rozdział 30

804 26 0
                                    

- VICTORIA! JA ŻAŁUJĘ!

Nie zwracając uwagi na jego słowa jechałam dalej  nie wiedząc gdzie. Mijałam wysokie drzewa przez, które widać było jedynie zawierający wdech w piersiach zachód słońca. Jechałam z olbrzymią szybkością. Jeszcze nigdy tak szybko nie jechałam, a przez ten cały czas płakałam jak opętana. Przeliczyłam się co do niego. Zaufałam mu. Liczyłam, że będzie osobą, która mi pomoże. Ale co się okazało? Zabił mojego brata, a teraz chciał mnie. Dlaczego ten świat jest przeciwko mnie? Najlepiej by było jak by mnie na nim nie było.

                                               ***

Po kilkunastu minutach jeżdżenia zatrzymałam się napotkanej przeze mnie kawiarni. Zeszłam z motoru, zdjęłam kask i wzięłam go z sobą, po czym weszłam do środka. Wchodząc od razu poczułam zapach kawy i świeżych pączków. Ściany były koloru jasnego różu, białe stoliki w kształcie koła pięknie udekorowane. Na każdym z nich leżał jeden wazon z kwiatem lilii. Wokół stolików były białe fotele. W rogu wisiał telewizor, a w niej leciały popularne w tym momencie piosenki. Podchodząc do blatu moim oczom ukazała się młoda o długich włosach blondynka o zielonych oczach w białej koszuli i czarnych spodniach. Powitała mnie ciepłym uśmiechem.

- Dzień dobry. Co podać?- zapytała kobieta.

- Dzień dobry. Po proszę latte macchiato.

-  Trzy dolary.- Oznajmiła.- Proszę usiąść.

Wyjęłam z kieszeni pieniądze,  a zaraz po tym dałam kobiecie.

Siedząc przy stoliku do kawiarni weszła grupka ludzi, w której znajdowało się trzech chłopaków i dwie dziewczyny. Śmiali się w niebo głosy, a następnie podeszli do kasjerki. Zamówili to co chcieli, potem usiedli za mną. Super. Starałam się nie zwracać na nich głupie żarty i głupie chichoty. Nagle poczułam uderzenie w prawe ramię, więc szybko się odwróciłam.

- Nudzi ci się?- zapytałam ostro. W moją stronę odwróciła się rudowłosa dziewczyna. Miała włosy do ramion i oczy brązowe. Miała delikatne piegi na policzkach, ale za to ostry makijaż.

- Sorry?- jej mina spoważniała, a ja odwróciłam się. Nie mam zamiaru teraz się o byle co sprzeczać, ale jestem na granicy wytrzymałości.

- Nie zwracaj na nią uwagi. Jest pewnie nic nie warta.- zaśmiał się jeden chłopak. Kuźwa. Nie pozwolę na obrażanie mnie, dlatego szybko wstałam. Nie zwróciłam uwagi na to, że  prawie wylałam swoją kawę.  Podeszłam do jednego z nich. Wiedziałam, który to powiedział, ponieważ poznałam po wzroku.

- Jakiś problem?- Położyłam dłonie na biodrach. Po chwili brunet wstał. Okazało się, że jest ode mnie o głowę wyższy. Kuźwa no. Dlaczego wszyscy są ode mnie wyżsi?

- Robi się ciekawie. - stwierdzili.

- Lepiej uważaj na słowa, śliczna. - odrzekł. - Bo inaczej zniszczę ci tą piękną twarzyczkę.- Zielonooki złapał mnie za policzki i nie chciał puścić, ale w końcu oderwałam się od jego dotyku.

- Komplementy mile widziane, ale nie wtedy, gdy ich właścicielem jest gbur. 

- Proszę się uspokoić.- Odezwała się kasjerka zza lady. Popatrzałam się jeszcze przez chwilę na niego wrogo a następnie odwróciłam się w stronę mojego stolika, aż tu nagle poczułam dotyk na moich pośladkach. Tego już za wiele. Odwróciłam się momentalnie i przywaliłam mu tak mocno w twarz, że upadł na podłogę. Brunet szybko się pozbierał. Z jego nosa leciała krew.

- Mówiłam żebyś lepiej uważał.- Uśmiechnęłam się słodko, a potem pokazałam mu środkowy palec.- A tak o ogóle nawet nie widać różnicy po tym jak cię walnęłam bo i tak jesteś obrzydliwy.- Odpyskowałam. Wzięłam kask z fotelu oraz latte, po czym wychodząc z kawiarni usłyszałam jednego z chłopaków.

- I co David? Pozwolisz, aby tak cię jakaś laska traktowała?

Siedziałam jeszcze kilka minut przed kawiarnią dokańczając latte dopóki z lokalu wyszedł ten sam chłopak, któremu przywaliłam w mordę. Pokazał gest dłonią grupce, żeby poszli bez niego. Nie zwracając na niego uwagi przeglądałam Facebooka. Niespodziewanie brunet wyrwał mi z ręki latte i rzucił go na ziemię.

- Co ci się dzieje?!- Krzyknęłam chowając telefon do tylnej kieszeni. Chłopak pociągnął mnie za rękę przez co stałam przed nim. Patrzył na mnie wrogo. Jak tak samo. Nie mogłam powstrzymać się od śmiechu, dlatego wybuchłam śmiechem, a jego mina była nie do opisania. Nie wiedział co się dzieje.

- Co tak cię śmieszy?- zapytał zdezorientowany.

- Już nie ważne.- Kiedy na niego zerknęłam to znów mój śmiech powrócił tylko, że tym razem on popchnął mnie na mur. Swoje ręce oparł po obu stronach mojej głowy.

- I już nie jest ci tak do śmiechu, co?- Zgadłeś koleś.- Świetnie. A więc masz mnie przeprosić.

- Za co niby?

- Za to.- wskazał palcem na swoją twarz. 

- Mam cię przeprosić za to, że Bóg niehojnie cię obdarował? ?

- Prosisz się o lanie, a kobiet nie bije. - warknął.

- Mam ci oddać?

- Chcesz poczuć ból? 

- Kastracja faceta powinna być legalna. - syknęłam.

- Ostra jesteś. - uśmiechnął się. - Wracając do tematu. Masz mnie przeprosić tu i teraz.

- Prosisz mnie o przeprosiny. - uniosłam brew.

- Wiesz z kim rozmawiasz?

Zmierzyłam go wzrokiem od góry do dołu.

- Idiotą?

- Tak. Co?!

- Idiota.- Powtórzyłam.

- Grabisz sobie.- westchnął.- Nie ważne. Jeszcze będziesz mnie przepraszała na kolanach jak dowiesz się kim jestem.- Chłopak odszedł w stronę, gdzie poszła jego grupka a ja wróciłam na swojego motoru. Założyłam kask, uruchomiłam machinę, a po jakimś czasie pojechałam przed siebie nawet nie wiedząc gdzie.


Witajcie kochani. Ten rozdział jest taki sobie, ale mam nadzieję, że w następnym się bardziej postaram. Do następnego i miłej nocy <33



Bad Boy Victim [W Trakcie Korekty]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz