Rozdział 34

709 23 0
                                    

Moim oczom ukazał się niewielki szary pudynek. Obok niego dostrzegłam czarny samochod.

Chłopak zaparkował obok niego a następnie wysiadł z auta. Przeszedł na moją stronę, otworzył mi drzwi a z kieszeni wyjął kluczyk a potem przekręcił go w kajdankach. Przełożył je abym mogła wyjść z wozu. Tylko na jednej ręce miałam srebrne kółko a drugie trzymał David. Po zamknięciu auta usłyszałam otwieranie drzwi. Odwróciłam wzrok w tamtą stronę a moim oczom ukazał się mężczyzna o kasztanowych włosach. Był ubrany w białą koszulkę i szare spodnie. Mogłam u niego dostrzec mięśnie na ramionach czy brzuchu. Jego koszulka nie była zbyt dopasowana, ale wystarczająca aby ukazywać mięśnie. Mężczyzna zszedł po schodach w naszym kierunku a ja zacząłam się szarpać. David chwycił mnie jedną ręką za obydwa nadgarstki i umieścił je za mną a drugą złapał moje gardło przez co musiałam podnieść głowę do góry, abym się nie udusiła.

- Spokojnie. Nic się nie dzieje.- Wyszeptał mi do ucha.- Narazie - Kiedy mężczyzna podszedł do mnie mogłam mu się przyjżeć. Szare oczy, dokładne zarysy twarzy. Wyglądał na 26 lat.

- Spisałeś się. A teraz możesz odejść. - Proszę. Nie.
Brunet odszedł a szatyn złapał kajdanki. Przez chwilę patrzył na Davida. Kiedy zniknął za drzwiami mężczyzna przybliżył swoją twarz do mojej. Lekko się odsunęłam, lecz zostałam przez niego pchnięta. Czułam jego oddech na mojej twarzy. Przyglądał mi się bardzo uważnie. Serce biło mi tak mocno, że zaraz chyba wyskoczy z mojej klatki piersiowej.

- Nie sądziłem, że Toby ma, aż tak śliczną siostrę. Aż szkoda mi ciebie zabijać. - Co proszę?
Na te słowa zaczęłam się zaś szarpać. Nic mi to nie dało. Szatyn jedynie mnie trzymał i się uśmiechał. Zdecydowałam się go kopnać w krocze tylko coś mi nie wyszło. Zamiast w jego klejnoty wycelowałam w udo. Mężczyzna powoli popychał mnie na mur budynku. Czując coś płaskiego na moich plecach lekko pisnęłam. Szarooki oparł się jedną ręką o mur i cały czas mi się przyglądał. Nagle puścił kajdanki, rozwiązał chuste, po czym ją zdjął. Rzucił ją na ziemię a nastanie jego usta połączyły się z moimi. Całował mnie delikatnie a przy tym gryzł moje wargi. Starałam się uciekać od jego pocałunków, lecz nie dawałam rady.

- Całuj się ze mną. - Wyszeptał w moje usta.

- Wal się. Nie mam zamiaru się z tobą całować, nic nie warty śmieciu.

- Śmieciu? Tak? - Nagle poczułam pieczenie na lewym policzku. Uderzenie w policzek było mocne. - Albo będziesz się mnie słuchać albo pożegnasz się z życiem. - Przycisnął mnie Jeszce bardziej do muru. Doznałam niewielkie uderzenie w głowę. Po chwili z pocałunkami zjechał na moją szyję a jego ręce powędrowały na moje biodra. Miałam teraz szansę na odepchnięcie go, więc tak postąpiłam. Odleciał na co najmniej metr a ja przebiegając ledwie parę metrów poczułam jego ręce na moich biodrach. Zostałam podniesiona do góry.

- Zostaw mnie! - Krzyczałam i uderzałam rękoma czy nawet nogami o niego na nic. Szedł w stronę budynku. Kiedy wszedł do środka  ujrzałam butelki piwa, włączony telewizor i ubrania porozrzucane.

- Przepraszam za bałagan, ale nie miałem czasu posprzątać. - Prychnął facet. Wszedł po schodach a następnie do jakiegoś pomieszczenia gdzie było wszystko porozwalane. Duże łóżko a pościel rozwalona, biurko na którym leżały jakieś długopisy i notesu. Nad biurkiem wisiała tablica korkowa a na niej zdjęcia ludzi. Ściany były koloru białego a podłoga z desek. Mężczyzna posadził mnie na podłodze obok kaloryfera i jedną kajdanką zatrzepił o nią. Kucnął przede mną, złapał mój podbródek a po chwili ponownie mnie uderzył.

- Lepiej bądź grzeczna. Wracam za kilka godzin.

Bad Boy Victim [W Trakcie Korekty]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz