rozdział 25

892 32 1
                                    

Siedziałam razem z chłopakami przy stoliku.  Zamówiliśmy to samo, czyli: frytki, hamburger i cole. Widziałam zabijające mnie wzrokiem dziewczyny. Parzyły się na chłopaków. Śmialiśmy się na całą restaurację. 

Nie wiem czy ja to wszystko zjem co zamówiłam, ale przez około rok nie jadłam fast foodów. Nie powinnam przytyć przy tylu zjedzonych kalorii, nie?

- Jak tam ci się układa z Willow?- zapytałam kręcąc słomką w kółko w kubku. Przez dłuższą chwilę Avan nic się nie odzywał, ale odpowiedział za niego John.

- Pokłócili się. - zrobił pauzę, by móc spojrzeć na chłopaka. - Bardzo.- westchnął.

- Wiadomo o co?- zapytałam, choć nie powinnam. Są to ich prywatne sprawy, ale jesteśmy przyjaciółmi i chciałabym go jakoś pocieszyć. - Przepraszam, że pytam, ale... - Avan wtrącił się w moją wypowiedź.

- Willow myśli, że ją zdradziłem, bo nauczycielka kazała mi iść do jednej dziewczyny, by pomóc jej w przygotowywaniu sali biologicznej. - powiedział sam nie dowierzając w ten absurd. - Przecież to idiotyczne. - uderzył dłonią o stół.

- Mogę z nią pogadać. - zaproponowałam.

- Naprawdę? Możesz?- podniósł głowę Avan. Przytaknęłam głową na co on się uśmiechnął.

                                                              ***

Nasz pobyt w Macu trochę się przedłużył, gdyż John upatrzył sobie jakąś dziewczynę. Musiałam przyznać, że była bardzo ładna. Niska brunetka o szarych oczach, której chłopak zaproponował jej dołączenie do nas. Podczas wstępnej rozmowy dowiedziałam się, że ma na imię Chanel.

Wracając do domu postanowiłam iść drogą na skróty. Było już w półdodrugiej, a pewnie jak wrócę to nie obejdzie się bez opieprzu.

Przechodząc obok ciemniej uliczki natknęłam się na dziewczynę w kapturzę. Była to blondynka o długich i falowanych włosach.

- Poczekaj!- krzyknęła poważnym głosem. Od razu się zatrzymałam. Odwróciłam się w jej stronę i mogłam ujrzeć jej oczy. Były ciemne, a jej karnacja średnia.- Ty jesteś Victoria?

- Tak. - stwierdziłam niepewnie. - O co chodzi?

- Nic ważnego. - zaprzeczyła, podciągając rękawy bluzy. - Możemy pogadać?

- Właściwie to nie mam czasu. Muszę szybko wracać do domu.

Tym bardziej, że jestem spóźniona, a miałam wrócić już dawno.

- Zajmę tylko minutkę. - nalegała.

- Naprawdę nie mam czasu. Współlokator mnie zabije, jak zaraz nie wrócę.

- Jak on się nazywa?

- Ty... zaraz. - wymamrotałam. - Chyba nie powinno cię to obchodzić. - w końcu przejrzałam na oczy. Ależ ja jestem głupia. Jeszcze chwila i bym powiedziała jego imię. Muszę uważać z kim rozmawiam.

- Tyler? - zamurowało mnie na jej odpowiedź. - Tak? - uśmiechnęła się szeroko.

- Nie. - skłamałam. Przecież nie będę jej mówić jak on się nazywa. Nawet nie wiem kim ona jest.

- Tak tylko chciałam wiedzieć.- wzruszyła ramionami.

- A weź się. Na razie.- odwróciłam się w stronę mojej drogi i machnęłam ręką.

Idąc myślałam czy mam Tylerowi o tym powiedzieć. Pewnie, jak bym to zrobiła to bym miała kontrolą 24 na 7. W sumie i tak już mam. A kiedy bym nie powiedziała a on o tym i tak by się dowiedział to bym dostała opierdol na czym świat stoi. Czemu mi nie powiedziałaś?! Wiesz na jakie ryzyko się naraziłaś?! Jesteś walnięta! A później i tak by się skończyło na przytulaniu.

                                  ***

- Wróciłam!- lrzyknęłam na całe mieszkanie, po czym zamknęłam drzwi na klucz. Pewnie słyszeli, ale nie jestem pewna.

- Kurwa Vici. Miałaś wrócić godzinę temu!- usłyszałam wkurzony głos Tylera, na co przewróciłam oczami, bo wiedziałam że tak będzie. Po tym zdjęłam bluzę i powiesiłam ją na wieszaku. Spojrzałam na zegarek i była 15.37.

- Trochę się przesiedzieliśmy z chłopakami.- powiedziałam na swoją obronę, ale chyba nic ona nie da.

- Idiotko, ja tu od zmysłów odchodzę.

- Czy my jesteśmy w jakimś zasranym małżeństwie?! Zachowujesz się jak typowy stary i zrzędliwy facet, który nie ma co poruchać bo nie ma czym.- Ale dowaliłam.

- Ej ej ej. Mam czym i mam nawet kogo.- Poruszył brwiami w moją stronę. Za dużo on sobie pozwala.

- Ta chyba gumową lalkę z sex shopu a pieprzysz ją plastikowym hujem.

- Udowodni.- Po co ja to powiedziałam?! O cholera! Teraz się już nie wykręcę.

- Z miłą chęcią.- Brunet podszedł do mnie pewnym krokiem. Stałam bez ruchu, aby mu pokazać, że jestem odważna.

Chłopak popchnął mnie na ścianę a następnie podniósł trzymając mnie za pośladki. Nie był by on sobą kiedy by nie ściskał mojego tyłka. Zaczął całować moją szyję a przy tym lekko ją podgryzła. Zagryzłam dolną wargę. Chciałam go od siebie odepchnąć, ale on położył mnie na stole. Złapał mnie za oby dwa nadgarstki jedną ręką a druga powędrowała pod moją koszulkę. Całował dalej moją szyję a czasem podgryzał moje wargi. Podniósł moją koszulkę i przeszedł na całowanie moje brzucha. Ja mam łaskotki!

Zaczęłam się wiercić na tym stole śmiejąc się. Poczułam jego język jeżdżący po brzuchu. Po chwili zszedł niżej pod mój pępek. Całował mnie, lizał a nawet gryzł. Co za bestia.

Chłopak wszedł bardziej w moje intymne miejsce. Jego usta połączyły się z moimi. Nasz pocałunek był naprawdę namiętny. Później całowaliśmy się z językiem. Jego jedna ręką wślizgnęła się pod moje plecy a później pod moje udo podnosząc je. W końcu puścił moje nadgarstki. Jedną rękę położyłam na jego włosach delikatnie je ciągnąc i rozczochrywać a drugą wślizgnęłam pod jego koszulkę. Czułam jego potężne mięśnie na brzuchu, delikatnie wsunęłam rękę na jego plecy i nie za mocno przejechałam po nich moimi paznokciami. Chłopak zaczął mruczeć w moje usta. 





Bad Boy Victim [W Trakcie Korekty]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz