rozdział 15

1.1K 39 10
                                    

Dzisiejszą noc zapamiętam na zawsze. Była okropna. Kumple Toby'ego wrócili do swoich domów, a ja musiałam po nich posprzątać. Dochodziła już druga w noc.  Brata nadal nie ma. Co mu się stało? Napisał, by mi jak by coś mu wypadło, ale żadnej oznaki życia. Zamiatając podłogę z puszek coli, pepsi i innych śmieci, które były porozwalane po całym mieszkaniu do drzwi ktoś zapukał. Pewnie to Toby. Jak otworzę drzwi to odpierdolę go tak na czym świat stoi, a potem go przytulę z całej siły mówiąc mu, jak się o niego martwiłam. Więc tak, plan jest zaplanowany to teraz trzeba go zrealizować. Oparłam miotłę o kanapę, szybkim i energicznym krokiem podeszłam do drzwi, przy czym je otworzyłam.

- To...- Nie dokończyłam imienia mojego Toby'ego. W drzwiach stały dwóch policjantów. 

- Dobry wieczór.- Oznajmił jeden z nich.- Czy Pani to Victoria Corans?

- Chyba nie taki dobry skoro dwóch policjantów odwiedza.- Prychnęłam do nich. W końcu odpowiedziałam normalnie.- Tak, to ja. Czy coś się stało?

- Pani brat został zamordowany około dwóch godzin temu.- Moje serce się zatrzymało, kiedy usłyszałam te okropne słowa. Został zamordowany, został zamordowany...

Jak to się stało? To nie może być prawda.

- Jak to?! To nie możliwe!- Krzyknęłam zrozpaczona.  Moje łzy momentalnie zaczęły spływać po moim policzku. To nie może być możliwe!

- W jego dłoni znaleźliśmy list, który napisał dla ciebie.- Wyjął z kieszeni białą kopertę, po czym dał mi ją do ręki. Z trudem ją zabrałam przez trzęsącą mi się rękę. - Bardzo nam przykro z powodu śmierci Pani brata. Proszę jutro się zgłosić na komendę rano.- Odezwał się drugi, a po chwili odwrócili się i odeszli w stronę radiowozu. 

Bardzo nam przykro z powodu śmierci brata. Oni nie wiedzą co ja teraz czuje. Nie wiedzą, jak to jest stracić kogoś kogo się bardzo kocha. Nie wspomnę o tym, że nie mam nikogo innego oprócz jego. Świat mi się zawala pod nogami. Co mam robić?

Zamknęłam drzwi na klucz, oparłam się o ścianę otwierając kopertę. Wyjęłam jej zawartość, po czym rozłożyłam ją i zaczęłam czytać.

,, Cześć Vici. Jeżeli teraz to czytasz to wiedz, że kocham cię najbardziej na świecie. Moje dni były policzone, ale nie wiedziałem, że nastąpi to tak szybko, a czas spędzony z moją młodszą siostrzyczka minie również szybko. Wiem co teraz czujesz i nie płacz. Wiem, że teraz płaczesz.        Ps. Przepraszam cię, ale musiałem abyś była bezpieczna. Kiedyś może dowiesz się prawdy dlaczego dziś nie było mnie z tobą. Mój dom jest teraz twoim domem. Kocham cię mocno. <3    Toby"

- Nie!- Krzyknęłam na cały dom również przy tym płacząc z bólu.- Nie! To nie może być prawdą! To jest tylko zły sen! To tylko zły sen!- Przytuliłam kartkę do klatki piersiowej dalej płacząc. Łzy leciały po policzkach, następnie spływały na dywan zostawiając prze chwilę mokrą plamę.

                                                    ***

- Victoria.- Poczułam, jak ktoś mnie szturcha w ramię.- Victoria.- Nadal ten sam głos. 

- Co?- Zapytałam podnosząc powoli głowę z zamkniętymi oczami.- Co się stało?- Spojrzałam na Willow, która mnie budziła. Widziałam, że jest zmartwiona. Dzisiaj rano  jak przyszłam do szkoły rzuciłam się na nią z płaczem.

- Pani Corans. Co się takiego stało, że Pani dziś jest nieprzygotowana do lekcji?- Zapytał ten sam nauczyciel, który kazał mi zrobić referat. Tak ten pedofil.

- Mam kłopoty rodzinne. - szepnęłam. - Przepraszam.

- Jak ma Pani kłopoty rodzinne to proszę zostać po tej lekcji.- Zauważyłam, jak puszcza mi oczko. I to przy wszystkich. Mam dość. Pewnie to zauważyli i będę miała przesrane w tej szkole. Muszę na to coś poradzić, by nie dopuścić do takiego myślenia innych uczniów. Jeszcze tego brakowało, aby plotkowali na mój temat.

Bad Boy Victim [W Trakcie Korekty]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz