- Um... my... ten...
- Nie tłumacz się. Już sobie idę. - przerywa mu Trisha i omijając mnie bez spojrzenia, wchodzi do kuchni. Wzdycham zdenerwowana i przykładam dłoń do czoła. Cudnie, idealnie, pięknie! Mam ochotę przywalić sobie samej w twarz.
- Przepraszam, ja... ja nie wiem co we mnie wstąpiło. - mówi Lancelot, przeczesując swoje włosy, a ja przymykam oczy. Kiwam tylko głową na znak, że zrozumiałam i z westchnieniem odwracam się na pięcie. - Nie gniewasz się, nie? - chwyta mnie za łokieć.
- Nie. - szepczę obojętnie i idę do swojego pokoju.
Prawdę mówiąc to też moja wina. Odwzajemniłam pocałunek i to był mój błąd. Teraz Lancelot będzie myślał, że może coś być między nami.
* * *
< Następny dzień >
Idąc do łazienki o mało co nie przewracam się o własne nogi. Nie wiem czemu, ale jest już 10:00, a mi nadal chce się spać. Może przez to, że w nocy nie zmrużyłam oka, myśląc nad moim cholernym losem.
W ogóle widzę przed oczami jakieś gwiazdki, jakbym upada i ostro uderzyła się w głowę. Wzdycham i biorę szybki prysznic. Kiedy jednak chcę się ubrać, mdli mnie. Zaczynam znowu wymiotować i modlę się w duchu by to już przeszło.
Czeszę włosy i udaję się powolnym krokiem na śniadanie. Jęczę kiedy widzę że przy stole siedzi Trisha z ojcem.
- Dzień dobry. - mówi tata.
- Dzień dobry. - burczę i siadam na krześle. Po chwili dopiero zaczynam jeść bo nie jestem pewna czy nie zwymiotuję tego, patrząc na Trishę.
- Jesteś jakaś markotna. Dobrze spałaś? - pyta ojciec, a ja wzdycham.
- Nie, prawie w ogóle.
- Czemu?
- Nie mogłam zasnąć. Myślałam jak to będzie dalej. - wzdycham
- I co wymyśliłaś?
- Nic.
Słyszę prychnięcie Trishy, a kiedy podnoszę na nią wzrok ona odchrząka i udaje że interesuje ją jedzenia na talerzu.
Dziwka.
- Zastanowiłaś się już nad swoim małżeństwem? - pyta, a Trisha wstaje.
- To ja wam nie będę przeszkadzać. - mówi i wychodzi z pomieszczenia. Spoglądam z powrotem na ojca z politowaniem.
- Znowu zaczynasz ten temat?
- Tak i nie odpuszczę go. Harry już dzwonił?
- Nie.
- To módl się by to zrobił.
- I co ja mam mu niby powiedzieć? Mam wrobić go w małżeństwo?
- Nie, po prostu musisz mieć męża. Nie musicie od razu się kochać, czy coś. - wzrusza ramionami, a mi przelatuje przed oczami on i Trisha w łóżku.
Fuj.
- Tato proszę, zrób coś dla mnie i nie karz mi wychodzić za mąż. - błagam, a on kręci głową. - Dbasz niby o honor rodziny ? - pytam podstępnie, a on unosi brwi. - Ciekawe jak będzie to wyglądało kiedy wszyscy dowiedzą się, że planujesz ślub z Trishą, która nadal jest mężatką. Nie sądzisz że to właśnie obrzuci błotem nasze imię ?
- Nie, nie obrzuci. To nic wielkiego.
- Nic wielkiego do cholery? - podnoszę głos, bo zaraz mnie coś trafi.
CZYTASZ
Broken the law-My black angel➡ ZM✅
Fanfiction- Tak nie wolno! - mówi rozum. - A ja go kocham. - podpowiada serce. I kogo słuchać? Kto zwycięży w tej walce? 1 in Tajemnica/Thriller 10.09.2015