»Chapter-50«

6.2K 314 19
                                    

Że co kurwa?

- Jak to uciekła?! - krzyczę, nie mogąc kontrolować swojego gniewu. Już u Harrego byłem wściekły, teraz mój gniew tylko przybrał na sile.

- Nie wiem Zayn. - mówi szybko mama, wycierając mokre policzki. - Szukałam jej wszędzie, ale Yeser nie pozwolił mi oddalać się za daleko. Nigdzie jej nie było. Boże tak bardzo się martwię.

- Wiesz chociaż dlaczego uciekła? - pytam trochę spokojniej i przeczesuję nerwowo włosy. Gdzie ja jej kurwa teraz będę szukał, co?

- Nie. Zeszła na śniadanie, a potem poszła do waszej sypialni, bo bolała ją głowa. Myślałam, że jest tam cały czas, ale kiedy przyszłam do niej, zostało tylko otwarte okno. - chlipie bawiąc się nerwowo palcami.

Wzdycham i zaczynam biec do wyjścia.

- Zayn, gdzie idziesz? - dobiega mnie głos matki. A gdzie kurwa mogę iść?

-  Jest ciemno, nawet nie chcę myśleć co mo...

- Nawet nie próbuj jej szukać. - odzywa się głos  po  mojej lewej stronie. Zaciskam szczękę i tak bardzo chcę mu przywalić, ale nie mogę. Jest moim ojcem. Chujowym, popierdolonym, jebniętym ojcem.

- Bo co? Zabronisz mi? Mogę sobie rękę uciąć, że to przez ciebie - krzyczę, a moja wściekłość rośnie.

- Nie tym tonem. - ostrzega. - Powiedziałem jej tylko co o niej myślę, nie kazałem jej się wynosić z zamku.

- Coś ty zrobił? - szepcze zszokowana moja matka i łapie się za czoło. - Nie mogłeś chociaż raz się powstrzymać? Ten jedyny raz? Przecież wiesz, że to Bella.

- Bella, czy nie Bella. Gówno mnie to obchodzi. Nie będzie gówniara wpierdalała się z butami w naszą rodzinę. Robi tylko zamieszanie.

- Dobrze ci radzę zamknij się. - mówię mu, a mój ton jest strasznie poważny. Jestem tak zły i jednocześnie zdenerwowany jak nigdy dotąd. - Zamknij kurwa swój jebany ryj. Ulżyło ci jak to zrobiłeś? Poczułeś się lepiej, czy może wzbogaciłeś się na tym?

- Wiesz... tak. Ulżyło mi i to bardzo.

- Jesteś pojebanym skurwielem. - nie mogę powstrzymać tego co wychodzi z moich ust. Przez chwilę ojciec przygląda mi się, z wyrazem twarzy jakby miał zaraz wybuchnąć śmiechem, ale tego nie robi.

- Wyjdź. - mówi po chwili całkiem spokojnie. - Wyjdź i nie wracaj. Nie jesteś już moim synem.

- Z przyjemnością. - syczę i wybiegam z zamku.

- Jeśli zmądrzejesz i zechcesz błagać o przebaczenie to na kolanach! - słyszę jego głos i staję w miejscu. Odwracam się do niego twarzą kurewsko wkurwiony.

- W dupie mam twoje przebaczenia! Tak jak i ciebie! - odkrzykuję i wsiadam do auta.

- Zayn! Wracaj! - słyszę lament mojej matki, ale jej nie słucham. Odpalam silnik i ruszam.

                                                                                       *  *  *

< Następny dzień >

- Musisz pomóc mi szukać Belle. - mówię zdenerwowany do Merangi, kiedy wpadam jak błyskawica do jego królestwa. 

- Co? Jak to szukać?

- Normalnie. Uciekła z zamku mojego ojca i nie wiem gdzie jest. Szukałem wszędzie i nigdzie jej nie ma. Kurwa nie wiem, gdzie może być. Obszar jest kurewsko duży, więc może być gdziekolwiek. Nie wiem jak dała sobie radę przez tę noc. Był lekki mróz, a ona w cienkim ubraniu. 

- Zayn, uspokój się - Meranga podchodząc do mnie.

- Jak mam być spokojny? Szukałem Belli całą noc i nigdzie jej nie ma. Kurwa, prosiła mnie bym jej samej nie zostawiał, a ja kurwa musiałem postawić na swoim. - zaczynam się obwiniać i chodzę w kółko. Może gdybym nie był takim egoistą, wziąłbym ją ze sobą. Mogła przecież siedzieć w aucie podczas gdy ja rozmawiałem z Harrym... Harry. - Może Harry ją ma - prawię piszczę, a Meranga tylko unosi brwi.

- Nie, na pewno nie. Już dawno by to ogłosił. Nie wysiedziałby cicho. - pociesza mnie i zabiera ze sobą najpotrzebniejsze rzeczy.

- Pomożesz mi? - pytam zdesperowany. Jeszcze nigdy nie prosiłem o pomoc. On spogląda na mnie lekko się uśmiechając. 

- Pomogę.

                                                                                   *  *  *

- To jedyna deska ratunku. - Meranga wskazuje na pobliski zalesiony obszar z łąkami i polami. Nawet nie chcę myśleć co zrobię jak jej tu nie będzie. Przeszukaliśmy prawie cały kontynent, dlatego jest już dwudziesta. Martwię się o nią. 

Niektóre doświadczenia są jak kataklizmy - zmiatają nas z powierzchni ziemi na długie miesiące. Są jak emocjonalne huragany, niszczycielskie żywioły siejące ból i spustoszenie. Wymiatają z naszych serc każdą odrobinę radości. Rozpacz może nas łatwo pokonać albo mądrze wzbogacić. Wszyscy mamy swoje smutki i chociaż ich dokładne zarysy, ciężar i głębia są dla każdego inne, barwa żalu jest wspólna dla wszystkich.

Jestem ciekawy co Bella sobie myślała uciekając. No bo nie zna okolicy, a w dodatku jest aniołem. To łatwy łup dla pobliskiej ludności. Może siedzi gdzieś w jakiejś jamie skulona płacząc. Łzy sprawiają, że kobiety są bardziej realne, bardziej bezbronne; kobiety, które nigdy nie płaczą, przerażają mnie, bo wiem, że mogą być silniejsze ode mnie. Nie tylko fizycznie, ale i psychicznie. Kobieta demon jest równa swoją siłą co 5 mężczyzn po dobrej stronie. Nie wiem skąd tyle jej biorą, ale to mnie nie kręci. Wolę taki jak Bella - bezbronne.

- Dobra, rozdzielamy się. - mówię mu kiedy wchodzimy na nieznany obszar. On kiwa twierdząco głową i wykonuje moje polecenie.

Jedyne co teraz czuję to desperacja. Jest jak cegła umieszczona na czubku głowy. Ciężar przytłacza myśli i zamienia je w sztabki ołowiu. Jednak smutek jest gościem, którego niełatwo się pozbyć. Nawet nie da się opisać jak bardzo martwię się o Belle. Nie przeżyję jeśli jej się coś stanie.

                                                                                  *  *  *

< Perspektywa Belli >

Kiedy moje nogi odmawiają posłuszeństwa, zatrzymuję się. Próbuję wyrównać oddech, ale jakoś mi to nie wychodzi. Wycieram mokre oczy, by nie nabawić się zapalenia  spojówek.

Zaczynam się trząść przypominając sobie co Yaser do mnie powiedział. Przepraszałam go, ale on był nie ugięty. Wyzywał mnie jakbym była zwykłą szmatą. Nie wie, że to sprawiło mi wielki ból i zapisze się w mojej psychice już na zawsze.

Zaczynam płakać kiedy przypominam sobie, że nie wiem gdzie idę. Jestem zmarznięta i boję się wszystkiego co zaszeleści w krzakach. Modlę się w duchu by Zayn zaczął mnie szukać.

- Proszę, proszę. Kogo ja tu widzę.

Momentalnie sztywnieję i zatrzymuję się w miejscu. 

Wstrzymuję oddech i odwracam się do źródła dźwięku. Łzy zaczynają jeszcze bardziej kapać mi z moich oczu, widząc że przede mną stoi Harry.

Broken the law-My black angel➡ ZM✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz