rozdział 6

1.9K 63 1
                                    

- Victoria! Dopiero zrobiłaś jedną pompkę!- krzyknął rozśmieszony Toby, siedząc obok mnie na dużej macie.

- Rekord życiowy.- sapnęłam zmęczona, wstając na równe nogi. Nigdy nie ćwiczyłam jakoś często z powodu lenistwa. Teraz mam za swoje.

Jestem świadomą mojej kiepskiej kondycji i na chwilę nie zamierzam nic z tym zrobić. Ćwiczę tu, bo Toby chciał, a nie chcę mu robić przykrości. W dodatku samotność w tak dużym domu nie sprzyja mi, dlatego wolę być z kimś niż zostać zamknięta w kilkuset metrach kwadratowych. 

- Idę na bieżnie. - oznajmiłam, na co chłopak przytaknął.

Okazało się, że na bieżni jest Tommy z brunetem, więc poszłam pomiędzy ich. Tylko ta bieżnia była wolna. Inne były pozajmowane przez biegające kobiety. Akurat wyszło mi to na dobre. Miałam okazję przeprosić go za tamto. Liczę na przyjęcie przeprosin.

- Cześć. - przywitałam ich radośnie.

- Siema- odpowiedzieli równocześnie, uśmiechając się szeroko.

Weszłam na bieżnie, włączyłam ją i zaczęłam biec. Na początku powoli, by porządnie rozgrzać stawy. Później wybiorę szybszy tryb, by nie wyjść na tak zwaną lamuske w oczach innych. Co ciekawe. Jogging przypadł mi do gustu. Sprawia mi to przyjemność, nawet gdy spocę się jak prosie.

Czułam na sobie wzrok chłopców. W sumie to nic dziwnego. Jak dziewczyna ma wysportowany tyłek w legginsach po przysiadach, to musi się liczyć ze spojrzeniami na siebie. Dla nich to raj, a taka ja boję się iść samej do szatni damskiej czy wyjść wieczorem na miasto. Mowa tu o niebezpieczeństwie, jakie grożą kobiecie. Nie każdy facet potrafi trzymać rąk przy sobie. Kiedyś również spotkałam się z negatywnymi opiniami na mój temat. Oczywiście ich autorami były zazdrosne dziewczyny z nadwagą lub posiadającą niską samoocenę.

- Tommy. - zaczęłam. - Przepraszam cię za tamto.

- Nic się nie stało.- machnął dłonią, po czym włączył wolniejszy tryb biegu.

- Masz racje, Tommy. Należało ci się.- odezwał się bezsensownie brunet.- Ogólnie, to Oscar. - podał mi dłoń na przywitanie, którą chwyciłam i obdarowałam szerokim uśmiechem chłopaka.

- Odpowiada ci urok siłowni? - zapytał chłopak, ignorując wypowiedź kumpla.

- Całkowicie nie mój świat, ale raz na jakiś czas przyda się aktywność fizyczna. – uśmiechnęłam się niewinnie. Moja interpretacja słowa raz na jakiś czas oznacza raz na rok.

Tommy już nic się nie odezwał, a ja z Oscarem rozmawialiśmy o tutejszych sprzętach. Co za ciekawe tematy do rozmowy. Po kilku minutach postanowiłam zejść z bieżni i iść się przebrać. Idąc sama korytarzem, wpadłam na coś. Spojrzałam na to coś i tym czymś okazał się nieziemsko przystojny brunet. Jego grzywka była uczesana do góry, oczy miał koloru piwnego i jego usta były wyraziste. Miał na sobie szarą koszulkę na ramiączkach odsłaniająca jest wyraziste mięśnie oraz spodenki koloru czarnego, sięgające do kolan.

Stałam przed nim, jak zahipnotyzowana, dopóki nie przyszedł Toby. Dostrzegłam jego nagłą reakcję, kiedy pociągnął mnie za łokieć do siebie. Patrzyli na siebie wrogo. Tak jakby chcieli się zabić nawzajem wzrokiem. Nieznajomy spojrzał na mnie, przy czym uśmiechnął się łobuzersko, co mnie wprawiło w dezorientację. Następnie zmierzył wzrokiem mojego.

- Masz szczęście.- rzucił chłopak, potem odwrócił się i poszedł.

- Idź do szatni.- rozkazał troskliwie brat.

Postanowiłam go posłuchać. Poszłam do szatni, w której jak się okazało, byłam sama. Moja szafka znajdowała się na samym końcu. Otworzyłam ją, przy czym zdjęłam różową koszulkę. Gdy już chciałam założyć szarą koszulkę na ramiączkach, poczułam czyjeś ręce na talii i oddech na karku, przez który przeszedł po moim ciele dreszcz. Po chwili zostałam odwrócona w stronę obcego chłopaka. Uniosłam szybko wzrok na twarz chłopaka i ujrzałam tego samego chłopaka. Patrzył się na mnie tym samym uśmiechem co przedtem.
Obrzydliwe.
- Nic nie powiesz?- zapytał, patrząc się w mój dekolt.

- Zabieraj te łapy.- zabrałam jego ręce, ale później położył ja na moim tyłku. – Nie mam ci nic do powiedzenia.
Zboczeniec!

- Na pewno? – uniósł brew. - Zaproponuj mi coś ciekawego i kuszącego. - przybliżył swoje usta do mojego ucha i wyszeptał, jeżdżąc po mojej pupie.

- Weź te ręce. Nie lubię, jak ktoś mi tak robi.- ostrzegłam ostro, patrząc w dół na jego ręce.

- Co poradzę na to, że ja tak lubię? – mówił wciąż flirciarskim głosem. - Więc co mi proponujesz?

- Proponuję ci, abyś stąd wyszedł. – zamknęłam oczy, odliczając w głowie do dziesięciu.

- Mało kuszące. Liczyłem na coś innego.- brunet przycisnął moje pośladki, na co odruchowo przywaliłam mu w twarz. Od razu mogłam tak zrobić.

- Niegrzeczna dziewczynka. – zaśmiał się psychopatycznie. - Na twoim miejscu bym tego nie robił.

- A to, czemu nieokrzesańcu? – zapytałam pewnie. – Zaswędziało cię w majtkach, to teraz szukasz pierwszej, lepszej?

Chłopak nie odpowiedział na moje pytania, co mnie lekko nie pokoiło. I słusznie. Brunet złapał jedną ręką obydwa moje nadgarstki i trzymał nad moją głowę, a drugą zaczął rozpinać mój stanik.

- Nie! – krzyknęłam. - Zostaw mnie!- walnęłam go w krocze, przez co udało mi się wyrwać z jego uścisku. Dlaczego od razu o tym nie pomyślałam? Głupia jesteś Vici. Kto jest głupi? Tak, ty Vici.

Pobiegłam na korytarz, gdzie były prysznice. Schowałam się pod jednym z nich, kładąc dłoń na ustach, by nie wydobyć żadnego dźwięku. Niestety usłyszałam czyjeś kroki, były coraz głośniejsze. Widziałam, że on stoi przed zasłoną. Nagle zasłona została rozsunięta i moim oczom ukazała się starsza pani sprzątaczka.

Boziu, jeszcze trochę i doznam zawału w młodym wieku.  

- Oh. Przepraszam.- zaczęła starsza pani mnie przepraszać, choć nie przyjęłam przeproszeń i wytłumaczyłam, że nic się nie stało.

Kobieta odeszła, dzięki czemu miałam możliwość wychylić głowę zza progu. Zaczęłam się rozglądać, czy przypadkiem chłopak się gdzieś nie ukrył, ale teren okazał się czysty. Szybkim krokiem poszłam do swojej szafki i się przebrałam.

Miałam na sobie szarą koszulkę, białe szorty z wysokim stanem i czarne trampki. Włosy zostawiłam w kitce, bo było mi tak najwygodniej. Popsikałam się jeszcze dezodorantem, zabrałam torbę i wyszłam z szatni najszybciej, jak się dało. Poszłam poszukać brata i innych. Po ich znalezieniu wróciliśmy samochodem do domu. Przez chwilę zastanawiałam się, czy mu opowiedzieć, co wydarzyło się w szatani, ale zrezygnowałam z tego kroku.



Bad Boy Victim [W Trakcie Korekty]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz