»Chapter-6«

8.2K 410 9
                                    

Zdezorientowana rozglądam się po parapecie, ale kiedy dostrzegam, że jest jedyne, zaczynam coraz bardziej przyglądać się znaleziskowi. Ze zmarszczką między brwiami siadam na łóżku i obracam rzecz w palcach. Przechodzi mnie dreszcz na samo wspomnienie o demonie, który zaatakował mnie na łące w mojej sypialni, przez co od razu rzucam pióro na kołdrę. Na wszelki wypadek wpycham je pod poduszkę i z milionami pytań kładę się spać.                                                                                                                                             

                                                                           *  *  *

< Następny dzień >

Niewyspana udaję się wraz z tatą na ceremonię. Zadaje mi kilka pytań, a kiedy na nie odpowiadam już po chwili nie pamiętam co mówiłam. W głowie siedzi mi zajście z wczoraj i szczerze mogę powiedzieć, że boję się tych mężczyzn, którzy mnie "nawiedzają".  Ojciec tyle razy mi powtarzał, bym nie chodziła na łąkę. W końcu się doigrałam. Świta mi pewna myśl o strychu zamku. Tam są wszystkie pamiątki po naszych przodkach, może będzie coś po babci. W końcu wyszła za mąż za demona. Umarła kiedy jeszcze nie było mnie na świecie. Tata nie pozwala mi tam chodzić bo nie chce wyciągać wspomnień o mamie. Właśnie... mama. Mimowolnie wzdycham. Jej też nie poznałam. 

                                                                     *  *  *                             

Przez ponad godzinę kręcę się w zakurzonym pomieszczeniu. Co chwilę kicham, odkładając na bok tony zdjęć osób których nie widziałam. Otwierając wszystkie szuflady nie znajduję nic ciekawego. Kiedy jednak chcę się poddać, natrafiam na zeszyt.

                                           Pamiętnik    Lucy   MacCartney 

                                                            rok 1944                                                                                                                                                                                                

Zmarszczka między moimi brwiami formuje się błyskawicznie.

To pamiętnik babci.

Zaciekawiona zaczynam go przeglądać. Dużo stron jest powyrywanych, zamazanych, albo nie można odczytać pisma. Z westchnieniem przewracam kolejne strony aż natrafiam na ciekawy wpis: 

Mamo, gdybyś tu była opowiedziałabym ci wszystko z najmniejszymi szczegółami. Urodziłam córeczkę. Elizabeth. Jest piękna i zdrowa. Bardzo się z tego cieszę, ale jej ojcem jest demon. Wiem że gdybyś żyła znienawidziłabyś mnie za to, ale to nie moja wina że się w nim zakochałam. Miałam żyć w celibacie, ale nie tak potoczyło się moje życie.                                                                       Edward mimo że jest demonem dba o nas jak nikt inny. Pamiętam jak braliśmy ślub. Wszystko było czarno-czerwone. Wszyscy poubierani  jak na pogrzeb, a ja w pięknej białej sukience. Pamiętam dziwne spojrzenia zgromadzonych, ale mało mnie to obchodziło, liczyło się tylko zdanie Edwarda. Uśmiechał się do mnie, a ja wiedziałam że to był szczery uśmiech. Lecz nie przewidziałam jednego...

I tu kartka jest przerwana. Ciekawe czego się nie spodziewała. Przeglądam następne strony.

Lekarze  wykryli w moim organizmie jakąś chorobę poporodową. Mam małe szanse na przeżycie. Nie chcę jeszcze umierać. Chcę zająć się moją córeczką i mężem, którego tak bardzo kocham. Gdyby ktoś powiedział mi że demony są złe i bez serca, z pewnością bym ich wyśmiała. One może wyglądają na złych, ale jak się je lepiej pozna kochają cię całym swoim sercem. Problem w tym że  nie mogą....

Kurde no! Znowu się kończy w takim momencie. Arghhh...  Wstaję i zabieram ze sobą pamiętnik, wiedząc że tata zacznie coś podejrzewać. Kiedy jestem  w pokoju chowam go pod łóżko, a  następnie idę uczesać włosy. Czuję podmuch wiatru na plecach, przez co odwracam się i widzę Harrego.                                                                           

-Hej. Byłem tu godzinę temu ale cię nie było. - oznajmia i siada na łóżku. Nie witając się z nim, wstaję i wyjmuję spod poduszki pióro, a następnie rzucam mu je na kolana. Wiem, że moje przypuszczenia są idiotyczne, ale jeśli to prawda będzie musiała zawiadomić ojca.

-Skąd to masz? - jego nastrój od razu ulega zmianie na gorszy.

Broken the law-My black angel➡ ZM✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz