rozdział 5

1.9K 71 1
                                    

- Mmm, co tak apetycznie pachnie?- zapytał jeden z nich.

Otworzyłam szerzej drzwi, aby ich wpuścić do mieszkania. Zamknęłam drzwi na klucz i podeszłam do brata, który robił coś na telefonie. Spojrzałam na niego pytająco, oczekując odpowiedzi. Chciałam spędzić z nim czas przy telewizorze z goframi i rozmawiać o życiu, a nie z jego kumplami.

- Wybacz. - schował telefon do kieszeni. - Zapomniałem cię uprzedzić, że dziś przyjadą kumple ze szkoły.- wyszeptał mi do ucha.

- Nie ma problemu. - skłamałam. - Zrobiłam dla ciebie gofry w zamian, co dla mnie zrobiłeś.- z nadzieją oczekiwałam na szybką odpowiedź.- Wiem, że to jest nic w porównaniu, z tym co zrobiłeś.

Spuściłam głowę w dół, ale po chwili poczułam ciepłą dłoń na mojej brodzie, która została podniesiona do góry.

- Jesteś moją kochaną siostrzyczką i nic nie musisz dla mnie robić.- Toby mnie mocno przytulił, po czym poszedł do chłopaków. Odwrócił się do mnie na chwilkę i puścił mi oczko.

- To twoja dziewczyna?- zapytał blondyn, który rozłożył się na kanapie.

- A co? Już chciałbyś ją przelecieć?- zapytał się brunet, szczerząc zęby do mnie. Spuściłam głowę w dół. Wiedziałam, że jestem pewnie już czerwona.

- Czytasz mi w myślach.

- Nie. - zaprzeczył. - To moja siostra.- odpowiedział, siadając na kanapie, a w następnej kolejności poklepał miejsce obok niego na znak, żebym się dosiadła. Zrobiłam, to co poprosił.- Nie oddam jej nikomu.- objął mnie ramieniem.

- No wiesz co? Jak możesz?- powiedział szatyn. Podbiegł do mnie i złożył mi całusa w policzek.

- Zamierzasz mnie dać do zakonu?- skierowałam się do bruneta, śmiejąc się. Chłopak również odpowiedział śmiechem.

- Jak ona pójdzie na zakonnice, ja zostanę księdzem. Zobaczę, co się kryje pod habitem.- zaśmiał się blondyn.- Zostanie najseksowniejszą zakonnicą w historii.

- Daj mi Boże siłę. - wyszeptał brunet, złapał się za skronie i spuścił głowę pomiędzy nogi.

- Masz może jeszcze jedną siostrę? - dopytał się jeden z nich.

***

Siedziałam w pokoju, słuchając muzyki przez słuchawki, ale przez śmiech chłopaków musiałam, coraz bardziej poogłaszać, przez co nie słyszałam, jak wołał mnie Toby. Po chwili do pokoju wbiegł blondyn. Wskoczył na moje łóżko i zaczął łaskotać. Nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. Wyciągnęłam słuchawki z uszu i nie zauważyłam nawet, że mój telefon leży na podłodze przez moje kręcenie się na łóżko. Chłopak usiadł na mnie, łaskotał mnie po brzuchu. Proszę, tylko nie po brzuchu. Nagle wylądowaliśmy na podłodze.

- Jak jej coś się stanie, to cię wykastruje! Słyszysz Tommy?!- krzyknął Toby. Usłyszałam jego kroki na schodach.

- Dobra, złaź ze mnie.- wyszeptałam do brązowookiego. Nawet nie drgnął.- Słyszysz mnie? Halo.- pomachałam rękoma przed jego oczami.

- Puszcze cię, jeżeli dostanę całusa.- zaproponował chłopak. Dostanie, ale kopa w tyłek.

- A co jeżeli nie?- zaczęłam się z nim droczyć. Jak ja to kocham. Już wiem, dlaczego większość ludzi ze szkoły mnie nie znosiła. No i się wydało.

- Zacznę cię cało... łaskotać!- nie wyglądało to na przejęzyczenie.

- Tommy złaź z niej.- rozkazał szatyn, stał w progu, przyglądając się nam.

- Chwila. - zaprotestował. - Chce dostać od niej całusa.

- Zaraz dostaniesz kopa w jaja.- stwierdził niebieskooki.

Szatyn nie musiał tego robić. Zrobiłam to za niego z wielką przyjemnością.

- A nie mówiłem. - chłopak zaczął się śmiać z niego. Tommy jedynie jęknął i wyszedł z pokoju, trzymając się krocza. Leżałam jeszcze przez chwilę na podłodze i gapiłam się biały sufit. Ze mną jest chyba coraz gorzej.

****
- Vici, Vici- nie wiem czemu, ale słyszałam we śnie moje imię. Niespodziewanie poczułam, jak moje ciało się trzęsie, a potem jest całe obolałe. Poczułam twardą i zimną powierzchnię pode mną. Otworzyłam powoli oczy i zobaczyłam Toby'ego, który stał obok mnie.

- Co się stało?- zapytałam, przecierając oczy. Następnie spojrzałam na zegarek, leżący naprzeciwko mnie.- Dopiero jest 6.07, po co mnie budzisz?

- Jak to, po co?- zmarszczyłam brwi dalej, nie wiedząc o co chodzi.

- Idziemy na siłownię. - odrzekł radośnie, a moje oczy przejęły kształt monety.

- Czy ty robisz sobie ze mnie jaja?- zapytałam poważnie.- Dziś jest 1 kwietnia? Tak, zgadłam?

- Akurat dziś jest 27 sierpnia i za cztery dni się kończą wakacje, więc wstawaj i idziemy na siłownię. - musiał mi o tym wspomnieć. Cały dzień został już zjebany. Kocham cię bracie!

Toby wyszedł z pokoju, przy czym zamykając drzwi za sobą. Położyłam dłonie na twarzy i zaczęłam jęczeć.

Przecież ja nie mam kondycji do trenowania. Po minucie treningu będę dyszeć jak pies, a moje ciało będzie błagało o kilkudniową regeneracje.




Bad Boy Victim [W Trakcie Korekty]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz