- Zrobił ci coś? - pytam z dezorientacją i przerażeniem. Klękam obok jego ciała łapiąc za blade policzki. Po chwili widzę że dłonią przykrywa serce.
Krew.
Od razu w oczy rzuca mi się zakrwawiony nóż leżący obok niego.
- Mogę? -pytam lekko i odsuwam jego dłoń. Zastępuję ją swoimi i w myślach odmawiam modlitwę uzdrowienia. Oddech mam nieregularny, przez co można to dostrzec jakbym się trzęsła.
- Jesteś aniołem dobroci - mówi ze zdumieniem. Spoglądam w dół dostrzegając jego zielone oczy. Kiwam tylko głową pod wpływem emocji. Trwamy jeszcze chwilę w takiej pozycji, aż w końcu kończę. Nie chciałam mu jakoś zwrócić uwagi, albo uderzyć w jego dłoń kiedy dotykał moich pleców rysując jakieś wzory. Może nie przeszkadzałoby mi to gdyby nie fakt, że zjeżdżał coraz niże, aż do moich pośladków.
- Dziękuję - jego głos jest ochrypły. Przełykam nerwowo ślinę, kiedy cały czas mi się przygląda. - Uratowałaś mi życie.
Bez ostrzeżenia wstaję.
- Jeśli jeszcze cię coś boli, albo czujesz że masz coś złamane, mogę zaprowadzić cię do szpitala. To niedaleko i...
- Nie mam na to czasu. - marszczy brwi poprawiając swoją koszulkę. - Żegnaj. - rzuca mi ostatnie spojrzenie, na które dostaję dreszczy. Odwraca się tyłem do mnie podążając w stronę lasu. Z chęcią zapytałabym kim był jego sprawca, ale nie mam odwagi. Poza tym nie powinnam pchać się w nie swoje sprawy.
- Jesteś córką króla aniołów?
Odwraca się zaalarmowana jego pytaniem. Stoimy od siebie oddaleni jakieś 15 metrów, ale nadal czuję coś dziwnego.
Tylko co?
- Umm... tak. Jest jakaś rzecz o której powinien wiedzieć? - mój tata ostrzega mnie o tym, że demony przeszły na naszą stronę. Teraz dopiero uświadamiam sobie, że mogę mieć przekichane, bo widziałam całe to zajście.
- Nie, tak tylko pytam. Jestem Harry. - nie jest przyjemnie kiedy mierzy mnie wzrokiem. - To zaszczyt. Zostać uratowanym przez księżniczkę.
-Muszę już iść - mówię speszona i zaniepokojona.
Jest dziwny.
Bardzo dziwny.
- No to idź. - jego wypowiedź zbija mnie z tropu. Nie komentując tego po prostu powolnym krokiem udaję się wzdłuż ścieżki prowadzącej do zamku.
Kiedy jestem już w obrębie królestwa oddycham z ulgą.
* * *
< Następny dzień >
Budzę się i od razu biegnę do łazienki zrobić potrzebę fizjologiczną. Kiedy wchodzę do pokoju ktoś puka do drzwi .
- Mogę ? - to tata
- Tak - szybko ubieram na siebie szlafrok
- Dopiero wstałaś ? - pyta kiedy wchodzi do środka a za nim 2 służące. Jedna posyła mi łóżko a druga odsłania zasłony.- Dzień jest taki piękny - komentuje spoglądając na widok za oknem. Podchodzi do mnie - Mam coś dla ciebie. - służąca podaje mi wielkie pudło. Otwieram je. Moim oczom ukazuje się suknia .
- Jest piękna - mówię zafascynowania - A co to za okazja?
- Czy ojciec potrzebuje okazji by podarować prezent córce? - śmieje się, a ja idę za parawan ją przymierzyć. Służące pomagają mi założyć gorset .
- Ale mogłabyś ją włożyć na dzisiejszą uroczystość - słyszę głos taty
- Jaką uroczystość ?
- Promocję rycerza Lancelota
- Wiedziałam - nie podarował mi tej sukni bez okazji .
- Wspaniały człowiek nie sądzisz? - chwali go a mój gorset strasznie ciśnie. Ściskają go jeszcze bardziej, przez co moje oddechy stają się płytkie. - Podobasz mu się. - fukam - Bella? Suknia pasuje?
- Trudno powiedzieć. - dyszę.
- Najnowsza paryska moda.
- Widocznie damy w Paryżu nie muszą oddychać .
Dziękuję służącym a następnie siadam przed lustrem . Tato informuje mnie bym się spieszyła i wychodzi z pomocnicami. Z lekkim westchnieniem zaczynam malować pudrem policzki. Nagle lustro pęka a to co widzę za mną mrozi mi krew w żyłach.
CZYTASZ
Broken the law-My black angel➡ ZM✅
Fanfiction- Tak nie wolno! - mówi rozum. - A ja go kocham. - podpowiada serce. I kogo słuchać? Kto zwycięży w tej walce? 1 in Tajemnica/Thriller 10.09.2015