla mnie uprzejmi, a ja nie znoszę być tą złą.
Nie mogę jednak przerwać planu w tej chwili, a więc spokojnie patrzę jak piraci wychodzą z kryjówek, po cichu przedostając się na pobliski okręt.Tylko dwóch - Dark i Huggy zostają ze mną na pokładzie, otaczając mężczyzn od tyłu i spokojnie czekając, aż ci - niczego nieświadomi - mnie uwolnią.
***
*Dark POV*
Nie mam pojęcia co zrobić. Przez chwilę mam ochotę pozwolić im ją uratować, kiedy ona tak błaga, płacze... Przecież ma prawo do wolności. Powinna mieć.Po chwili jednak zdaję sobie sprawę, że przecież postępuje zgodnie z planem, a ja dałem się oszukać mojej małej manipulantce, która w dodatku obiecała, że jeśli wygramy, pokaże się mi pół naga.
Wiem, że miałem ją już na łożu jak na talerzu, ale ta propozycja jest całkiem inna. Jest to propozycja odsłonięcia przede mną kolejnego kawałka siebie, w którym będę się mógł zakochać.
O w mordę jeża, jaki ja się zrobiłem ckliwy.
Z uśmiechem wydaję znak do walki i już po chwili otaczamy ich wraz z Huggim, a reszta załogi przechodzi na sąsiedni pokład.
- Dziękuję panom bardzo - dociera do mnie wdzięczny głos Hardej, co oznacza, że już jest wolna.
Gwizdam cicho na co szlachcice odwracają się powoli dając Justynie czas na wyciągnięcie szpady.
I wtedy dziewczyna robi coś czego się nie spodziewałem, a mianowicie przykłada ostrze do gardła rudego szlachcica.
- Jestem honorową osobą - mówi głośno, dumnie - jeżeli się poddacie i i odłożycie broń, a także oddacie nam wasze bogactwa, pozostawimy wam statek i nie skrzywdzimy żadnego z was.
Nie mogę nie zareagować.
- Nie umawialiśmy się w ten sposób - mówię, na co posyła mi mordercze spojrzenie.- Nie ważne. Mój plan, moje zasady, a ja nie krzywdzę niewinnych ludzi - oznajmia. W tej chwili rudzielec szarpie się, jakby uznał ją za niegodną przeciwniczkę.
Już chcę zareagować, kiedy ona mocnym ruchem naparła ostrzem na jego szyję, tworząc na niej niewielką, podłużną ranę.
Moja dziewczynka.
- Nie krzywdzę niewinnych ludzi puki nie zawinią - syczy mu do ucha, na co mężczyzna patrzy na mnie przerażony. Nietrudno również zauważyć, ze ma namiot w spodniach.
No tak, moja ukochana przywiera do niego swoim ciałem.
Będę musiał z nią o tym porozmawiać.
- Zgadzacie się na moje warunki, czy może jednak chcecie walczyć? - pyta mężczyzn, którzy z lekkim ociąganiem kładą broń na pokładzie.
Uśmiecha się, poczym wrzeszczy w niebo głosy.
- Stop! - i wszyscy na drugim pokładzie zamierają bez ruchu.Dziewczyna spokojnie przechodzi na sąsiedni statek wraz z szablą przyciśniętą do gardła obcego mężczyzny.
Jest tak pewna swojej racji, że tłumacząc swój plan wprowadza wszystkich w osłupienie i pełni wiary w jej słowa wszyscy odkładają broń.
Masakra. Obawiam się, że w naszym związku to ona będzie rządzić.
Moi kamraci przeładowują łupy na nasz statek, podczas gdy ona stoi pośród naszych rywali i przekonuje ich, że tak będzie dla nas wszystkich najlepiej.
To chore jakie ta dziewczyna ma zdolności do manipulacji. Nawet mnie przekonała do swojej racji, a przecież doskonale wiem co ona robi.
Ale jedno jest pewne - po raz pierwszy od dłuższego czasu wychodzimy z napadu bez skazy. Nawet po "Hardej" musiałem wysłać trzech kompanów na rekonwalescencję.
Po skończonej robocie dziewczyna wraz ze wszystkimi przechodzi na nasz statek i co mnie najbardziej dziwi, macha im przyjaźnie na pożegnanie.
No nie - coś dziwi mnie bardziej. Oni jej odmachują.
Jestem nią oczarowany.
Co więcej - wyszliśmy z tego planu bez szkody, więc chyba zasłużyłem na nagrodę, prawda?
CZYTASZ
Piratka ✓
FantasyHistoria poza czasem i ponad czasem. Historia o dobroci, miłości, sile, odwadze i wierze. Nie spotkacie tu przystojnych książąt i pięknych księżniczek. Wręcz przeciwnie. Historia o dziewczynie, którą wszyscy kochają i podziwiają. Która ma charakter...