- Harry o co chodzi? - pyta Ordinos. Widzę jak marszczy brwi i nie jest zadowolony ze słów młodszego.
- Nic. - chwyta mnie za rękę i przysuwa bliżej siebie, łapiąc mnie w talii.
To mi się nie podoba.
- Chris - Harry zwraca się do jakiegoś mężczyzny za nami. - Odprowadź proszę Ordinosa. Musi już iść.
Po minie gościa, widzę, że jest takiego samego zdania co ja. Coś dzieje się nie tak jak ma być.
- Sam trafię. - odgryza mu się i spogląda na mnie.
- Bądź cierpliwa. - to powiedziawszy odchodzi.
Marszczę brwi drapiąc się nerwowo w tył szyi. Po chwili i bez słowa Harry zaczyna ciągnąć mnie w nieznanym kierunku.
- Co ty robisz? - pytam do czasu do czasu spoglądając na niego nerwowo. - Gdzie mnie ciągniesz?
Dopiero po chwili jego wzrok ląduje na mnie.
- Chodź - ignoruje moje słowa uśmiechając się lekko. Uśmiech i Harry to złe połączenia. - Spodoba ci się tam
- Gdzie?
- O tutaj. - Pokazuje na ciemno brązowe mahoniowe drzwi, przy których się zatrzymujemy. Mam dziwne przeczucie, ale póki nie rozzłoszczę Harrego, będzie dobrze. Przynajmniej mam nadzieję.
- Co tam jest?
Układa usta w dzióbek po jednej stronie twarzy.
- Coś co kocham. Sama zobacz. - już ma otwierać drzwi, gdyby nie czyjeś odchrząknięcie.
Jestem bardzo zdziwiona kiedy po odwróceniu widzę Zayna. Skąd on się tu wziął?
- Jak tu wszedłeś ? - pyta Harry. Mogę wyczuć w jego głosi strach, ale nie pokazuje tego po sobie. Jest na wygranej pozycji, bo do dyspozycji ma swoją amię, a Zayn jest sam. Przynajmniej tak mi się wydaje.
- Tak jak stąd wyjdę. - stwierdza niewzruszony, poprawiając swoją skórzaną kurtkę. Harry przyciąga mnie do siebie jedną ręką i widzę jak źrenicę Zayna się powiększają. Robi krok w naszą stronę, ale Harry wyciąga broń.
Sztywnieję,
- Dobrze ci radzę, nie podchodź. - mówi Harry, a ja w tym czasie próbuję się wyrwać. On tylko zacieśnia uścisk, a ja tracę siły. To nic dziwnego. Jadłam bardzo dawno temu.
- Zrobimy tak - zaczyna Zayn - Oddasz mi Bellę, a ja w zamian dam ci część mojego wojska.
- Nie.
- Oddawaj Bellę.
- Powiedziałem, że nie.
- Tak się kurwa nie będziemy bawić. - Zayn już chce zrobić jakiś ruch, ale zatrzymuje go dłoń na ramieniu.
- Dosyć tego. - mamrocze Ordonis, a ja nie wiem czy mam się cieszyć czy nie.
- Co ty tu znowu robisz? Miało cię już tu dawno nie być. - żyły na szyi Harrego są bardziej uwydatnione. Że jest zły, to mało powiedziane.
- A jednak jestem. Musimy porozmawiać, widzisz zaszła drobna pomyłka...
- Gówno mnie to obchodzi. Straż! - Harry odwraca się za siebie, a chwilę później Zayn i Ordonis stoją już skuci i nie mogąc uciec. Spoglądam spanikowana na czarnowłosego, ale ten posyła mi spojrzenie, mówiące : Wszystko mam pod kontrolą.
- Ich dwoje do lochu - rozkazuje Harry wskazując palcem. - A ty idziesz ze mną. - trąca nosem moją skroń, a dreszcze rozlewają się po moim ciele. Jeszcze raz patrzę błagalnie na Zayna, szukając pomocy, ale strażnicy odwracają ich podążając do wyznaczonego miejsca.
Lochy.
- Chciałaś zobaczyć co jest za tymi drzwiami więc patrz. - popycha mnie w stronę drzwi i otwiera je. Kiedy skołowana wchodzę do środka po prostu nieruchomieję.
- Tak Bello. To moja sala do zabijania.
CZYTASZ
Broken the law-My black angel➡ ZM✅
Fanfiction- Tak nie wolno! - mówi rozum. - A ja go kocham. - podpowiada serce. I kogo słuchać? Kto zwycięży w tej walce? 1 in Tajemnica/Thriller 10.09.2015