»Chapter-18«

7.8K 378 17
                                    

 < Perspektywa Belli >

- Mam wrażenie że ktoś nas podsłuchuje - szepcze do mnie Lancelot.

- Naprawdę? - pytam.

Jego wzrok kieruje się na okno. Też spoglądam w tą stronę, ale nic nie widzę. Z ciekawości podchodzę do parapetu i rozglądam się.

- Nikogo tutaj nie ma - stwierdzam i obracam się do Lancelota.

- Może mi się tylko wydawało - drapie się po głowie.

- Na pewno - uśmiecham się delikatnie, siadając na moim miejscu.

- Przemyśl to jeszcze - mówi i spogląda na mnie

- Co mam przemyśleć?

- Zaręczyny.

- Ale ja już wszystko wiem. - upieram się przy swoim.

- Bella, działasz pod siłą presji. Jeszcze niedawno chciałaś wziąć śluby zakonne i żyć w celibacie, a teraz chcesz małżeństwo ze mną?

- To trochę poplątane, ale tak.

- A co na to Zayn? 

Marszczę brwi.

- A co on ma do tego? Nic dla mnie nie znaczy. Od zawsze byłeś tylko ty. - chwytam go za dłoń, delikatnie ją ściskając. - Poza tym jest demonem. Anioły nie mogą wiązać się z demonami.

- Mogą. Przykładem jest twoja babcia. - na samą myśl o niej lekko się uśmiecham. Ciekawe jak jej życie wyglądało jak się z nim spotykała.

- Ale... - nagle drzwi od sali Lancelota zatrzaskują się przerywając moją wypowiedź. Okno się otwiera, a zza niego wchodzi Zayn.

Sztywnieję.

Lancelot i Zayn.

Jest jak zwykle nienagannie ubrany w rurki dopasowane do swoich nóg. Zaczynam szybciej oddychać i oblewa mnie zimny pot. Nie wiem dlaczego tak reaguję, ale zwalam to wszystko na strach.

- Lancelocie, jak miło cię znowu widzieć - mówi Zayn z drwiącym uśmieszkiem.

- Czego znowu chcesz? - pyta go.

- Może trochę milej, co? - podchodzi po inne krzesło, stawia go po drugiej stronie łóżka i siada obok Lancelota. Co on wyprawia?

- Wiesz, możemy to omówić na spokojnie. - stwierdza Zayn.

- Na spokojnie? - drwi Lancelot - Jesteś demonem. Ty nie panujesz nad sobą.

- Omówić to na osobności. - Zayn nie słucha wcześniejszej wypowiedzi Lancelota. Patrzy na niego twardym wzrokiem, aż Lan odwraca się w moją stronę.

- Bella, możesz zostawić nas na chwilkę samych?

- Nie. Oczywiście, że nie. 

- Spokojnie, jesteśmy w szpitalu. Mój jeden mały krzyk jest tu słyszalny. - stwierdza. Spoglądam na Zayna i od razu wzrokiem wracam na Lancelota. Czuję jak jego spojrzenie wywierca mi dziurę w twarzy. Lan lekko kiwa głową na znak abym mu pozwoliła. Wzdycham.

- No dobra.- wstaję z krzesła i udaję się do wyjścia. 

< Perspektywa Zayna >

Kiedy tylko Bella znika z pola mojego widzenia od razu odwracam się do tego idioty.

- Co ja ci kurwa powiedziałem? - pytam najspokojniej jak mogę. Ten odwraca wzrok i chyba nie chce mi odpowiedzieć. - Miałeś się kurwa trzymać od niej z daleka. A ty co? Chcesz się z nią żenić. - nie mogę opanować mojego tonu.

Broken the law-My black angel➡ ZM✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz