rozdział 11

1.3K 50 2
                                    

Postanowiłam pójść do kuchni zrobić sobie kolacje. Mój brzuch nie wytrzyma dłużej na głodówce. Otworzyłam lodówkę i okazało się, że była w niej tylko sałatka i czekolada. O mój boże! Nie, nie, nie. Nie mogę wziąć czekolady z powodu trzymania diety. Muszę się tego trzymać i nie kończyć zdrowego odżywiania po kilku dniach.

Zamknęłam szybko lodówkę, po czym postanowiłam poszperać po kuchni. Szukałam jakichkolwiek składników, z których mogę coś  ugotować, ale nic nie znalazłam. Pozostała mi sałatka albo czekolada. Sumienie podpowiada mi wziąć sałatkę, by utrzymać sylwetkę zgrabną, ale ta czekolada wygląda tak apetycznie.

Kurwa! Biorę czekoladę!

Wyjęłam z lodówki słodycz i pobiegłam do pokoju zamykając się. Usiadłam szczęśliwa na łóżku, otwierając opakowanie. Przez chwilę patrzałam na tą czekoladę, jak by miała ją zaraz zabić. Nie! Muszę być silna! Wzięłam czekoladę do ręki, po czym wyszłam z pokoju, kierując się w stronę kuchni. Odłożyłam czekoladę na miejsce, a zabrałam ze sobą sałatkę.

POV' TOBY

Około dwudziestej pierwszej wróciłem do domu. Miałem w rękach dwie torby z jedzeniem. Będąc na spotkaniu z kumplami w międzyczasie  poszedłem na zakupy. Kupiłem najpotrzebniejsze rzeczy. Wodę, jedzenie oraz podpaski dla siostry. Kiedy byłem już przy kasie, kasjerka dziwnie mi się przyglądała, a w dodatku ze mną flirtowała. Zebrało mi się na nudności. 

Zamknąłem drzwi na klucz, po czym zakupy położyłem na stole w kuchni. Usłyszałem muzykę z góry. Mam nadzieje, że nie przyprowadziła żadnego chłopaka. Nie zamierzam być wujkiem w tak młodym wieku, dlatego też postanowiłem iść sprawdzić. Wchodząc po schodach muzyka była coraz głośniejsza. Stanąłem przy jej pokoju słuchając tekst. To nie była piosenka.

- I raz, i dwa, i trzy. Bardzo dobrze. - mówił jakiś facet w ekranie laptopa.

Zapukałem do jej pokoju, a następnie wszedłem.

- Vici? Co ty robisz?

- Ćwiczę. - odpowiedziała dziewczyna podczas robienia przysiadów. Na biurku zauważyłem opakowanie czekolady.

- No nie wierze. - zachichotałem pod nosem. - Zjadłaś całą czekoladę.- zacząłem się głośno śmiać, na co dziewczyna się wyprostowała.

- Mam okres. - obroniła się.

- Właśnie widzę. - przytaknęłam. - Mam lepszy sposób na spalanie kalorii.

- Jaki? - dopytała zaciekawiona siostra.

W tle po jej pytaniu ponownie usłyszałem tego samego mężczyznę.

- I raz, i dwa, i trzy. Bardzo dobrze.

***

- Ty jesteś chyba chory! - krzyknęła Victoria za mną.

- Nie marudź tylko biegaj. - odkrzyknąłem do dziewczyny, która była daleko z tyłu.

Postanowiłem wziąć ją na bieganie w nocy. Nie było zimno, wręcz przeciwnie. Auta nie jeździły, w dodatku na ulicy było pusto.

- Vici! Dajesz!- podbiegłem do dziewczyny, która schyliła się, dysząc ze zmęczenia.- Spaliłaś około trzysta kalorii. Jeszcze dwieście.- spojrzałem w telefon, miałem w niej aplikacje do spalania kalorii w poszczególnych kategoriach sportu. Zainstalowałem ją, aby mieć motywacje do ćwiczeń, choć mało skutkuje. Nie mówię o tym głośno, by inni nie mieli z tego polewki.

- Bardzo śmieszne. - prychnęła brunetka. Miałem ochotę śmiać się tak, żeby obudzić wszystkich ludzi, którzy wokół nas mieszkali. Raptem nie było ich tu dużo.

Bad Boy Victim [W Trakcie Korekty]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz