Serce podskakuje mi do gardła kiedy słyszę ten głos, jego głos. Jak na komendę równocześnie z Harrym stajemy na równe nogi i odwracamy się do Zayna. Przechodzą mnie ciarki kiedy na niego spoglądam. Strach rozszerza mi źrenice kiedy z uśmieszkiem na twarzy podchodzi do nas o dwa kroki za blisko. Od razu się cofam.
- Proszę, proszę, proszę. Kogo ja tu widzę... Harry we własnej osobie - spogląda na niego, ale jego wzrok po chwili kieruje się na mnie - I piękna Bella. Gdybym cię nie znał Harry to bym pomyślał że umówiłeś się z nią na randkę. - śmieje się podle. Przełykam ślinę.
- Czego chcesz Zayn? - pyta rozdrażniony Harry.
-Tego co ty. - podchodzi bliżej mnie, a ja cofam się jeszcze bardziej.
- Odpierdol się od niej - Harry wchodzi pomiędzy nas.
Jezu Święty, ratuj mnie.
- Bo co mi kurwa zrobisz?
- Gówno. Wypierdalaj stąd.
- Tak? - łapie go za koszulkę i rzuca o kamień. - Braciszku nie nauczyli cię że tak się nie zachowuje?- drwi, a ja zatykam usta kiedy Harry skomle z bólu. Braciszku? - Piękne masz skrzydła. Jakieś dwa dni temu jak cię widziałem były jeszcze czarne. Chyba, że wyprałeś je w perwollu. - szydzi.
Czarne? Ale jak to... o Boże...
- A ty - podchodzi do mnie. - Jesteś głupia i naiwna, że mu wierzysz. - łapie mnie jedną ręką w talii a drugą trzyma moje oba nadgarstki. - zaczynam się szarpać, ale nie puszcza mnie - Jesteś taka niewinna i nieświadoma. Trochę byłoby nudno gdybym cię teraz zabił, nie? Żadnej frajdy. - przysuwa się twarzą do mojej szyi i obdarza ją jednym całusem. Aż się wzdrygam. Od razu pojawia mi się gęsia na jego zarost. Nagle ni stąd ni zowąd pojawia się przy nas Harry i jednym zwinnym ruchem odpycha Zayna.
- Uciekaj. - szepcze. Nadal stoję jak wryta nie wiedząc co robić. - Uciekaj! - podnosi na mnie głos. Robię krok w tył i szybko biegnę jakąś dróżką.
- I tak cię dorwę. - słyszę Zayna w oddali. Przez jego słowa zaczynam jeszcze szybciej biec. Biegnę, biegnę, biegnę i zatrzymuję się. Opierając się o jakieś drzewo regeneruję moje siły. Jestem taka głupia. Przecież mogłam lecieć na skrzydłach a nie biec. Normalnie geniusz ze mnie. Nagle dopada mnie smutna rzeczywistość. Harry jest demonem, Zayn chce mnie zabić... Trochę byłoby nudno gdybym cię teraz zabił, nie? Żadnej frajdy. - cały czas odbija mi się to w głowie. Boże, przecież zawsze byłam dobrą i uczynną dziewczynką. Nigdy nie krzywdziłam innych. Nie zabijałam nawet much. Chcę żyć w celibacie, a bóg tak mi się odpłaca.
Każdy kij ma dwa końce - przypomina mi podświadomość. Ta koniec to będzie ze mną jak Zayn mnie zabije.
- Robisz rachunek sumienia? - aż podskakuję ze strachu. O wilku mowa. Podchodzi bliżej a moje nogi robią się jak z waty. Nie mogę nigdzie uciec. To koniec.
- Gdzie Harry? - zdobywam się na odwagę.
- Nawet w obliczu śmierci martwisz się o innych. - mówi zdumiony i popycha mnie na drzewo, a następnie napiera na mnie całym ciałem. Nasze twarze dzielą milimetry. Czując jego oddech na mojej twarzy, widzę że mi się przypatruje. Boże, a jak on zabił Harrego? -Pocałuj mnie. - szepcze. Moje oczy powiększają swoje rozmiary na jego słowa. Nie będę go całować, choćbym bardzo chciała - Jeśli chcesz żyć. Możesz uratować też Harrego. - marszczę brwi nie wiedząc o co mu do cholery chodzi - Tik tak. Czas leci słońce, a Harry coraz bardziej cierpi.
CZYTASZ
Broken the law-My black angel➡ ZM✅
Fanfiction- Tak nie wolno! - mówi rozum. - A ja go kocham. - podpowiada serce. I kogo słuchać? Kto zwycięży w tej walce? 1 in Tajemnica/Thriller 10.09.2015