»Chapter-95«

4.5K 280 28
                                    

- J... jak to lat? - jąkam się, a on wzrusza ramionami.

- Na tym moja praca skończona. Szczęścia życzę i wytrwałości - mówi do nas, a następnie razem z Harrym udaje się do wyjścia.

Wzdycham i siadam na skraju łóżka obok Zayna.

- Najważniejsze, że nie jest już opętany, reszta to pestka. - słyszę głos Yasera zza pleców.

- Nie sądzę by śpiączka była pestką. - wzdycham, a on ku mojemu zdziwieniu kładzie dłonie na moich ramionach. Masuje je przez co lekko się rozluźniam. Dziwi mnie fakt, że nie wzdrygnęłam się na dotyk jego rąk. Dreszcz przyjemności przechodzi przez mój kręgosłup.

- I co dalej? - pyta cicho, a ja budząc się z transu, wzruszam tylko ramionami.

- Nie wiem co dalej. Myślałam, że kiedy Zayn wyzdrowieje, wezmę z nim ślub i wszystko będzie tak ja powinno wieki temu. Niestety chyba tak nie będzie.

Nachodzą mnie wątpliwości co do mojego małżeństwa z Zaynem. Bo jak nie patrzyć, cały czas coś staje nam na przeszkodzie. Może to jakiś znak? Bym za niego nie wychodziła? Kto wie jakie jeszcze sekrety przede mną ukrywa.

Spoglądam na niego i aż moje serce zaczyna spowalniać swój rytm, gdy widzę jak bardzo jest pobity.

- Bella! - słyszę krzyk Harrego z korytarza, przez co zdezorientowana unoszę głowę w stronę drzwi. - Twój ojciec przyjechał!

Sztywnieję.

- O cholera. - szepczę i wypuszczając z dłoni rękę Zayna wstaję. Kiedy chcę udać się na korytarz do ojca, on jednak mnie wyprzedza i zastaje w pokoju z Zaynem i Yaserem. Boję się, że ten może coś mu zrobić. W końcu ma jego żonę.

- Bella, dlaczego nic mi nie powiedziałaś że wychodzisz ze szpitala? Przecież mogło ci się coś stać! Twoja ciąża jest zagrożona! - krzyczy na mnie, a ja łapię się za głowę. Zaczyna mnie boleć przez jego głupie gadanie.

- Tato przestań. Załatwimy to w domu, a nie tutaj. - szepczę.

- Natychmiast masz jechać ze mną do zamku. - mówi mi z poważną miną, a ja w duchu wywracam oczami.

- Już idę. - mówię cicho i rzucam jeszcze jedno spojrzenie Zaynowi i z westchnieniem idę do ojca.

- Zejdź mi z drogi. - burczy do Harrego.

- Wtf? - rzuca Harry i parzy na niego jak na idiotę. Ja tylko lekko się do niego uśmiecham.

- Opiekuj się Zaynem. - szepczę, a on tylko kiwa głową. - Do widzenia. - spoglądam na Yasera.

- Oby. - uśmiecha się do mnie. Wzdycham i poddaję się ciągnącemu mnie za rękę ojcu.                                                           

                                                                *  *  *

< Następny dzień >

- Nikogo tutaj nie ma. - rzucam gdy ktoś puka do mojego pokoju. Po chwili wchodzi do niego ojciec z tacą jedzenia. Mimowolnie zaczyna mi burczeć w brzuchu na samą myśl o tych smakołykach.

- Dzień dobry. - mówi stawiając jedzenie na szafce nocnej.

- Dla kogo dobry to dobry. - burczę przykrywając się bardziej kołdrą.

- Przestań się gniewać. - mówi siadając na skraju łóżka. - Przecież wiesz, że wszystko robię dla twojego dobra.

- Taa sraty taty, tylko szkoda, że to przez ciebie trafiłam do szpitala.

Broken the law-My black angel➡ ZM✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz