Po kilku minutach zaparkowałam na wypełnionym od samochodów i motorów parkingu. Niezbyt dużo czasu zajęło mi szukanie miejsca, ale w końcu się udało. Po wyłączeniu machiny, zdjęłam kask, po czym wstałam, kładąc go na nim. Wątpię, żeby ktoś go ukradł, a nawet jeśli to w domu mam jeszcze jeden zapasowy.
Przezorny zawsze ubezpieczony.
Idąc w kierunku szkoły, czułam na sobie czyjś wzrok. Te uczucie było dziwne, co więcej wydobył u mnie strach oraz niepokój. Nie zwracając na to uwagi, poszłam dalej. Przy wejściu do szkoły zauważyłam zakapturzonego chłopaka, który stał i mi się dokładnie przyglądał. Mimo, że nie należę do zbyt odważnych osób, to potrafię się do kogoś odezwać.
To się nazywa bycie pewną siebie.
Kiedy przeszłam obok niego usłyszałam, jak gwizdnął na mój wygląd. Nagle się zatrzymałam, a następnie powędrowałam do niego tyłem. Śmiesznie chyba to musiało wyglądać.
- Jakiś problem? - zrobiłam pauzę, by otrzymać odpowiedź, ale jej nie otrzymałam. - Jeśli tak, to radze zgłosić do się do psychologa. Czynny jest w tej szkole od jedynastej.
Chłopak uśmiechnął się do mnie i po chwili westchnął. Był ubrany w czarną bluzę z kapturem, bordowe zwykłe spodnie oraz białe conversy. Jego włosy były koloru brązowego, co więcej oczy świeciły jasno. Nie wyglądały mi na niebieskie, więc miał chyba szare tęczówki.
- Ostra jesteś. - uśmiechnął się, przegryzając dolną wargę.
- To jest twój tekst na podryw? - zmierzyłam go wzrokiem od dołu do góry. - Tylko debile używają takich sformułowań.
- Uważaj lepiej, co mówisz piękna.
- To niby czemu?- skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej. Chłopak podszedł do mnie bliżej i wyszeptał do ucha.
- Nie masz pojęcia kim jestem.
Daj mi Boże siłę.
Westchnęłam, po czym odwróciłam się na pięcie, chciałam wejść do szkoły, lecz on mi to uniemożliwił, łapiąc mnie za łokieć. Chciałam mu się wyrwać, ale jak to jest zawsze. Chłopak jest silniejszy i ma przewagę, ale nie tym razem. Chyba wiecie, co każda dziewczyna jest w stanie zrobić, by się uwolnić? Kopnąć w krocze oprawcy, więc ja też tak teraz zrobiłam. Mimo, że stał ode mnie odwrócony, to kopnęłam go od tyłu. Poprawka. Chciałam kopnąć. Złapał moją kostkę, a drugą swoją nogą powalił na ziemię. Leżałam już plackiem na brzuchu. I na dzień dobry powitałam matkę ziemię. Nieoczekiwanie na swojej talii poczułam dotyk. I w tym samym czasie zostałam podniesiona. Chłopak przerzucił mnie na swoje ramię.
Co tu się właśnie wydarzyło?
- Niegrzeczna dziewczynka. - wyszeptał do mnie chłopak. - Ciekawe, czy w łóżku też jesteś niegrzeczna.
- Możemy się przekonać. - oznajmiłam flirciarskim głosem do jego ucha. Poczułam, jak po jego ciele przechodzi fala dreszczu, co wzbudziło we mnie wewnętrzną satysfakcję.
- Gdzie proponujesz? - zapytał takim samym tonem, co ja. On chyba śni, że ja z nim pójdę do łóżka. - I na jaką pozycję?
- Proponuje ci, abyś poszedł do buredelu. - zaczęłam. - Choć obawiam się, że nawet dziwka cię nie zechce.
- Przegięłaś. - powiedział poważnie brunet. Nie wiem czemu, ale poczułam strach. Rzadko się to zdarza. W celu obrony, zaczęłam kopać na wszystkie strony, choć nie miało to najmniejszego sensu, gdyż jego mięśnie ważyły więcej niż ja.
Ogólnie, wspominałam już, że moja pupa jest przy jego twarzy? Niezbyt komfortowe.
Chłopak klepnął mnie mocno w tyłek. Co za imbecyl. Kto go w ogóle urodził?
- Ała. To bolało. - odrzekłam słodkim, jak i niewinnym głosem. Oczywiście w roli sarkazmu, lecz wydaje mi się, że nie zna definicji tego słowa.
- Słusznie. - przytaknął.
- Masz mnie nie klepać! - krzyknęłam stanowczo, tylko, że on nie posłuchał. Klepnął mnie jeszcze raz. Będę miała odcisk jego dłoni na mojej pupie. - Głuchy jesteś?
Chłopak przez resztę drogi nie dotykał mojego tyłka ani też się nic nie odzywał. Tylko gdzieś szedł. Nawet nie wiem, gdzie on mnie niósł. Po drodze mijały nas auta, a w nich ludzie się na nas gapili, jak nie wiem na co. Prosiłam go, aby mnie puścił, ale on mnie nie słuchał. Po kilku minutach zjawiliśmy się na jakimś placu. Nie było tutaj nikogo. Wokół tego placu znajdowały się tylko drzewa, które otaczały te miejsce.
- Gdzie my jesteśmy? - zapytałam, oczekując odpowiedzi, ale na marne. Nie odpowiedział mi na żadne zadane przeze mnie pytanie. Powiedział mi jedynie, że mam być cicho i nie gadać tyle. Czy ja, aż tak dużo mówię? No dobra. Może i gadam tyle, ale chciałam go zdenerwować, by mnie postawił na ziemię. Jednak, to nie poskutkowało.
Stałam i patrzyłam się co on robi. Wystukał coś na telefonie, a następnie schował go do tylnej kieszeni.- W jakim celu zostałam tu ściągnięta wbrew mojej woli? - zapytałam stanowczo, przy czym skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej.
- Grzeczniej. - odburknął ostro.
- Bo? - machnęłam dłońmi. - Będziesz mi groził gwałtem, jak prawie każdy aktor w amerykańskich serialach?
- Uwierz mi, że przez chwilę miałem taki zamiar. Jak nie będziesz się do mnie zwracała grzeczniej, to nie będziesz mogła usiąść.
- Bo tak źle pieprzysz?
- Tak. - odpowiedział, lecz po chwili zorientował się, co właśnie powiedział. - Grabisz sobie ostro.
Chłopak podszedł do mnie bliżej. Stanął przede mną tak, że musiałam podnieść głowę do góry, aby móc na niego patrzeć. Patrzył na mnie wkurzony. Po jego wyrazie twarzy od razu można to wyczytać. Po chwili złapał mnie mocno za oby dwa nadgarstki, popchnął mnie swoim ciałem na pobliskie drzewo. Przycisnął mnie do niego, jedną ręką trzymał moje nadgarstki nad moją głową a swoje nogi włożył między moje.
- Nie uczono cię dobrych manier? - zapytał, patrząc się na moje usta. Oblizał swoje wargi, podczas gdy jego druga ręką pojechała w dół zatrzymując się na udzie, podniósł moją nogę przez, co on się oparł mocniej o moje ciało. Potem ta sama ręką pojechała na mój tyłek i tam pozostała. Jęknęłam cicho, czując się niekomfortowo.
- Zabierz tą rękę. - wyszeptałam stanowczo.
- Bo? Dasz mi klapsa?
- Ogarnij się chory człowieku i mnie puść.
Jego dłoń przesunęła się w moje miejsce intymne. Nie obeszło się bez fali deszczu, ale nie należało do przyjemnych. Swoją głowę przybliżył do mojej, przez co nasze usta prawie się stykały. Jego nos ocierał się o mój nos, a potem wargi. W moim brzuchu poczułam uścisk i po ciele przechodziły kolejne fale, lecz przyjemnego nawet dreszczyku. Jego ręka przeszła zaś pod tyłek, ale tym razem mnie podniósł. Moje nadgarstki zostały puszczone, owinęłam nimi jego szyję. Jego ręce znajdowały się pod moją pupą.
- Dlaczego jesteś taka piękna? Bóg dał ci urodę. Za to diabeł seksapil i charakter.
- Mam pytanie. Mam nadzieje, że na nie odpowiesz. - zrobiła dłuższą pauzę. - Jak masz na imię?
- Tyler. - chłopak odpowiedział spokojnie nadal, ocierając się o mnie nosem. - Mam dla ciebie propozycje. Zabawmy się w kotka i myszkę.
- Ty chyba robisz sobie jaja. - zaśmiałam się ironicznie.
- Nie. - zaprzeczył, spoglądając wprost w moje oczy. - Lepiej uważaj, bo kotek na chrapkę na myszkę. - Tyler wyszeptał mi do ucha, a w moim brzuchu uścisk był co raz silniejszy.
CZYTASZ
Bad Boy Victim [W Trakcie Korekty]
Fiksi Remaja19-letnia Victoria Corans mieszka wraz z rodziną, która nie akceptuje jej pasji, stylu i zachowania. Jedynie rozumie ją brat. Po pewnym czasie składa dziewczynie propozycje do wprowadzenia się do jego domu. Wkrótce nastolatka dowiaduje się o zabójst...