Obracam się na pięcie i idę na plac zamku. Po cichutki biegnę przez korytarz i wchodzę do 'naszego' pokoju. Wsuwam do łóżkach i zasypiam.
* * *
- Bella!
- Proszę nie zabijaj mnie...
- Bella do cholery!
- Zrobię wszystko co zechcesz...
- Bella obudź się!
- Nie kochanie. Zrobiłaś już wystarczająco dużo, kopiący sobie tym samym trumnę. A teraz żegnaj. Może jakimś cudem spotkamy się w piekle.
- Ty pójdziesz do piekła, nie ja. - szepczę.
- Obydwie, kochanie. Zgrzeszyłaś za dużo jak na anioła dobroci, a ja wycierpiałam się za dużo jak na demona, więc może będziemy miały wspólny pokój.
- Na pewno nie. Idź tam skąd przyszłaś i odczep się ode mnie.
- Bella? Słyszysz mnie? Co ci się dzieje? Bella!
- Czyli z lochów Zayna? Tam gdzie mnie zabił? Poprawka. Zabójstwo to jedno, ale zostać zabita przez katowanie to drugie. Ciesz się, że w ogóle nie chcę cię skatować tak jak Zayn mnie.
- Proszę zostaw mnie w spokoju. Niczego ci przecież nie zrobiłam.
- Jesteś pewna czy niczego? Po prostu jesteś, żyjesz, oddychasz. Zasługujesz na śmierć. - przykłada mi pistolet do skroni. - Do zobaczenia. - pociąga za spust.
Szybko siadam wybudzając się jednocześnie ze snu. Rozglądam się zdezorientowana po otoczeniu i dostrzegam, że światło jest zaświecone, Trisha i tato przypatrują mi się zawzięcie.
- Słonko moje. - szepcze i mnie przytula. Teraz nie interesuje mnie, że chciał zabić Yasera, tylko bardziej się w niego wtulam i zaczynam płakać. Czuję że jestem cała mokra. - Co ci się śniło?
- Ona. - chlipię.
- Kto ona? Trisha?
- Co? Nie. - zaprzeczam szybko, a kobieta obok wzdycha z ulgą. Naprawdę myślała, że to ona mogła mi się śnić?
- To wszystko przez to, że widziałaś Yasera na szubienicy. To przez to masz koszmary.
- Nieprawda.
Tato wzdycha i wypuszcza mnie z uścisku. Idę do łazienki przemyć twarz, a po chwili znowu wracam do pokoju.
- Która godzina?
- Trzecia rano. - szepcze Trisha przypatrując mi się z troską.
- Godzina duchów. - szepczę sama do siebie i wyciągam z szafy nową koszulę nocną. Ta jest strasznie mokra przez mój pot. Przebieram się na szybko w łazience i wsuwam z powrotem do łóżka.
- Najgorsze jest to, że nie mogliśmy cię obudzić. - szepcze po chwili tata wzdychając. Wstaje i gasi światło. - Jakby co jestem za ścianą. Śpijcie jeszcze.
* * *
< Następny dzień >
Idąc na śniadanie, boli mnie strasznie głowa. Brałam już chyba z cztery tabletki, ale nic mi nie pomaga. Chcąc usiąść na krześle, prawie przewracam się o własne nogi.
- Bella, co ci jest? - pyta zaniepokojony Lancelot pomagając mi usiąść. Nie mam sił gniewać się na niego za wczoraj. Po prostu wykonywał polecenie mojego ojca.
CZYTASZ
Broken the law-My black angel➡ ZM✅
Fanfiction- Tak nie wolno! - mówi rozum. - A ja go kocham. - podpowiada serce. I kogo słuchać? Kto zwycięży w tej walce? 1 in Tajemnica/Thriller 10.09.2015