Dopiero po chwili dociera do mnie znaczenie jego słów.
- Więc jak będzie, co? Zrobisz to dla tych dwóch więźniów? - pyta Harry, a strażnicy obracają Zayna tak jak był wcześniej, zanim przyszłam.
Zostać jego żoną jest równe popełnieniu samobójstwa.
Mój oddech był postrzępiony i patrzyłam to na jednego to na drugiego nie wiedząc co powiedzieć.
- Zabij mnie, za nim.
- Nie kochanie, już to przerabialiśmy. - szepcze ze śmiechem Harry. Mnie wcale to nie bawi.
- Harry, proszę cię wypuść ich - próbuję innej taktyki i nie mam wpływu na te łzy, które znowu spływają mi po policzku.
Mam mieszankę uczuć. Z jednej strony chciałabym zostać zabita. Nie to żebym chciała, ale oszczędziło by mi to cierpień. Ale z drugiej marzę o dobrym zakończeniu, wrócić w końcu do domu i cieszyć się wolnością.
Wzdycham. Niestety to nie bajka.
< Perspektywa Zayna >
- Mogę się zastanowić? - pyta Bella i w tej chwili krew mnie zalewa. Jak może rozważać w ogóle taką propozycję. Zostać żoną Harrego to jak wskoczyć samemu do paszczy lwa.
- Zastanowić? - drwi Harry, a ja mam mu chęć przywalić w ten krzywy ryj. A co ma niby zrobić? Od razu założyć sukienkę i stanąć przed ołtarzem?
Pierdolony idiota.
- Tak - szepcze cicho. Mam taką wielką chęć wstać teraz i ją przytulić. Zapewnić że wszystko będzie dobrze, ale nie będzie. Tak czy inaczej to się skończy dla niej źle.
- A jeśli my umrzemy ? Wypuścisz ją ? - pytam podnosząc wzrok na nią. Taka niewinna zapłakana istotka, zagubiona w obcym świecie. Bo tak naprawdę jest.
Słyszę jakieś słowa, które szepcze Ordonis, że nie chce umierać. Ja też nie. Jeszcze nie. Jestem za młody. Chcę mieć jeszcze żonę i dzieci.
- Zayn, teraz ty chcesz być bohaterem? - szydzi Harry. Ze wszystkich sił powstrzymuję się by nie wstać i mu nie wpierdolić. Silna wola, Zayn. Silna wola. - No może. - mówi i drapie się po tym swoim pustym łbie. - Ale tylko jak będzie patrzyła na waszą śmierć. - i tu właśnie proszę państwa moja cierpliwość pękła.
Wstaję na równe nogi pomimo bólu jaki czuję na plecach. Chcę mu wjebać i zabić, ale jego obrońcy mi na to nie pozwalają. I pomyśleć, że kiedyś służyli tylko mi.
- Zabrać ich do lochu - wskazuje na nas - A ty - zwraca się do zapłakanej Belli - Musisz przemyśleć wszystkie za i przeciw, nieprawdaż? - małym skinieniem głowy się z nim zgadza. Przecież wiadomo, że więcej będzie przeciw. - Moja sypialnia będzie idealnym miejscem. - momentalnie policzki Belli zaróżowiałe od łez bledną. Cała blednie. Boi się.
* * *
< Perspektywa Belli >
Kiedy docieramy do sypialni Harrego, boję się, że mi coś zrobić. Przecież nie raz już próbował. Uderzył mnie i chciał zgwałcić, dlatego ostrożnie przechodzę obok niego i wyglądam przez okno. Jak stąd uciec?
- Nie ma drogi ucieczki. - zaskakuje mnie. Podchodzi bliżej i oplata mnie ramionami w talii, a głowę chowa w zagłębieniu pomiędzy moją szyją, a ramieniem. Pomimo obrzydzenie, nie rzucam się ani nie wyrywam. Zayn może ucierpieć, albo Ordinos.
- To jak, namyśliłaś się? - szepcze prosto do mojego ucha.
- Nie. Pytasz mnie za wcześnie. Przecież to decyzja na całe życie. - jakoś wymijam odpowiedź.
- Przecież dobrze znasz odpowiedź. Jesteś zbyt dobra by skazać Ordinosa i Zayna na śmierć.
Przełykam ślinę wiedząc, że to prawda.
- Masz godzinę. Po wyznaczonym czasie wracam i chcę usłyszeć odpowiedź, rozumiesz?
- Tak.
Harry jeszcze przez chwilę przygląda mi się, podnosi rękę, a dłoń daje na mój policzek jeżdżąc po nim kciukiem.
- I pomyśleć, że od ciebie zależą losy życia dwóch osób. - stwierdza zdumiony. Sama w to nie wierzę.
Po chwili Harry opuszcza pomieszczenie a ja padam na łóżko.
* * *
- No dalej śpiochu - słyszę czyjś głos, ale za Chiny nie chce mi się obudzić. Czuję jak ktoś mną lekko potrząsa.
- Co? - bełkoczę marudnie i przecieram oczy. Chcę jeszcze spać, tu jest tak wygodnie.
- Widzę, że już podoba ci się to łóżko.
To Harry, przez co lekko się rozbudzam.
- Chcę spać. - oświadczam i nakrywam się bardziej kołdrą.
- Spałaś ze mną całą noc. - mówi, a ja momentalnie siadam.
- Co? Jak to z tobą?
- Wczoraj kiedy przyszedłem by dowiedzieć się twojej odpowiedzi, ty już smacznie spałaś. Nie pozostało mi nic innego, jak tylko samemu pójść spać.
- Dlaczego spałeś ze mną?
- Bo to moja sypialnia, spałem w swoim łóżku, a ty w nim, to taka niespodzianka. - stwierdza jak gdyby nigdy nic.
- Gdzie tu jest łazienka? - zmieniam temat.
- Najpierw chcę poznać twoją odpowiedź. - przytrzymuje mnie abym nie mogła wstać.
Milczę odwracając od niego głowę. Chwyta mnie za podbródek zwracając w swoją stronę.
- Rozumiem, że się zgadzasz. - mamrocze. Spoglądam na niego i widzę ten przebiegły uśmiech.
Wzdycham i powstrzymuję się by nie wywrócić oczami.
- No powiedz to. - nakazuje mi.
- Co mam powiedzieć, jak już wszystko wiesz? - próbuję wyjść z łóżka, ale przetrzymuje mnie.
- Świetnie - klaszcze w dłonie - Już jutro weźmiemy ślub.
Po raz kolejny zamieram, chociaż jestem w tym zamku bardzo krótko.
CZYTASZ
Broken the law-My black angel➡ ZM✅
Fanfiction- Tak nie wolno! - mówi rozum. - A ja go kocham. - podpowiada serce. I kogo słuchać? Kto zwycięży w tej walce? 1 in Tajemnica/Thriller 10.09.2015