rozdział 29

841 26 0
                                    

nieznajomy numer: Witaj piękna. Gotowa na zemstę?

Czytając tego SMS'A po moim ciele przeszedł dreszczyk. Nie będę ukrywać. Zaczynam się go coraz bardziej bać a co gorsza o moje życie. On może mnie zabić. Muszę powiedzieć o Tylerowi. Muszę! Nie! Nie powiem! Uzna mnie, że jestem strachliwa a ja zbyt długo budowałam swoją reputację. Nosz kuźwa! Co za głupie moje ego. Trudno idę powiedzieć. Zanim wyszłam z pokoju usłyszałam wibrujący telefon na biurku. Zatrzymałam się, po czym wróciłam do telefonu. Odblokowałam iPhone, po czym weszłam w wiadomości i zaczęłam czytać.

nieznajomy numer: Potrafisz dotrzymać tajemnicy? 

ja: Daj mi spokój gnoju.

nieznajomy numer: Zapamiętam to sobie, ale później się z tobą rozliczę. Wracając do tematu. To umiesz?

ja: Potrafię.

                                                                  ***

- Vici? Gdzie idziesz?- Zapytał Tommy siedzący na kanapie pijący piwo i oglądający mecz w telewizji. Wziął kolejny łyk a później jego wzrok powędrował na mnie. Nie wiem co mam odpowiedzieć. Zawiesiłam się.- Halo, Ziemia do Victorii.- Zaśmiał się Tommy.

- A tak. Prze przepraszam- Wyjąkałam szybko.- Idę się przejść.- Skłamałam. Miałam zamiar przejechać się gdzieś na motorze.

-  Gdzie?

- Nie wiem. Gdzieś na pewno.- Wzruszyłam ramionami. 

- Nie mogę cię nigdzie wypuścić, tym bardziej że nie wiem gdzie idziesz.- Wziął łyk piwa. Znalazł się ochroniarz. Nie jestem małym dzieckiem, aby mnie pilnować na każdym roku. Halo, mam już 19 lat. Zabijałam teraz go wzrokiem. Musiało to pewnie wyglądać komicznie.- Nie patrz tak na mnie. Tyler mi kazał.- Podniósł ręce na samoobronę. Liczyłam, że się poleje tym piwem, aczkolwiek się przeliczyłam.

- Dobra idę.- Machnęłam ręką po czym wyszłam z mieszkania.

POV' TOMMY

Leżałem na łóżku pijąc piwo a przy tym oglądałem mecz. Po przyjemniej ciszy do salony wszedł Tyler. Wziął z wieszaka czarną, skórzaną kurtkę a potem założył czarne adidasy. Miał również na sobie białą koszulkę i szare jeansy. 

- Pilnuj, aby Victoria nigdzie nie wyszła.- Odezwał się Tyler a w tym samym czasie zakładał buty. Odłożyłem puszkę na stolik i przyjąłem pozycję siedzącą.

- Wiesz, że ona mnie nie posłucha.- Poprawiłem włosy przejeżdżając po nich dłonią.

- To masz zrobić tak, aby cię posłuchała. Ja muszę wyjść na kilka minut, więc postaraj się ten jedyny raz.

- Nic nie obiecuje.

- Nic nie obiecuje, że cię nie zabije.- Zabrzmiało to groźnie, zwłaszcza gdy mówi to prawie codziennie. Zacząłem się śmiać, lecz to chyba nie był dobry pomysł, bo brunet miał nadal poważną minę.

- Dobra. Jak coś będę pisać.- Oznajmiłem, po czym wróciłem do poprzedniej czynności. Tyler wyszedł z mieszkania a po kilku minutach w pomieszczeniu pojawiła się Victoria. Super.

- Vici? Gdzie idziesz?- Zapytałem wpatrzony w ekran telewizora. Akurat w tym momencie nasi szczelili gola. Wziąłem łyk piwa a potem spojrzałem na brunetkę. Widziałem, że jest teraz jakoś nie żywa.- Halo, Ziemia do Victorii.

 - A tak. Prze przepraszam.- Wyjąkała.- Idę się przejść.

- Gdzie?

  - Nie wiem. Gdzieś na pewno. 

Bad Boy Victim [W Trakcie Korekty]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz