Nie mam zielonego pojęcia gdzie się znalazłam. Te miejsce jakoś nie przypadło mi do gustu, ponieważ było tam zbyt ciemno. Zeszłam z motora rozglądając się w około. Wyjęłam telefon z tylnej kieszeni jeansów zobaczyłam, która była godzina. Było już grubo po dwudziestej. Super. W tym samym momencie przyszła mi wiadomość od Tylera. Vici. Gdzie jesteś? Bardzo się o ciebie martwię.
Nie wiem czy mu odpisywać, ale chyba nie mam wyboru. Nie wiem gdzie jesteś a na dodatek robi się zimno. W końcu jest połowa października a ja nie jestem wystarczająco ciepło ubrana. Postanowiłam odpisać, ale najpierw musiałam poszukać jakieś tabliczki gdzie pisze co to za ulica. Rozglądałam się i w końcu znalazłam. Napisałam mu ulice na której teraz jestem. Po chwili odpisał mi, że mam się z tam tond nie ruszać, bo zaraz tutaj będzie. Przyglądając się budynkowi stojący przede mną zauważyłam wybite okna a ściany budynku były zeskrobane. Na pierwszy rzut oka te miejsce wygląda mi na szpital psychiatryczny. Nagle usłyszałam z daleka dźwięk motora a z sekundy na sekundę ten dźwięk był coraz bardziej wyrazisty. Zza drzew wyłonił mi motocyklista. Wiedziałam, iż to był Tyler po budowie ciała. Zatrzymał się obok i od razu zszedł. Podbiegł do mnie, po czym zamknął w uścisku. Nie odwzajemniłam tylko go odepchnęłam.
- Nie dotykaj mnie. Masz mnie zabrać do domu.- Rozkazałam wściekła. Tyler zdjął kask.
- Pozwól mi to wszystko wyjaśnić.- Mówił błagalnym głosem, lecz to nie wzbudzało we mnie żadnego współczucia. Zaczęłam ocierać dłońmi swoje ramiona z zimna. Brązowooki to zauważył, podszedł do mnie, ale ja się oddaliłam.- Victoria. Przeziębisz się.
- Trudno.- Z moich ust wydobyła się mała para. Spojrzałam na niego.- Pokaż mi drogę do domu.
- Najpierw ci muszę wszystko wyjaśnić. To nie jest tak jak myślisz.- Przez jakiś czas między nami była cisza. Jedynie było słychać szum wiatru i liści oraz świerszcza.
- Masz pięć minut.- Odezwałam się. Chłopak przytaknął a po chwili zdjął swoją kurtę i dał mi ją. Widziałam, że pod nią ma tylko zwykłą białą koszulkę. Założyłam ubranie na siebie.
- Więc. Musiałaś chyba słyszeć o tym, że twój brat powiedział policji jak Logan zamordował dwie osoby, nie?
- Tak.- Szepnęłam.
- Więc zaraz po tym, jak Logan wyszedł z więzienia szykował na niego zemstę. W szkole byliśmy najlepszymi kumplami. Miałem u niego dług, ponieważ uratował mi życie przed spadnięciem ze stromej góry na wycieczce szkolnej. Poprosił mnie o przysługę. Chciał wykorzystać to, że ja się znałem z Toby i kazał mi wsypać środki na senne do jego butelki wody a on później wszystko sam załatwił. Ja naprawdę nie wiedziałem, że on ma siostrę i jesteś właśnie ją ty.- Tyler uronił jedną łzę.
- I co dalej?
- Kiedy cię poznałem i dowiedziałem się, że jesteś jego siostrą, chciałem się wycofać z układu, lecz on mi zagroził, że zabije wszystkich których kocham a on nie wie o moim uczuciu do ciebie. Później on kazał mi się obok ciebie zakręcić i cię do niego zwabić, ale zamiast tego chciałem cię oszczec o tym, tylko ja się bałem, bo byś właśnie zareagowała jak właśnie dzisiaj. Przepraszam.- I jeszcze jedna łza popłynęła po jego policzku. Właśnie wtedy wszystko zrozumiałam. On chciał mnie oszczec. Gdy skończył mówić podeszłam do niego i się przytuliłam. On odwzajemnił uścisk a przy tym zamknął mnie w swoich ramionach.- Przepraszam cię jeszcze raz. Będę tak długo cię przepraszał dopóki mi nie wybaczysz. Żałuję tego wszystkiego.- W tym samym czasie złączyłam nasze usta. Całowaliśmy się delikatnie, ale jak zwykle on musiał dominować. Nic nowego.
- Ej! Co wy tutaj robicie?! Wypieprzać mi z tond!- Krzyknęła jakaś starsza kobieta z okna.- Wy młodzi macie się uczyć a nie po nocach szwendać. Zignorowaliśmy ją. Tyler zdecydował o podenerwowaniu tej biednej staruszki.
- Ach! Dobrze! Ach!- Krzyczał Tyler na całe gardło. Pokazał mi gestem, że bym robiła to samo.- Ach! O jak dobrze!- Krzyczeliśmy równocześnie.
- Dzwonie po egzorcystę. Niech oczci te miejsce.- W tym samym momencie zamknęła okno a potem w jej pomieszczeniu zrobiło się ciemno.
- Jesteś głupi.- Zaśmiałam się.
- Ale za to nieziemsko przystojny.
- Aleś ty skromny.
- Wiem.
- Chodź. Jedziemy do domu, bo zaraz zamarzniesz.- Oznajmiłam.
- Dobrze.
***
Dzisiaj jest wtorek co oznacza, że zaczynam od ósmej a kończę o jedenastej ileś.
Leżałam w łóżku patrząc się w sufit. Dochodziła siódma, więc zaraz będę musiała wstać i się szykować. Na moją twarz padały promienie słoneczne. Na zewnątrz była ładna pogodna. Liście leciały z drzew.
Stałam przy szafie szukając jakiś fajnych ciuchów. W końcu wygrzebałam ciemno-zieloną bluzę a do tego czarne jenasy. Przebrałam się, umyłam zęby, nałożyłam delikatny makijaż, aby wyeliminować niedoskonałości na mojej twarzy a dokładniej małe pryszcze na moim czole. Były malutkie i mało widoczne, ale ja je widziałam bardzo wyraziście. Zeszłam do jadalni. Zabrałam ze stołu jabłko a następnie ubrałam się do wyjścia. Założyłam czarną kurtę jesienną oraz tego samego koloru vansy. Wzięłam ze sobą plecak a następnie wyszłam z mieszkania.
CZYTASZ
Bad Boy Victim [W Trakcie Korekty]
Fiksi Remaja19-letnia Victoria Corans mieszka wraz z rodziną, która nie akceptuje jej pasji, stylu i zachowania. Jedynie rozumie ją brat. Po pewnym czasie składa dziewczynie propozycje do wprowadzenia się do jego domu. Wkrótce nastolatka dowiaduje się o zabójst...