rozdział 28

879 23 1
                                    

Dzisiejszy poniedziałek był nawet do zniesienia mimo iż, ja nienawidzę tego dnia. Zawsze musiało coś się stać a dziś, jak cisza przed burzą. Tyler dziś zrobił mi śniadanie a potem wyszedł razem z Tommy do pracy a mi dali klucz. W szkole nawet nauczyciele dziś nie pytali tylko kazali nam zrobić notatkę w zeszytach. Moja intuicja podpowiada mi, że coś się dziś stanie, ale co?

Leżałam w pokoju na łóżku czytając William Szekspira ,, Hamlet" przy ciastkach i ciepłej herbacie. Odłożyłam na chwilę lekturę na uda, po czym spojrzałam na zegarek. Była 19.47 a chłopaków nadal nie ma. Zawsze wracali o 18.00. Pewnie kazali im zostać dłużej. 

Wzięłam łyk zielonej herbaty a następnie kontynuowałam dalsze czytania Szekspira. Po kilkunastu minutach usłyszałam pukanie do drzwi. Od razu zerwałam się z łóżka i poszłam zobaczyć czy to oni. Spojrzałam przez wizjera. Okazało się, że nikt tam nie stoi. Może mi się wydawało? Wzruszyłam ramionami a potem wróciłam do pokoju. Nie zdążyłam usiąść na łóżku, ponieważ ponownie usłyszałam pukanie do drzwi. Nie pewnym krokiem wróciłam do wizjera. Nadal nikogo nie było przed drzwiami. Zaczęłam myśleć, iż może to tylko dzieciaki robią sobie żarty. Zdecydowałam, że otworzę drzwi, ale przed tym wzięłam nóż kuchenny. Powolnym ruchem przekręciłam klucz w zamku a wnet szybko otworzyłam drzwi i wyskoczyłam nożem.

- Japierdole! Vici!- Krzyknął przerażony mój były chłopak o imieniu Zack. Nie ukrywam. Jestem zdziwiona na jego widok. Po jakiego on tutaj przyszedł?!

- Co ty tu robisz? Wynocha!- Krzyknęłam na szatyna.

- Chcę z tobą pogadać.- Zaniemówiłam.

- Spieprzaj. Nie mamy o czym rozmawiać po tym co mi zrobiłeś. Już nie pamiętasz?- Chłopak podszedł do mnie. Chciał dotknąć mojego ramienia, ale odsunęłam się od niego. Niech nie zapomina, że mam przy sobie nóż.- Nawet mnie dotykaj, bo zadźgam cię nożem.- Zagroziłam. Niebieskooki odsunął się ode mnie na parę kroków.

- Żałuję tego co ci zrobiłem. Naprawdę.

- Żałujesz tego, że mnie zgwałciłeś?! Jesteś śmieszny. A teraz wynocha z tond, bo zadzwonię po psy.

- Vici.- Szepnął.- Ja się zmieniłem. Kocham cię.

- A ja ciebie nie. Daj mi święty spokój. Nienawidzę cię po tym wszystkim.

Przez dłuższą chwilę Zack wpatrywał się we mnie, ale później poszedł sobie. Nie zamierzam z nim rozmawiać. Boje się go, lecz staram się tego nie pokazywać po sobie. Jestem silną i niezależną kobietą. 

Weszłam do mieszkania a później zamknęłam drzwi na klucz. Po pewnym czasie wróciłam do dalszego czytania lektury.

                                                                    ***

- Vici. Jesteś dziś jakoś nie żywa. Co się stało?- Zapytała Willow. Siedziałyśmy na stołówce szkolnej i jadłyśmy sałatkę. Trzeba dbać o linie.- Vici.- Podniosła głos.

- Ha? Co mówiłaś?- Wróciłam do rzeczywistości.- Przepraszam cię. Zack, mój były chłopak wczoraj mnie odwiedził.

- Nic nie mówiłaś, że miałaś chłopaka.- Oznajmiła dziewczyna biorąc liść sałaty do ust.

- Nic nie mówiłam, bo nie chce do tego wracać.- Zatopiłam twarz w dłoniach. Naprawdę nie chce tego wspominać.

- Co on ci zrobił?- Przesunęła się krzesłem bliżej mnie. Podniosłam głowę i wyprostowałam się. Spojrzałam na nią, po czym szepnęłam.

- Zgwałcił mnie.

- Jaja urwę temu sukinsynowi.- Zdenerwowała się Willow a następnie przytuliła mnie.

                                                   ***

- Czemu wczoraj tak długo cię nie było?- Zapytałam Tylera opierając się o blat kuchenny. Zaczęłam się przyglądać, jak gotuje, ale to nie trwało zbyt długo.

- A co? Martwiłaś się?- Odłożył nóż a ręce wytarł o ścierkę. Podszedł do mnie łapiąc za biodra.

- Jak powiem tak to będziesz niebo wzięty a jak powiem nie to zaczniesz się ze mną droczyć, więc trochę.- Uśmiechnęłam się słodko w jego stronę.

- Musiałem dużej zostać w pracy.

- Czemu?- Spytałam od razu.

- Jakaś ty wścibska.- Zaśmiał się.

- Chce po prostu wiedzieć.

- Szef przydzielił nam nową bardzo seksowną sekretarkę i musiałem się nią zająć.- Uśmiechnął się łobuzersko Tyler. Starałam się nie zrobić zazdrosnej miny, ale nie udało mi się. 

- Zazdrosna?

- Nie.- Odpowiedziałam stanowczo odwracając głowę w stronę okna. Dopiero teraz się zorientowałam, że leje deszcz na zewnątrz.

- Widzę to, kotku.- Mruknął a następnie musnął moją szyję.

- Nie jestem zazdrosna.- Nadal nie odwróciłam głowy w jego stronę. Krople deszczu były bardziej ciekawsze niż on.

- No weź. Nawet nie wiesz jakie to jest seksowne u ciebie.- Spojrzałam na niego a później na jego usta.- Przyznaj się.

- No dobra. Trochę.- Poddałam się. 

Chłopak przybliżył się do mojej szyi a potem do ucha. Lekko go ugryzł a po chwili szepnął.

- Żartowałem. Nie mamy nowej sekretarki.- Momentalnie go od siebie odepchnęłam a Tyler jedynie zaczął się śmiać. Wyszłam z kuchni do salonu.- Nie obrażaj się o to.- Śmiał się dalej. Pokazałam mu środkowy palec.

- Wal się.

- Ok.- Nagle poczułam dotyk na moich ramionach. Zostałam przyciśnięta do kanapy a na moich ustach znalazły się jego. Chciałam go od siebie odepchnąć, ale no cóż. Jest silniejszy ode mnie. Uległam mu. Całowaliśmy się namiętnie a po chwili jego ręka powędrowała pod moją koszulkę. Postanowiłam mu zrobić się odgryźć. Odwróciłam nas tak, że teraz ja siedziałam nad nim. Zaczęłam się ocierać o jego kroczę. Widziałam na jego twarzy podniecenie. 

- Vici.- Szepnął brunet na znak, że zaraz dojdzie. To był ten znak.

Odsunęłam się od niego a po chwili wstałam z kanapy.

- Ej!- Krzyknął.- Jesteś nie dobra.- Zrobił minę skrzywdzonego szczeniaczka. Dobrze mu tak. Uśmiechnęłam się sama do siebie.

- Przykro mi.- Oznajmiłam uwodzicielsko.

Weszłam po schodach a później zniknęłam mu z horyzontu. 

Będąc już w swoim pokoju wzięłam do ręki telefon. Zauważyłam w telefonie nie przeczytaną wiadomość. Odblokowałam telefon i weszłam w wiadomość. Witaj piękna. Gotowa na zemstę?














Bad Boy Victim [W Trakcie Korekty]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz